Dariusz Stokwiszewski
Nieformalny, dość znaczący wpływ na to, jakie regulacje prawne się przyjmuje, ma środowisko Radia Maryja i TV „Trwam”, którymi „niepodzielnie włada”, niezwykle kontrowersyjny Tadeusz Rydzyk
Polskie prawo reguluje kwestię „klauzuli sumienia” w art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z 5 grudnia 1996 roku. Według niego lekarz może powstrzymać się od wykonywania świadczeń medycznych niezgodnych z jego sumieniem. Nie wdaję się tu szczegółowo w niuanse tego zapisu, gdyż nie jest to przedmiotem moich rozważań.
Konstytucyjną zgodność przepisów związanych z klauzulą sumienia sprawdzał Trybunał Konstytucyjny w roku 2015. W wyniku tego TK zakwestionował część zapisów ustawy; skorzystali na tym lekarze powołujący się na ww. klauzulę. Podobnie jest w przypadku średniego personelu medycznego, co też reguluje art. 12 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej mówiący, że pielęgniarka i położna może odmówić wykonania zlecenia lekarskiego bądź innego świadczenia niezgodnego z ich sumieniem.
Stosowanie klauzuli sumienia, nie może jednak w żaden sposób dyskryminować (przez odmowę stosownych świadczeń) grup oraz osób, należących do innej rasy, wyznania, orientacji seksualnej, a zwłaszcza narodowości. Przepisy te odnoszą się tylko do świadczenia usług, a nie do pacjenta. Tym bardziej, nie można ich stosować grupowo.
Jednak w ciągu paru ostatnich lat w Polsce, jak łatwo można zauważyć, niemal wszystko zmienia się, ale niekoniecznie w kierunku właściwym dla obywatela i norm przyjętych w większości współczesnych państw demokratycznych. Nieformalny, jednak dość znaczący wpływ na to, jakie regulacje prawne się przyjmuje, ma środowisko Radia Maryja i TV „Trwam”, którymi „niepodzielnie włada”, niezwykle kontrowersyjny Tadeusz Rydzyk. Kontrowersje, które mam na myśli, wynikają z „nietuzinkowego” zachowania i niezbyt transparentnej działalności polityczno (sic!) – gospodarczej owego duchownego (mam tu poważne zastrzeżenia do tego sformułowania, ale nie ja decyduję o sakramentach).
Można w zasadzie postawić tezę, że polskim ośrodkiem decyzyjnym w zakresie polityki państwa jest „ośrodek toruński” lub jak kto woli „kościół toruński”. Na tym w zasadzie ten watek kończę, gdyż na działalność ww. mediów należy poświęcić znacznie więcej czasu i miejsca. Przywołałem jedynie te kwestie, jako te, które znacząco wpływają na nasze życie bez względu na to, jak odbierają taki pogląd ludzie związani z Rydzykiem.
Wracając, do przedmiotowej „klauzuli sumienia”, z wielką obawą dostrzegam (myślę, że nie jestem jedyny) fakt, coraz częstszego powoływania się na nią także innych osób/grup jak m.in. farmaceuci odmawiający (łamiąc prawo), sprzedaży leków antykoncepcyjnych. Mało tego, nie tak dawno w jednym z polskich miast zdarzyło się użycie argumentu klauzuli, jako powodu odmowy druku plakatów, dla jednej z grup nieakceptowanych (tak myślę) przez drukarza!
Zadaję zatem następujące pytanie: dokąd zmierzają polski rząd i legislatywa, opanowana przez większość ludzi PiS?! Czy w kierunku budowy w Polsce państwa teokratycznego?! Czy może chodzi o cos innego?! Nawet, jako praktykujący katolik, nie chcę żyć w takim kraju, gdzie o wszystkim decydować ma ktoś tak (wg mnie „zepsuty”) jak redemptorysta z Torunia – człowiek, który pozbył się już całkowicie wstydu i sumienia, co już dostrzega chyba każdy, nawet niewidomy, ale normalnie myślący człowiek.
