Spektakl po stronie Komisji wyglądał żenująco. Nieporadność, chamstwo, agresja i brak podstawowych umiejętności prowadzenia postępowania zostały brutalnie obnażone.
Zakończyła się afera Amber Gold. W mistrzowskim stylu Donald Tusk ukazał wszystkim, że całe lata brutalnych ataków na niego i na jego rodzinę były motywowane politycznie.
Kluczowym dla mnie ustaleniem z prac komisji było to, że Michał Tusk pracował dla firm lotniczych OLT Express, gdyż sam sobie tę pracę znalazł. Nie miało to żadnego związku z funkcją jego ojca. Pracował za wynagrodzeniem miesięcznym o wysokości średniej krajowej. Zdanie, które wypowiedział D. Tusk na komisji przejdzie do historii. "Według dzisiejszych standardów to nie tylko moje dzieci, ale moje wnuki zasiadałyby w Radzie Nadzorczej Orlen-u".
Członkowie komisji wyglądali na tle świadka jak grupka niesfornych dzieciaków, którym nauczyciel udziela rad i upomnień.
Pani Przewodnicząca w którymś momencie była przesłuchiwana przez świadka i ładnie wypadła w tej roli. Gdy zorientowała się, że jest wodzona za nos, to odpowiedziała agresją i wyłączeniem mikrofonu przewodniczącemu Rady Europejskiej. Za to również została skarcona i więcej tego nie robiła.
Ogólnie spektakl wyglądał po stronie Komisji żenująco. Nieporadność, chamstwo, agresja i brak podstawowych umiejętności prowadzenia postępowania zostały brutalnie obnażone.
Gdy przypominałem sobie jak trudno było zeznawać przed Komisją ds. Orlenu np. premierowi Millerowi, gdy przesłuchiwał go śp. Konstanty Miodowicz lub śp. Zbigniew Wassermann lub gdy ja miałem swój czas pytań, to aż przykro było patrzeć na poziom posłów, którzy zajmowali się... robieniem świadkowi zdjęć.
PiS zaliczyła w starciu z Tuskiem kolejne "zwycięstwo".
Roman Giertych