Rada UE przepytała we wtorek ministra Konrada Szymańskiego w sprawie zagrożeń dla praworządności w Polsce. Warszawa przekonuje, że kadencja prezesa Sądu Najwyższego jest skracalna, bo przykładowo kończy ją śmierć.
Wysłuchanie Polski w Luksemburgu zaczęło się we wtorek wieczorem z ponadtrzygodzinnym opóźnieniem i dlatego część ministrów ds. europejskich (w tym Niemiec, Włoch i Grek) zostawiła na miejscu swych ambasadorów, by wrócić na czas do swych krajów. Powodem była mocno przedłużona, burzliwa debata o szansach na członkostwo Macedonii i Albanii w UE, co w porządku obrad poprzedzało temat Polski.
Polska broni swoich racji
Wysłuchanie odbywało się za zamkniętymi drzwiami. Jako pierwszy zabrał głos I wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który w ciągu około 10 minut podsumowywał swe rozmowy z władzami Polski, które – zdaniem Brukseli – nie rozwiązały głównych problemów z praworządnością. Potem do zarzutów Komisji ogólnie odniósł się minister ds. europejskich Konrad Szymański, po czym oddał głos polskim ekspertom, którzy bardzo szczegółowo omówili polskie zmiany w sądownictwie, posiłkując się około 50 slajdami.
Polski MSZ na krótko przed wysłuchaniem w Radzie UE w Luksemburgu przekazał innym krajom Unii dokument, w którym polemizował z zarzutami Komisji Europejskiej. Obecnie najbardziej palącym jest zbliżająca się „czystka emerytalna” w Sądzie Najwyższym dokonana za pomocą obniżenia wieku emerytalnego – także w przypadku I prezes Małgorzaty Gersdorf, choć jej sześcioletnia kadencja (tzn. do 2020 r.) wynika wprost z konstytucji.
Zarzuty Polski wobec Komisji Europejskiej
„Prawdą jest, że sześcioletnia kadencja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego jest zapisana w Konstytucji, mogą jednak zajść okoliczności, w których ta kadencja będzie faktycznie krótsza (…) i dokładnie to miało miejsce, zanim aktualna Pierwsza Prezes objęła stanowisko – jej poprzednik zmarł w czasie swojej kadencji” – wyjaśniała Polska innym krajom Unii.
W dokumencie zastrzeżono, że kadencja I prezesa Sądu Najwyższego kończy się także, gdy „przestaje być aktywnym sędzią SN, bo na przykład składa rezygnację, przechodzi na emeryturę”.
Ponadto Polska zarzuciła Komisji „błędne interpretacje i pominięcia” w sprawie instytucji skargi nadzwyczajnej, za której pomocą można wzruszyć prawomocne wyroki z ostatnich 21 lat. Bruksela przekonuje, że to groźba destabilizacji porządku prawnego w Polsce.
„Należy wyjaśnić, że (…) zaskarżony wyrok może zostać uchylony wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych (takich jak rażące naruszenie praw człowieka). Jednak ostatecznie decyduje o tym Sąd Najwyższy” – tłumaczyli Polacy.
- Wyraźnie widać, że kraje krytyczne wobec Polski skoordynowały swoje stanowiska i pytania – tłumaczył nam świadek obrad w Luksemburgu.
Holenderski minister zamierzał podnieść problem skargi nadzwyczajnej. Niemcy i Francja, podobnie jak przy każdej dyskusji o państwie prawa w Polsce, także we wtorek uzgodniły wspólne stanowisko. Od ponad tygodnia było nieoficjalnie wiadomo, że wspólne pytania w imieniu obu krajów będzie zadawać francuska minister ds. europejskich Nathalie Loiseau. Głównym tematem pytań był wiek emerytalny w Sądzie Najwyższym i skarga nadzwyczajna.
