Kira Sokołowa
Przepadły środki do życia i plany na przyszłość. Coraz więcej Rosjan traci pracę z powodu sankcji. Jak młodzi Rosjanie odczuwają odejście zachodnich firm?
Just a few months after the Berlin Wall fell, McDonald’s—the very symbol of American capitalism—opened its first store in Moscow.
— All In with Chris Hayes (@allinwithchris) March 27, 2022
Over 30 years later, that McDonald’s has closed as part of the global response to Putin’s war.https://t.co/fV2WvvujAH
Do połowy stycznia Aleksander (imię zmienione) jeszcze pracował w fabryce, zarabiając jakieś 35 000 rubli (około 480 euro) miesięcznie. 22-letni student z obwodu saratowskiego chciał zostać pilotem, ale nie było to możliwe ze względów zdrowotnych. Postanowił więc zostać stewardem.
Na początku roku natknął się na ogłoszenie rosyjskich linii lotniczych i natychmiast zgłosił do pracy. Z powodzeniem przeszedł rozmowę kwalifikacyjną, a także test w Wołgogradzie. W tym czasie już zrezygnował z pracy w fabryce. Linie lotnicze zaoferowały mu dobre warunki – szkolenie w Moskwie, a następnie pracę z miesięczną pensją w wysokości 100 000 rubli (ok. 1370 euro).
Do szkolenia jednak nie doszło. 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę, a firmy zagraniczne zaczęły opuszczać rosyjski rynek. Zachód nałożył sankcje na setki osób i firm, w tym z branży lotniczej. Ponadto zamknął swoją przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów i zakazał sprzedaży, dostaw lub transferu samolotów i części zamiennych do Rosji. W związku z tym firmy leasingowe wycofały swoje samoloty. Jednak rosyjskie firmy po prostu nie zwracają samolotów na leasingu. Teraz obsługują one tylko kilka tras krajowych.
Szkolenie i późniejsze zatrudnienie Aleksandra zostało anulowane. Zwracanie się do innych firm nie ma już sensu – uważa 22-latek. – Samoloty nie będą miały normalnego przeglądu technicznego. Części zamienne nie będą dostarczane, więc nie wiadomo też, w jakim stanie będą te maszyny latać. Ryzyko jest dla mnie zbyt duże – mówi.
Gospodarka jak w latach 90
Tatiana Michajłowa, ekonomistka wykładająca w Rosyjskiej Szkole Ekonomicznej w Moskwie, zwraca uwagę, że sankcje będą miały długofalowe skutki i spowodują wykluczenie Rosji z globalnych łańcuchów produkcyjnych. Doprowadzą również do izolacji i zacofania technologicznego.
– Przemysł lotniczy już teraz alarmuje, że w ciągu sześciu miesięcy zabraknie mu części zamiennych. Taki sam rozwój sytuacji będzie miał miejsce w innych branżach – mówi Tatiana Michajłowa. Spodziewa się, że gospodarka rosyjska spadnie do poziomu z lat 90. ubiegłego stulecia.
Ekspertka podkreśla, że sankcje uderzą we wszystkie sektory gospodarki, które korzystają z zagranicznych komponentów, takie jak przemysł samochodowy, farmaceutyczny, a nawet rolnictwo, ponieważ nasiona są również kupowane za granicą.
– Firmy będą zmuszone do zakończenia działalności i zwolnienia pracowników. Popyt na towary i usługi zmniejszy się, ponieważ ludność będzie uboższa, a to wpłynie na wszystkie branże, aż po fryzjerów – mówi ekonomistka.
