Konserwatywny Fidesz premiera Viktora Orbána uzyskał zdecydowaną przewagę w wyborach parlamentarnych na Węgrzech i może liczyć na 2/3 mandatów. Przywódcy wiodących partii opozycyjnych podają się tymczasem do dymisji.
Przystępująca do wyborów jako faworyt partia Viktora Orbána utwierdziła swoją pozycję: po obliczeniu niemal wszystkich, bo 98 proc. głosów, Fidesz uzyskał 49,4 proc. poparcie – podało w nocy z niedzieli na poniedziałek (8/9.04.2018) Narodowe Biuro Wyborcze. Tym samym Fidesz może znowu liczyć na 2/3 mandatów w parlamencie. Sam Orbán mówi o „historycznym zwycięstwie”.
Pozostałe partie uplasowały się daleko za Fideszem. Nacjonalistyczna partia Jobbik uzyskała 19,7 proc, głosów, na koalicję Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) głosowało 12,4 proc. wyborców a węgierscy Zieloni – Dialog na rzecz Węgier (PM) uzyskali blisko 7 proc. głosów. Oficjalne wyniki wyborów zostaną ogłoszone za kilka dni, po obliczeniu głosów obywateli Węgier z zagranicy.
Rozczarowanie opozycji i dymisje
Porażkę opozycji komentatorzy tłumaczą istniejącymi w niej podziałami. Jeszcze w niedzielę wieczorem ustąpił ze stanowiska szef Jobbiku Gabor Vona. Odpowiedzialność za klęskę wyborczą przejął też lider socjalistów Gyula Molnar. – Czujemy się odpowiedzialni za to, co się stało i akceptujemy decyzję wyborców – powiedział Molnar.
Rekordowa frekwencja
Według Narodowego Biura Wyborczego do urn poszło 69,3 proc. uprawnionych do głosowania, co oznacza frekwencję wyższą o siedem punktów niż w wyborach 2014 roku. Ze względu na natłok część lokali wyborczych pozostała otwarta jeszcze po godzinie 19, kiedy miały zostać już właściwie zamknięte.
– Wysoka frekwencja wyborcza nie pozostawia żadnych wątpliwości – skomentował Viktor Orbán w niedzielę wieczorem występując przed tłumem zwolenników. Jak podkreślił, wynik wyborów daje Węgrom „możliwość obrony siebie i Węgier”.
Zdaniem ekspertów istotną rolę w zwycięstwie koalicji Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) odegrały zwłaszcza w głębi kraju prorządowe media. Premier korzysta też na wzroście gospodarczym kraju i zmniejszającym się bezrobociu.
54-letni Viktor Orbán stoi na czele rządu Węgier od 2010 r. Krytycy zarzucają mu rygorystyczny kurs w kwestii uchodźców, ingerencje w niezależność sądownictwa, ograniczanie wolności słowa oraz restrykcje wobec organizacji pozarządowych, zwłaszcza wspieranych przez pochodzącego z Węgier amerykańskiego miliardera George'a Sorosa. W ostatnich tygodniach kampanii wyborczej głośne stały się zarzuty korupcji zarzucanej politykom z najbliższego otoczenia Orbána.
Europejscy nacjonaliści: „wyśmienity wynik”
Dla europejskich populistów i narodowców lider Fideszu jest wzorem. Jak napisała na Twitterze przewodnicząca Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen: „po raz kolejny zostały odrzucone odwrócenie wartości i promowana przez UE masowa imigracja”. Holenderski polityk, przywódca antyimigranckiej "Partii Wolności", Geert Wilders, mówił o „wyśmienitym” wyniku wyborów dla Orbána.
On sam unikał publicznych dyskusji ze swoimi przeciwnikami i wywiadów z niezależnymi mediami. Na wiecach wyborczych ostrzegał przede wszystkim przed „masową imigracją” i prezentował się jako obrońca suwerenności narodowej i chrześcijańskiej Europy.
– Migracja przesłania dziś na Węgrzech wszystkie inne tematy – powiedział agencji AFP András Biro-Nagy z liberalnego think tanku Policy Solutions. Mówiąc o kolejnej kadencji Orbána ostrzegł, że trzeba poważnie traktować jego skierowane do przeciwników przemówienie z 15 marca. Zapowiedział w nim podjęcie wobec swoich oponentów bliżej niesprecyzowanych „moralnych, politycznych i prawnych kroków”.
Szef CSU: „Będziemy pielęgnowali partnerstwo”
Z zadowoleniem zwycięstwo Orbána przyjął szef bawarskiej CSU Horst Seehofer. – Cieszę się z tego zwycięstwa. Jest to kolejny raz bardzo wyraźne zwycięstwo wyborcze – powiedział w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami. Jak zapowiedział, jego partia będzie nadal pielęgnowała partnerstwo z Viktorem Orbánem.
Seehofer, który w nowym rządzie Angeli Merkel objął tekę ministra spraw wewnętrznych, wezwał jednocześnie Unię Europejską, by w większym stopniu uwzględniała interesy Węgier i innych mniejszych krajów członkowskich. Jak powiedział, może tylko radzić UE, by utrzymywała z Węgrami ”rozsądne stosunki bilateralne”. Za błędną uważał zawsze „politykę pychy i kurateli nad pojedynczymi państwami członkowskimi”.
REDAKCJA POLECA