Szukaj w serwisie

×
27 czerwca 2020

Roman Giertych: Świat po epidemii

Roman Giertych

Roman Giertych

Kiedyś byłem przeciwnikiem integracji europejskiej. Już dawno uznałem, że był to poważny błąd. Bez dalszej, pogłębionej integracji nie mamy szans zachować naszego standardu życia i naszej wolności.

 

Cisza wyborcza to dobry czas, aby zastanowić się nad tym jak epidemia zmieni nasz świat. Już dziś widzimy wielorakie konsekwencje społeczne, gospodarcze i polityczne tego niezwykłego zjawiska.

Zacznijmy od oczywistości. Świat się powiększył. Globalizacja przyspieszyła, ale stała się procesem wirtualnym, ale odległości praktyczne i mentalne pomiędzy krajami wzrosły. Coś co na początku roku było normalnym zachowaniem milionów ludzi (podróże międzykontynentalne) właściwie zaniknęło. Czy wróci? Nie wiemy tego, obecnie nic na to nie wskazuje. Brak masowej turystyki będzie oznaczać narastanie różnic kulturowych. Zawsze separacja wytwarzała odmienność kulturową. Sam fakt, że świat wirtualny będzie pozwalał jeszcze lepiej wirtualnie poznawać inne kultury nie zmieni tego, gdyż to fizyczny kontakt z ludźmi tworzy relacje, które pozwalają na przenikanie się kultur. Świat wirtualny zawsze może być elementem propagandy i jest narażony na fałszywą rzeczywistość. Brak masowej turystyki doprowadzi do powrotu np. egzotyki jako pojęcia. Dzisiaj, gdyby ktoś Państwu powiedział: wczoraj wróciłem z Wietnamu, to zostałby zasypany pytaniami o podróż, doświadczenia etc. Pół roku temu uznalibyśmy to za miły przerywnik rozmowy. Dzisiaj polecieć do Wietnamu to poważna sprawa. Pół roku temu moglibyście Państwo dysponując nawet niewielką kwotą znaleźć się w Wietnamie w ciągu kilku dni.

Jednocześnie w ramach krajów, które jak UE otworzyły swoje granice na siebie nastąpi proces wzmożonej integracji. Ludzie w Europie masowo przyzwyczaili się do podróżowania, więc będą chcieli móc podróżować chociaż po swoim kontynencie. Jednocześnie nie będą chcieli podróżować do krajów ze zwiększonym ryzykiem zdrowotnym. To będzie wymuszać koordynację opieki zdrowotnej na terenie UE (nie muszę dodawać, że jest to dla naszego dobra). Kiedyś byłem przeciwnikiem integracji europejskiej. Już dawno uznałem, że był to poważny błąd. Bez dalszej, pogłębionej integracji nie mamy szans zachować naszego standardu życia i naszej wolności. Dzisiaj powinniśmy się z troską pochylać nad dalszym budowaniem i poprawianiem UE. W świecie potęg, takich jak USA, Chiny, czy Indie mamy szanse się liczyć tylko wtedy, gdy będziemy zjednoczeni. I to znacznie mocniej niż obecnie. Uważam, że czas wrócić do pomysłu Konstytucji Europejskiej. Z jednej strony powinna ona zwiększyć integrację, ale pewne sprawy (np. światopoglądowe) zachować na zawsze w kompetencji państw członkowskich. Jasno należy rozdzielić rolę struktur UE przy zachowaniu zasady pomocniczości, tzn. to co może zrobić gmina, tego nie robi powiat, to co może zrobić powiat nie robi województwo, co może zrobić województwo nie robi państwo, a co może zrobić skuteczniej państwo nie robi Unia. Niektóre jednak sprawy np. ochrona przed epidemiami muszą zostać podniesione do rangi zagadnień kontynentalnych. Tak samo należy podejść do zasad praworządności. Przestrzeganie zasad praworządności musi zostać umieszczone wśród kompetencji organów UE, gdyż brak praworządności oznacza de facto wypadnięcie z z UE jakiegoś kraju. Myślę, że doświadczenia polskie mogą być w tym zakresie ważne...

Jako Polska mamy również obowiązek przypilnować, aby nowa Europa nie zapomniała o swoim dziedzictwie judeochrześcijańskim. Bez odniesienia do tego dziedzictwa nie będzie tożsamości naszego kontynentu.

Przed nami XXI wiek. Stary XX wiek skończył się bowiem moim zdaniem 22 lutego tego roku tj. w dniu, w którym we Włoszech wprowadzono czerwone strefy, a władze Wenecji odwołały karnawał. Musimy się przyzwyczaić do życia w tym nowym, trudniejszym, ale i ciekawym świecie.

Roman Giertych



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: