Joanna Senyszyn
Działania polskiego rządu noszą znamiona szaleństwa, są motywowane religijnie i nie mają na względzie interesu pacjenta, a przeciwnie, szkodzą mu.
Przypadek Polaka mieszkającego od kilkunastu lat w Wielkiej Brytanii, a który od 3 miesięcy w stanie wegetatywnym przebywa w szpitalu w Plymouth, pokazuje, że III RP pod rządami PiS jest państwem totalitarnym, które chce podejmować decyzje za obywateli i wbrew ich woli decydować, co jest dla nich dobre, a co złe.
Rząd Morawieckiego działa w tej sprawie wbrew:
1. woli najbliższej rodziny (żona, dzieci),
2. opinii żony, że jej mąż nie chciałby żyć w takim stanie,
3. diagnozie lekarzy, że po 45 min. zatrzymania pracy serca doszło do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu,
4. wyrokowi brytyjskiego Sądu Opiekuńczego, który orzekł, że podtrzymywanie życia mężczyzny nie jest w jego najlepszym interesie.
Rząd - uwzględniając apel matki i sióstr pacjenta oraz naciski Episkopatu Polski - podjął działania mające na celu doprowadzenie do kontynuowania uporczywej terapii, pomimo wyraźnej konkluzji brytyjskiego Sądu Opiekuńczego, że:
1. „żona mężczyzny wie lepiej niż jego matka i siostry, jaka byłaby jego wola”,
2. przywołana przez matkę i siostry opinia neurologa Patricka Pullicino (równocześnie katolickiego księdza i aktywnego działacza organizacji na rzecz prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci) nie jest bezstronna i została wydana bez wglądu w dokumentację medyczną.
Działania polskiego rządu noszą znamiona szaleństwa, są motywowane religijnie i nie mają na względzie interesu pacjenta, a przeciwnie, szkodzą mu. Warto przypomnieć, że kiedy JPII nie życzył sobie uporczywej terapii, nikt nie protestował.
Obecnie MSZ wystawił i wysłał do konsulatu w Londynie paszport dyplomatyczny, aby władze brytyjskie przyznały pacjentowi status dyplomaty. Czy to jest zgodne z prawem?
Nasuwają się następujące pytania:
1. Czy pacjent wbrew woli żony i dzieci zostanie - być może jako polski dyplomata - porwany i przewieziony do Polski?
2. Jaki jest sens dalszej uporczywej terapii, skoro - wg opinii specjalistów - nie ma ona żadnych szans powodzenia?
3. Dlaczego polski rząd nie kieruje się interesem pacjenta i wykorzystuje sprawę do kreowania swojego wizerunku jako zatroskanego o losy obywateli?
4. Dlaczego polski rząd ingeruje w sprawy, które - wg prawa - są w kompetencji sądu?
Oczywiście można mieć wątpliwości, czy skazanie pacjenta na smierć głodową, choć lepsze od uporczywego utrzymywania w stanie wegetatywnym, jest najwłaściwszym rozwiązaniem. Uważam, że zdecydowanie lepsza byłaby eutanazja, która jednak w Wielkiej Brytanii nie jest prawnie dozwolona.
Kilka lat temu podobny był przypadek Amerykanki Terri Schiavo, która ostatnie piętnaście lat swojego życia spędziła w trwałym stanie wegetatywnym i wreszcie została uwolniona od beznadziejnej wegetacji, choć niestety także przez smierć głodową.
Przypadki te pokazują jednoznacznie, że eutanazja powinna być prawem każdego obywatela.
Joanna Senyszyn