Food store in Moscow: The supply of imported goods and foods into Russia has been disrupted by the ongoing conflict and heavy sanctions, resulting in rising prices. #RussianUkraineWar #food pic.twitter.com/9Q3eEJm9jF
— Eli Dror (@edrormba) March 24, 2022
Według niej wielu Rosjan już traci pracę lub nie może znaleźć nowej, ponieważ spada zapotrzebowanie na wszystkich wykwalifikowanych pracowników. Według Tatiany Michajłowej szczególnie dotkliwie odczuwają to mieszkańcy Moskwy, ponieważ wiele osób pracuje tam w sektorze finansowym, usługowym, marketingu i reklamie. Burmistrz Siergiej Sobianin szacuje, że w samej stolicy Rosji około 200 000 osób może stracić pracę z powodu odejścia firm zagranicznych.
Mieszkańcy stolicy jako pierwsi odczują skutki
Aliona (imię zmienione) z Moskwy ma 19 lat i pracowała jako sprzedawczyni w Zarze. Pracę tę można było łatwo połączyć z nauką. Jednak na początku marca firma odzieżowa poinformowała pracowników, że mają przestać przychodzić do pracy, ponieważ sklepy tej marki w Rosji zostaną zamknięte.
– Spodziewaliśmy się tego, ale nie tak szybko – mówi Aliona.
Nadal otrzymuje dwie trzecie swojego wynagrodzenia, a także wynagrodzenie za urlop za ten rok.
– Moja sytuacja nie jest najgorsza. Pracowałam tam tylko dla pieniędzy, a i tak chciałam wkrótce odejść. Teraz chcę się rozwijać i znaleźć pracę, która mi się spodoba – mówi Aliona. Obecnie odbywa praktykę zawodową w dziedzinie projektowania.
Marina (imię zmienione) również chce mieć pracę, dzięki której będzie mogła się bardziej rozwijać. 30-letnia mieszkanka Moskwy pracuje w marketingu cyfrowym. W zimie zaproponowano jej pracę w firmie, w której od dawna chciała pracować. Gdy jednak Rosja rozpoczęła wojnę z Ukrainą, kierownictwo stwierdziło, że nie będzie zatrudniać nowych pracowników.
– Oczywiście chciałabym znaleźć podobne stanowisko, ale w najbliższej przyszłości to nierealne. Wiele firm zwalnia pracowników i ogólnie rzecz biorąc, zapotrzebowanie na nowych bardzo się zmniejszyło, zwłaszcza w marketingu – mówi. Teraz, jak stwierdza, nie chodzi już o samorealizację, ale o źródło dochodów. – Trzeba się cieszyć z każdej okazji dorobienia – podkreśla Marina.
Setki tysięcy bezrobotnych do końca roku
Według magazynu „Forbes” do końca roku pracę w Rosji może stracić ponad 600 tys. osób.
Utrata pracy miała na Aleksandra silny wpływ: – Gdybym nie zdał egzaminu, byłaby to moja wina i mógłbym to nadrobić. Ale stało się coś, czego nie mogłem ani przewidzieć, ani zmienić. I to boli – mówi. Na razie Aleksander chce studiować, a później szukać pracy. Rodzice pomagają mu finansowo.
Żaden z rozmówców DW nie popiera rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie. Wszyscy rozważają opuszczenie Rosji. – Pojawiły się abstrakcyjne myśli o przeprowadzce. Na razie nie planujemy wyjazdu z Rosji, ale bierzemy pod uwagę taką możliwość – mówi Marina.
Aliona chce najpierw ukończyć studia w Rosji, a potem wyjechać do Niemiec.
Dla Aleksandra Moskwa miała być tylko przystankiem. – Myślałem, że będzie to coś z perspektywą – mówi. Stamtąd chciał wyruszyć za granicę. – Teraz stało się to o wiele trudniejsze. Ceny wzrosły, a płace pozostały na tym samym poziomie i ludzie są z tego powodu niezadowoleni. Ale nie obwiniają za to rosyjskiej polityki, tylko tych, którzy nakładają sankcje – krytykuje Aleksander. Przyznaje, że bardzo chce wyjechać, ale trudno mu o tym mówić.
Niektórzy z rozmówców prosili o niepublikowanie ich pełnych nazwisk ze względów bezpieczeństwa.
REDAKCJA POLECA