Jurij Reszeto
Czy prezydent Rosji jest zabójcą? „Tak” – odpowiada w telewizyjnym wywiadzie prezydent USA Joe Biden. Jego słowa wywołały niezadowolenie w Moskwie.
In an interview with ABC News, President Joe Biden said he thinks Vladimir Putin is a “killer” and doesn’t have a soul. pic.twitter.com/ZpXuZcEpkr
— HuffPost (@HuffPost) March 18, 2021
Czy Putin jest zabójcą?
Można odnieść wrażenie, że początkowo nie chciano rozdmuchiwać skandalu. Materiał o wypowiedzi Bidena nie był głównym tematem w wiadomościach pierwszego kanału rosyjskiej telewizji. Prowadząca program nie użyła też słowa „zabójca”, kiedy zapowiadała relację na temat kontrowersyjnych słów prezydenta USA, jakie padły z jego ust w rozmowie z amerykańską telewizją ABC News w programi "Good Morning America."
Zamiast tego w materiale skupiono się na nowym raporcie amerykańskich służb specjalnych na temat rzekomej ingerencji Rosji w amerykańskie wybory. Dopiero na końcu, jakby na marginesie, pojawił się fragment, który wywołał oburzenie. „Czy uważa pan, że Władimir Putin jest zabójcą?”, pytała dziennikarka ABC. - Tak - odpowiedział Joe Biden. - Wkrótce się przekonacie, jaka będzie cena, którą zapłaci - dodał odpowiedział Biden.
EXCLUSIVE: Pres. Biden told @GStephanopoulos that he agreed Russian President Vladimir Putin is a "killer" and will "pay a price" for interfering in U.S. elections. https://t.co/rIe2ms8sSv pic.twitter.com/VtAGCvF9hp
— Good Morning America (@GMA) March 17, 2021
I choć w państwowej telewizji nie ogłoszono nowej zimnej wojny, to reakcja władz Rosji była bardzo zdecydowana. Do Moskwy wezwano na konsultacje rosyjskiego ambasadora w Waszyngtonie. W oficjalnym uzasadnieniu podano, że Kreml „chce przeanalizować pierwsze 100 dni urzędowania Joe Bidena. Sprawdzić, jak można oczyścić trudne relacje rosyjsko-amerykańskie doprowadzone przez Waszyngton do stagnacji”.
„Kto kogo przezywa, sam się tak nazywa”
Kreml uważa słowa Joe Bidena za „bardzo złe”. – Nie chcę nawet zbyt obszernie o tym mówić – skomentował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Jak ocenił, Biden definitywnie nie chce poprawić stosunków z Rosją, a Moskwa będzie wychodzić w przyszłości właśnie z takiego założenia.
Do słów Bidena odniósł się także Władimir Putin. Rosyjski przywódca powiedział, że życzy mu zdrowia i zacytował powiedzenie: „Kto kogo przezywa, sam się tak nazywa”.
- W dzieciństwie, kiedy kłóciliśmy się ze sobą na podwórku, mówiliśmy: "Kto się przezywa, ten się sam tak nazywa". I to nie przypadek. To nie jest tylko powiedzenie i dziecinny żart. Znaczenie jest w tym bardzo głębokie, psychologiczne. W innej osobie widzimy własne cechy i myślimy, że ktoś jest taki sam jak my - stwierdził Władimir Putin, cytowany przez agencję informacyjną Ria Novosti.
„Polityczne szaleństwo”
Po ostre słowa zaczęli sięgać inni przedstawiciele rządzącej krajem partii Jedna Rosja. Sekretarz generalny Andriej Turczak mówił o ohydnej i bezwstydnej wypowiedzi będącej tryumfem politycznego szaleństwa USA i spowodowanej wiekiem i demencją amerykańskiego przywódcy.
Przewodniczący parlamentarnej komisji ds. polityki informacyjnej w rosyjskiej Dumie Aleksander Hinstein mówił, że nawet w najgorszych momentach zimnej wojny żaden z zachodnich przywódców nie schodził do takiego poziomu obelżywej retoryki. – Można odnieść wrażenie, że Biden zwariował – dodał.
Rzecznik Dumy Wiaczesław Wołodin powiedział, ze słowa amerykańskiego prezydenta obrażają wszystkich Rosjan. Jak ostrzegł, nikt nie może wypowiadać się w ten sposób o rosyjskim prezydencie. Jego zdaniem kroki podejmowane przez Waszyngton wobec Rosji są przejawem histerii spowodowanej bezsilnością. Wołodin nawiązał do najnowszych zarzutów, jakoby Rosja próbowała wpływać na ubiegłoroczne amerykańskie wybory.
Czy Biden niedosłyszy? Raczej nie
Inne wytłumaczenie wypowiedzi Bidena ma Konstantin Kossaczow, szef komisji spraw zagranicznych Rady Federacji, czyli izby wyższej rosyjskiego parlamentu. Jego zdaniem Biden mógł po prostu nie zrozumieć niektórych pytań. – Biorąc pod uwagę jego wiek mogę sobie wyobrazić, że w kilku przypadkach nie był w stanie wysłuchać pytania do końca i tylko przytakiwał. Bardzo chciałbym w to wierzyć – powiedział.
W tę teorię nie wierzy niezależny rosyjski politolog Dmitrij Oreszkin. W rozmowie z DW uważa wręcz za możliwe, że pytanie o Putina było ustalone jeszcze przed wywiadem. – Prezydent USA nie jest kimś, kto wypowiada się w jakiś sprawach przez przypadek. Oczywiście, że dobrze wiedział, co mówi. I był to jasny sygnał pod adresem Putina – ocenia Oreszkin. Zdaniem politologa stosunki między USA a Rosją znajdują się obecnie w fazie przejściowej. – Amerykanie nic przy tym nie tracą. Ale dla Putina to poważny problem – mówi.
REDAKCJA POLECA