Juncker chciał spotkać się z Kaczyńskim
Luksemburskie wysłuchanie w Radzie UE definitywnie zakończyło czas „wstępnego dialogu” z Polską w ramach art. 7, kiedy Komisja Europejska mogła – przynajmniej teoretycznie - rozważać wycofanie się z grudniowej decyzji o uruchomieniu tej procedury w razie dostosowania się Warszawy do jej zaleceń.
Pewne nadzieje na złagodzenie sporu pojawiły się w marcu, gdy premier Mateusz Morawiecki w rozmowach z Jeanem-Claude’em Junckerem i Fransem Timmermansem ustnie zarysował kilkupunktowy plan ustępstw ze strony Polski. Drogę do tych negocjacji utorowały poufne kontakty wicemarszałka Senatu Adama Bielana (w roli wysłannika Jarosława Kaczyńskiego) z Martinem Selmayerem, czyli prawą ręką Junckera w Komisji. Ich rozmowy wyciszyły podnoszone przez poprzednie dwa lata zastrzeżenia Polski, że Komisja Europejska nie jest żadnym partnerem do dyskusji o wewnętrznych reformach wymiaru sprawiedliwości w suwerennych krajach Unii.
Ustępstwa sugerowane wówczas przez Polskę nie rozwiązałyby wszystkich problemów z polską praworządnością, ale – jak wynika z naszych rozmów w Brukseli – odpowiedziałyby na najbardziej palące zastrzeżenia Brukseli.
Timmermans w kwietniu zdawkowo informował pozostałych komisarzy UE, że „problem Polski zostanie rozwiązany, jeśli Warszawa wprowadzi w życie zmiany, o których rozmawiamy z rządem Morawieckiego”. W Komisji nawet rozpoczęły się - wedle naszych rozmówców - wstępne przymiarki do kwietniowego spotkania Junckera z Jarosławem Kaczyńskim.
Jednak na przełomie kwietnia i maja „dialog zaczął hamować”, a od połowy maja nadzieje na kompromis, zaczęły się szybko kurczyć.
Po pierwszych niewielkich ustępstwach Polski (m.in. przywróceniu równego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn), wysłannicy Morawieckiego i Kaczyńskiego zaczęli powtarzać, że „nie ma pola do manewru politycznego” dla spełniania kolejnych postulatów Komisji. Timmermans miał usłyszeć to samo podczas swej wizyty w Warszawie w połowie czerwca.
Garstka optymistów w Brukseli
Niektórzy z naszych rozmówców w Komisji wciąż nie tracą nadziei, że Polska - sięgnąwszy po proceduralne triki - nie przeprowadzi czystki emerytalnej w Sądzie Najwyższym. Tacy optymiści to jednak w Brukseli zdecydowana mniejszość.
Bułgarska prezydencja w Radzie UE – zgodnie z planami – nie sformułowała we wtorek w sprawie Polski żadnej opinii. Dalsze działania Rada UE (jej posiedzenia przygotowują ambasadorzy krajów UE w Brukseli) podejmie już za prezydencji Austrii, która zaczyna się w lipcu.
Niewykluczone, że wysłuchania Polski staną się tematem odrębnych obrad co do wniosków z odpowiedzi Polski w kwestii praworządności. Następnie Rada UE może zacząć prace nad swymi rekomendacjami, które musiałyby zastać zatwierdzone większością 22 z 28 krajów Unii oraz przez 2/3 Parlamentu Europejskiego. Taka sama większość w Radzie UE i europarlamencie byłaby potrzebna do przyjęcia deklaracji o „wyraźnym ryzyku poważnego naruszenia praworządności przez Rzeczpospolitą Polską”, co byłoby finałem pierwszego, niesankcyjnego etapu postępowania z art. 7.
Komisja nadal nie zdecydowała, czy w sprawie ustawy o SN wszcząć postępowanie przeciwnaruszeniowe, które po kilku tygodniach mogłoby się zakończyć skargą na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE.
REDAKCJA POLECA