W poniedziałek 7 sierpnia, rzecznik rządu Theresy May, James Slack powiedział, że Wielka Brytania nie uzna kwoty za brexit, która według spekulacji medialnych miałaby wynosić 40 mld EUR.
Brexit – trudna droga do osiągnięcia porozumienia
Tak zwany „rachunek za brexit”, czyli kwota jaką miałaby wpłacić Wlk. Brytania do kasy UE jeszcze przed opuszczeniem Wspólnoty, od samego początku jest bardzo kontrowersyjnym tematem. Propozycją UE była kwota 60 mld euro, jednak rząd Wielkiej Brytanii nie odniósł się do tego pomysłu i jak na razie nie określił ile jest gotowy zapłacić.
„The Sunday Telegraph” powołując się na trzy anonimowe źródła pochodzące od osób decydujących o strategiach negocjacyjnych Wielkiej Brytanii informuje, że rząd planuje zapłacić 40 mld za rezygnacje z członkostwa w UE.
- Jeśli chodzi o tę liczbę, to nie uznaję jej – powiedział rzecznik Theresy May, i dodaje - W liście inicjującym procedurę przewidzianą w ramach artykułu 50 (wyjścia z Unii) premier Teresa May wyraźnie dała do zrozumienia, że Wielka Brytania i UE muszą przedyskutować sprawiedliwe rozwiązanie, zgodne z duchem Unii Europejskiej, w którym zostaną zawarte zarówno prawa, jak i obowiązki Wielkiej Brytanii.
Rządowi brytyjskiemu zostały mniej niż dwa lata na przedyskutowanie warunków opuszczenia UE. Rozmowy na ten temat toczą się jednak bardzo powoli.
Z jaką kwotą powinna liczyć się Wielka Brytania?
Wpłata do unijnej kasy powinna być na tyle wysoka, by pokryć zobowiązania budżetowe Wielkiej Brytanii, które zostały ustalone do końca aktualnego wieloletniego budżetu, z uwzględnieniem m.in. finansowego ryzyka, a także emerytur dla dotychczasowych brytyjskich urzędników pracujących w instytucjach unijnych.
Wielkość kwoty będzie w znacznej części zależeć od stanu przejściowego porozumienia. Jest to złożony proces, który przewiduje, że brytyjski rząd płaci swoje zobowiązania w systemach regulacyjnych UE, podczas gdy nowe krajowe są w trakcie ustanawiania.
Po wykonaniu trudnych do oszacowania kalkulacji dotytączych końcowego rachunku, rząd brytyjski będzie musiał określić jaką formą porozumienia jest zainteresowany.
Jak zwracają uwagę komentatorzy, UE próbując uregulować różne kwestie związane z brexitem, chce także przestrzec inne kraje przed ewentualnym pójściem w ślady Wielkiej Brytanii. Natomiast Theresa May musi liczyć się z wysoką opłatą, która nadwyręży brytyjski budżet.
Problemem dla May będzie też jej partia?
Niektórzy posłowie Partii Konserwatywnej, którą kieruje premier May uważają, że Wielka Brytania nie powinna ponosić żadnych finansowych konsekwencji i straszą woltą w głosowaniu, jeśli zgodzi się ona na warunki negocjowane w Brukseli.
W wyniku czerwcowych wyborów parlamentarnych, partia May straciła większość parlamentarną, dlatego nowi przeciwnicy stanowiliby potencjalne zagrożenie dla przegłosowania decyzji negocjacyjnych podejmowanych przez premier. Taki konflikt mógłby znacznie utrudnić znalezienie kompromisu dotyczącego brexitu.
Źródło: Wioletta Paluszek | EURACTIV.pl