Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" analizując nastroje polityczne w Polsce na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi zauważa, że zmiana władzy w Polsce "wisi w powietrzu". Kto jednak obejmie władzę po wyborach, zadecyduje sukces lub porażka mniejszych parti.
Konrad Schuller warszawski korespondent dziennika „FAZ” opisując sytuację w Polsce zwraca uwagę, że w centrum uwagi znalazły się „dwie kobiety reprezentujące dwie partie, które w ostatnich latach popchnęły Polskę w kierunku wojny kultur”.
- Rządząca Platforma Obywatelska ustrzegła się wielkich afer, a obecnemu rządowi udało się mimo kryzysów gospodarczych na świecie utrzymać przez osiem lat wzrost gospodarczy w kraju, jest on jednak nieodczuwalny na prowincji - zaznacza Schuller - A historia nauczyła Polaków, by nie ufać żadnej władzy” - ocenia.
Niemiecki korespondent tłumaczy przedwyborcze nastroje i prognozy głównie tym, że wyborca PO i PiS albo nienawidzi, albo gardzi konkurentem. Dla twardego elektoratu PiS „liberałowie z PO są lokajami Niemiec i bezbożnej UE”, podczas gdy dla PO partia Jarosława Kaczyńskiego jest „klerykalną sektą, której poglądy przywołują na myśl polowanie na czarownice i inkwizycję”. – ocenia FAZ.
Schuller pisząc o konserwatywnej Szydło zwraca uwagę, że w swoich wystąpieniach nie wyrażała się słowami swojego szefa: - Żadnej teorii spiskowej, ani słowa o »niemiecko-rosyjskim kondominium«, ani o zarazie i pasożytach w związku z uchodźcami. Posługiwała się za to workiem prezentów - podkreśla dziennikarz.
Zwraca również uwagę na usunięty przez PiS ze strony internetowej partii projekt nowej konstytucji, "która miałaby zastąpić dzisiejszą, laicką, tekstem inspirowanym religią."
FAZ krytykuje też premier Ewę Kopacz. Zdaniem Schullera premier zaciera ślady swego politycznego pochodzenia i przypomina o radykalnie liberalnych poglądach młodego Donalda Tuska oraz o liberalnym dziedzictwie partii, „o którym Kopacz stara się obecnie zapomnieć".
Schuller wytyka Ewie Kopacz, że w kwestii uchodźców "kluczy": - Podczas gdy Kaczyński straszył dyzenterią i pasożytami, Kopacz zgodziła się, co prawda w Brukseli na przyjęcie ograniczonej liczby uchodźców, broniła jednak tej decyzji w Polsce tak defensywnie, jakby została przyłapana w szkolnej toalecie na paleniu papierosów. To lawirowanie osłabiło Kopacz również w szeregach własnej partii.
Warszawski korespondent zwraca uwagę, że wynik wyborów nie będzie zależał jedynie od dwóch głównych walczących ze sobą partii. Oprócz PO i PiS jest jeszcze pięć mniejszych partii walczących o przekroczenie progu wyborczego. To właśnie one, zdaniem dziennika, zdecydują ostatecznie o tym, kto będzie rządził w Polsce. "Jeżeli do Sejmu dostanie się tylko jedna mniejsza partia lub żadna, PiS może być niemal pewny absolutnej większości".
Autor publikacji w FAZ porównuje liderów partii do bohaterów Muppet Show.
- W świecie marionetkowego teatru Kopacz musiałaby chodzić ze strzałą w plecach, którą wbiłaby jej nie konkurencja, lecz własny minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Beata Szydło i Barbara Nowicka zawdzięczają swoją karierę temu, że ich „twórcy” (Kaczyński, Miller i Palikot) „są zbyt kontrowersyjni, aby móc samemu startować”. - pisze Schuller.
- Jest dwóch gniewnych. Janusz Korwin-Mikke, „człowiekowi z jedwabnym szalem”, którego retoryka przypomina staccato karabinu maszynowego, kiedy tylko zaczyna mówić o użyciu broni palnej, uchodźcach oraz o tym, że Asad broni Zachodu. - przypomina korespondent niemieckiej gazety - Oraz Paweł Kukiz, któremu ostatnio „zaszkodziły kłótnie w łonie własnego komitetu wyborczego oraz niejasny stosunek do radykalnych narodowców”.
Warszawski korespondent analizując obecną scenę polityczną zwraca uwagę, że wszystko, co się wydarzy po niedzielnych wyborach parlamentarnych będzie zależało od tego, która z małych partii wejdzie do Sejmu.
- Zależy która z małych partii wejdzie w niedzielę do Sejmu. Gdyby udało się to tylko jednej z nich lub żadnej, wówczas Kaczyński uzyska prawdopodobnie absolutną większość. Jeżeli do Sejmu wejdzie więcej partii, to Platforma Obywatelska będzie mogła zachować władzę, tworząc koalicję "wszyscy przeciwko Kaczyńskiemu". - pisze dziennikarz - Będzie to możliwe, jeśli "prawicowo-populistyczni awanturnicy" poniosą porażkę, a zamiast nich miejsca w parlamencie wywalczą Zjednoczona Lewica, PSL i liberałowie Ryszarda Petru. - wyjaśnia Schuller.
- Jeżeli sytuacja po wyborach będzie niejasna, decydująca rola przypadnie prezydentowi Andrzejowi Dudzie, "konserwatywnemu wychowankowi Kaczyńskiego" - konkluduje Schuller.
DW