Wracam do wcześniej stawianego pytania: dlaczego tak się dzieje, że toruńska rozgłośnia RM i TV „Trwam” stały się miejscem przeznaczenia bałwochwalczych „pielgrzymek” naszych rządzących?! Czyżby z potrzeby wyrażenia skruchy i wyspowiadania się? Nie! A może z powodu niezwykłej religijności rodzącej imperatyw kierowania się w polityce zasadami Dekalogu, który zresztą sam uważam za uniwersalne przesłanie? Nie! Trudno u większości „pielgrzymów” zauważyć prawdziwe, co tu bardzo mocno podkreślam, oznaki religijności – to moje subiektywne odczucie.
Dygresja: W czasie moich studiów w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, jeden ze wspaniałych wykładowców – zawsze przez nas chwalony z tego, i nie tylko, powodu -zwykł był mawiać (to nie cytat, ale sens jest właściwy): Nie chwalcie mnie tak bardzo, bo to nazywa się bałwochwalstwem. A wiecie, kim w takim razie jest chwalony? Bałwanem!
Tadeusz Rydzyk to potęga medialna, wspierana przez pieniądze podatników bez ich (czy powiedzmy, mojej) zgody, które Naród powierzył chwilowo władzom z nadzieją na ich właściwe wykorzystanie. Tak się jednak niestety nie dzieje, bo szereg przykładów marnotrawstwa i ignorancji w rządzeniu pokazuje to bardzo jasno. Jednak pieniądze płynące „rzeką” do Torunia „nie są zmarnowane”, z punktu widzenia rządzących! Dlaczego, ktoś mnie głupio (a może i mądrze) zapyta?
Odpowiem tak: Tadeusz Rydzyk ma tzw. rząd dusz, czyli setki tysięcy bezwolnych oraz spolegliwych wyznawców, co normalnie należałoby nazwać bluźnierstwem lub herezją. Ci bałwochwalcy mają z kolei pieniądze, które z ich strony równie bezmyślnie do Torunia wysyłają. W zamian Tadeusz Rydzyk (często szydząc wprost, porozmawia z nimi przez chwilę na antenie RM); to daje tym starym, często schorowanym ludziom jakąś pociechę.
Mając zapewnioną „pociechę duchową” od człowieka (według mnie) bez sumienia stają się podatni na jego wpływ i czynią, co im ów „zacny mąż” nakaże. A on im kazać może: macie w tym roku wyborczym głosować na „jedyną, słuszną i przewodnią siłę narodu”, bo nasza toruńsko - radiomaryjna wspólnota czeka na większe, niż te marne 73 miliony złotych (w ciągu dwóch lat jak podaje na swojej stronie poseł Neuman) dane Rydzykowi przez różne ministerstwa środki. Pieniądze trzeba skądś przecież brać, a nie wiadomo czy jeszcze u nas są, a jeżeli tak to, w jakiej liczbie, tak „hojni bezdomni” z samochodami.
Sugestia/pytanie autora: czy można byłoby legislacyjnie zwiększyć spektrum działania „klauzuli sumienia”, dzięki czemu zwiększyłyby się dochody „biednej rozgłośni”?! Niechby owa klauzula stała się wewnętrznym nakazem, nawet dla niewierzących, którzy w trosce o zbawienie (za wstawiennictwem Tadeusza Toruńskiego) nas – wierzących, nie wzięliby do ust żadnego pokarmu przed realizacją przelewu/datku owemu duchownemu? No bo (tu znowu głupie pytanie z mojej strony): czy nie ważniejsza byłaby tego rodzaju klauzula sumienia od tak przecież prozaicznego, jedzenia?!
Zaczynam pisać wierszem, więc coś ze mną nie tak. A może gdybym, jako pierwszy tenże, póki co, (mam nadzieję) nieistniejący przepis zastosował sam?!
Dariusz Stokwiszewski