Roman Giertych
Wczoraj uczestniczyłem na zaproszenie pani Krystyny Przybylskiej w prezentacji książki pt "Ania" stanowiącej biografię tej wybitnej aktorki.
W czasie prezentacji wspomniano smutną historię fakenewsa podanego przez "Pudelek", który ogłosił śmierć chorej już wówczas Anny Przybylskiej w czasie, gdy jeszcze żyła. Jej dzieci od kolegów na obozie usłyszały tę nieprawdziwą informację, że matka już nie żyje. Tragiczna historia.
Miałem zaszczyt prowadzić proces przeciwko "Pudelkowi" w tej sprawie, który zapłacił (jak na polskie realia ogromne) zadośćuczynienie w kwocie 300 tysięcy złotych.
Był to pierwszy raz gdy pozywałem o naruszenie dóbr osobistych wyłącznie o zadośćuczynienie (które jest dziedziczne i przeszło na dzieci), a nie o przeprosiny (które nie podlegają dziedziczeniu). Parę tygodni po wytoczeniu powództwa Ania Przybylska zmarła.
Refleksja jaka mnie wczoraj dopadła na premierze tej książki była taka, że jednak w Polsce kary za takie "dziennikarstwo" są za niskie, gdyż poziom chamstwa z którym się spotykamy codziennie w tabloidach jest coraz gorszy.
Wymiar sprawiedliwości nie nadąża za wzrastającym poziomem agresji słownej w internecie. Może czas na surowsze wyroki.
Roman Giertych