Manuela Gretkowska
Kaczyński, jest tak ubóstwiany przez partyjnych wyznawców za pieniądze i stanowiska, które się im należą, że wkrótce będą go nazywać: „Bóstwo, Prezes Kaczyński”.
Kaczyński, jest tak ubóstwiany przez partyjnych wyznawców za pieniądze i stanowiska, które się im należą, że wkrótce będą go nazywać: „Bóstwo, Prezes Kaczyński”.
Niemożliwe? A bycie biskupem, Głodziem, sługą Jezusa miłosiernego i poniżanie ludzi jest możliwe? Taki człowiek nie nadaje się na Człowieka, a poucza o człowieczeństwie. Przyzwyczailiśmy się, przecież biskupi nie są kobietami, mimo to pouczają kobiety, jak współżyć i rodzić.
Sarah Silrveman, amerykańska stendaperka (spalszczam), szuka na widowni facetów wierzących w boga, takiego z religią, nieduchowe huju muju. Podczas jej występu, rejestrowanego przez Netflix, zgłosił się protestant. Zapytała, czy pozwoliłby swojemu bogu spuścić się mu w usta. 80% pytanych protestuje. Silverman udowadnia, że akceptują gorsze świństwa, np. zabicie syna pierworodnego przez Abrahama, wojny itd. Ale nie o to chodzi.
Jeżeli dorosły człowiek wierzy, że bóg, obojętnie jakiego wyznania, może się na niego spuścić, a więc jest facetem (w co u nas wierzy chyba 90% populacji) to nic dziwnego, że Głódź może być szanowanym biskupem. Przeprosił księży, będących przez niego na skraju samobójstwa i pewnie ofiary syndromu post traumatycznego. Cóż, chrześcijaństwo od początku miało swoich męczenników. Z braku rzymskich cesarzy, bezrobotnych lwów w Polsce, opatrzność wybiera na oprawców biskupów i wszystko zostaje w domu, bożym. Familiarnie - usprawiedliwiają patologię teolodzy.
W konsekwencji minister edukacji woli, żeby uczniowie, zamiast świętować tęczowy piątek, poszli na groby bohaterów mordowanych za Polskę.
Podmienić LGTB walczących o życie w wolności, na poległych w walce o wolność.
Że mini - ster jeszcze nie wymyślił czczenia tych, którzy bohatersko nie zostali gejami, lesbijkami, trans gender. Ale to kwestia przyszłości.
Pomnika poległych od smogu i wiedzy. Uświadamianie zabija ducha narodu, jakby polska wyjątkowość polegała na byciu idiotą Europy.
Artur Zawisza popierający Konfederację, całym swoim intelektem i autorytetem Polakoholika, jest pozbawiony prawa jazdy za jazdę po pijaku. Co nie przeszkadza mu, gdy jednego dnia został 2 razy złapany przez policję (potrącił rowerzystkę rano, a wieczorem nadal prowadził wóz) stwierdzić: „Nieszczęścia chodzą parami”. Po pierwsze, w jego przypadku, nie chodzą, tylko jeżdżą. Po drugie nie parami, tylko całą Konfederacją.
Prezesi, biskupi, politycy. W normalnym kraju bohaterzy, ale stand-upu, u nas Polski.
Manuela Gretkowska