Najbliższe i zarazem ostatnie w tej kadencji posiedzenie Sejmu rozpocznie się w środę. Według harmonogramu powinno potrwać od środy 11 września do piątku 15 września. Jednak zgodnie z wnioskiem Prawa i Sprawiedliwości posiedzenie miałoby potrwać tylko jeden dzień i zostać dokończone 15 października, czyli po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 13 października.
- Sejm i Senat może zbierać się do dnia poprzedzającego pierwsze posiedzenie Sejmu następnej kadencji. Ale jest to niezgodne z kształtującym się zwyczajem i logiką parlamentaryzmu. Takie posiedzenie po wyborach może być uzasadnione sytuacją nadzwyczajną… - skomentował wniosek PiS prawnik, konstytucjonalista, Ryszard Balicki.
Tak, Sejm (i Senat) może zbierać się do dnia poprzedzającego pierwsze posiedzenie Sejmu następnej kadencji. Ale jest to niezgodne z kształtującym się zwyczajem i logiką parlamentaryzmu.
— Ryszard Balicki (@erbalicki) September 10, 2019
Takie posiedzenie po wyborach może być uzasadnione sytuacją nadzwyczajną...
- To sytuacja bez precedensu, złamanie obyczaju. Nie było jeszcze takiej sytuacji. Wygląda na to, że PiS wie z wewnętrznych sondaży, że przegra wybory i chce po 13 października przepchnąć jakieś nowe kontrowersyjne projekty, zabezpieczające ich interesy polityczne - komentował wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15).
Uwaga❗️Na Prezydium Sejmu PiS przegłosował kontynuację posiedzenia po wyborach, 15.10 🙂
— Stanisław Tyszka (@styszka) September 10, 2019
Sytuacja bez precedensu, złamanie obyczaju.
Wygląda na to, że PiS zabezpiecza się na wypadek przegranych wyborów, żeby móc ewentualnie dorzucić nowe projekty gwarantujące partyjne interesy.
Dariusz Frach / thefad.pl