Szczyt UE zgodził się w nocy na odsunięcie brexitu na 31 października. Emmanuel Macron skrócił o połowę czas odroczenia proponowany przez Donalda Tuska. Nie zdołał jednak przeforsować rozwodu z Londynem już w czerwcu.
Porozumienie 27 krajów Unii i brytyjskiej premier
Czy to ostatnie odroczenie ? – Jestem zbyt stary, by wykluczać różne scenariusze – tak Donald Tusk uchylał się ostatniej nocy od jednoznacznej odpowiedzi. Przyznał, że jego „prywatnym cichym marzeniem” jest rezygnacja Brytyjczyków z rozwodu z Unią.
– Do końca października Wlk. Brytania pozostaje krajem członkowskim Unii z wszystkimi prawami. Zachowuje też prawo do odwołania
– powiedział Tusk po zakończeniu obrad. Podczas czerwcowego posiedzenia Rady Europejskiej ma zdać relację z ewentualnych postępów w ratyfikacji umowy , ale to będzie wyłącznie – pozbawiony znaczenia prawnego – gest polityczny, który pomógł przełknąć ugodę francuskiemu prezydentowi Emmanuelowi . Ten bowiem opierał się odraczaniu do jesieni.- Jestem zadowolony, że prezydent
zgodził się na nasz kompromis – powiedział Tusk. Zaapelował do Brytyjczyków, by nie zmarnowali danego im dodatkowego czasu.Szarża
Premier
May poprosiła w ostatni piątek o odłożenie do końca czerwca, jednak Donald Tusk – chcąc uniknąć dalszego odraczania rozwodu na raty – zaproponował odwleczenie rozwodu aż o rok, by dać Brytyjczykom dość czasu na „przemyślenie strategii ”.Na szczycie przedłożona przez Tuska i
zdobył poparcie , Luksemburczyków i Belgów. Jednak kanclerz Angela Merkel obstawała przy „rozsądnie długim czasie” dla Brytyjczyków. – Tematem tego szczytu przestaje być Wielka Brytania, a zaczyna być Francja. A przede wszystkim ambicje jej prezydenta – tak około północy obrady komentował jeden z rozeźlonych zachodnich dyplomatów. Inny wysoki urzędnik UE narzekał, że „wkłada rękę w brytyjskie mrowisko” zamiast pozwolić Brytyjczykom spokojnie dojść do ładu w sprawie montowania większości w Izbie Gmin na rzecz umowy .
Spór między krótkim odroczeniem (postulowanym przez ) a wielomiesięcznym odłożeniem rozwodu miał źródło m.in. w różnych poglądach na najskuteczniejszą taktykę w celu osiągnięcia ratyfikacji umowy przez Londyn. Francuzi przekonywali, że groźba szybkiego – bardzo kosztownego z UE bez zatwierdzonej umowy będzie mobilizować Izbę Gmin. Natomiast inni, w tym Niemcy czy Holendrzy, ostrzegali, że aż taka presja ze strony Brukseli tylko rozjątrzy konflikty w Londynie, jeszcze bardziej sparaliżuje rząd May i skończy się klęską. A m.in. dla Polski dłuższe odsunięcie jest – podobnie jak dla Tuska – podtrzymywaniem szans na odwołanie rozwodu przez Londyn.
ostatecznie zgodził się kompromisowo na z końcem października (na szczycie wymagana jest jednomyślność). Londyn zobowiązał się do „lojalnej współpracy” i pomagania Unii w „osiąganiu jej celów”. To odnosi się m.in. do niesięgania weta podczas negocjacji o budżecie na lata 2021-27, które mogą zacząć się już w październiku.
Co dalej z umową
Unia nie zamierza zmieniać obecnego projektu umowy
Właśnie na temat renegocjacji tej „deklaracji” trwają w tych dniach rozmowy między May i przywódcą opozycji . Gdyby wpisano do niej stałą unię celną z UE (Bruksela jest na to gotowa), to zwiększyłoby szanse na ratyfikację w Izbie Gmin dzięki głosom labourzystów.
Niektórzy przywódcy UE nadal wierzą w możliwość powtórnego referendum w Wielkiej Brytanii, które mogłoby rozstrzygnąć o losach
.
REDAKCJA POLECA