„Gazeta Wyborcza” ujawniła jedną z list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa. Dziennikarze pozyskali listę sędziów, którzy mieli poprzeć kandydaturę Teresy Kurcyusz-Furmanik. Zdaniem „GW”, na wykazie przeważają nazwiska osób, które awansowały dzięki „dobrej zmianie". Gazeta opisuje też sposób, w jaki zbierano podpisy na Śląsku i przytacza relację sędziego, któremu ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak złożył propozycję wejścia do nowej KRS.
ROZWIĄZANIE: Wielu z Was się domyśliło! Jutro w „Wyborczej” publikujemy najpilniej strzeżoną tajemnicę PiS – listę poparcia do KRS! Zobacz, co chcieli ukryć.
— Gazeta Wyborcza.pl (@gazeta_wyborcza) February 5, 2020
(Zagadka brzmiała: Co to jest? PiS strzeże tego jak oka w głowie, a my publikujemy jutro rano w „Wyborczej”.) pic.twitter.com/iRem2AO8xF
Jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic państwa PiS
Listy poparcia do KRS to jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic państwa PiS. Kancelaria Sejmu trzyma ją w tajemnicy, mimo nakazu ujawnienia danych wydanego wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Do utrzymania sekretu zaprzęgnięto Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz Trybunał Konstytucyjny. Surowe represje spotkały olsztyńskiego sędziego Pawła Juszczyszyna, który nakazał Kancelarii Sejmu ujawnienie list.
Lista poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, którą zdobyli dziennikarze „Gazety Wyborczej” dotyczy Teresy Kurcyusz-Furmanik, sędzi Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, która startowała do KRS z poparciem społecznym. Uzbierała pod swoją kandydaturą ponad 2000 podpisów obywateli. Z ustaleń „GW” wynika, że dokładnie te same podpisy znajdują się pod kandydaturą Leszka Mazura, szefa KRS.
⚠️Dzisiaj wiemy, dzięki wolnym mediom, jak zbierano podpisy pod kandydaturą członkini #neoKRS. Wszystko wskazuje na to, ze mamy do czynienia z sitwą, która skrzyknęła się po to, żeby dokonać zamachu na #KRS. 👇 pic.twitter.com/9IopgILMPe
— Platforma NEWS 🇵🇱✌️ (@NewsPlatforma) February 6, 2020
Jak zbierano podpisy
"Gazeta Wyborcza" przytacza wypowiedź sędziego, który uczestniczył w zbieraniu podpisów na Śląsku.
- Do "naszych" sędziów rozesłałem zaproszenie do poparcia kandydatury Leszka Mazura. Na spotkanie przyjechali beneficjenci "dobrej zmiany" oraz tacy, którzy dopiero dostali obietnicę awansu. Np. w Rybniku zebrano dwa podpisy od małżeństwa sędziów, którym obiecano, ale potem nic nie dostali. Reszta to nowo mianowani prezesi i wiceprezesi z Częstochowy, Gliwic itd." - ujawnia sędzia w rozmowie z dziennikarzami.
- Ostatecznie pod kandydaturą Mazura zebrano aż 40 podpisów, czyli o 15 więcej niż było to wymagane. Chodziło o to, by podpisów było więcej, na wypadek wycofania się któregoś z popierających - dodaje informator.
„Przelecimy się po pokojach i podpisy zaraz będą”
"GW" dotarła też do sędziego, któremu Ministerstwo Sprawiedliwości złożyło propozycję wejścia do KRS. Miał to zrobić osobiście zamieszany w udział w tzw. aferze hejterskiej były już wiceminister Łukasz Piebiak
- Proszę zrozumieć, zebranie 25 podpisów nie było wielkim problemem. Kiedy Piebiak zaproponował mi kandydowanie, byłem zupełnie nieprzygotowany. Powiedziałem, że przecież nie mam podpisów. Wtedy Piebiak stwierdził: "daj spokój, przelecimy się tu po pokojach i podpisy zaraz będą" - opowiada sędzia.
Dlaczego PiS ukrywa nazwiska na listach?
Według źródeł do jakich dotarła "Gazeta Wyborcza" w trakcie zbierania podpisów mogło dojść do nadużycia. Jeśli komuś brakowało podpisów, „dostawał je” z tych, którymi ministerstwo już dysponowało. Listy uzupełniano bez wiedzy popierających.
Cały artykuł dostepny jest na stronie "Gazety Wyborczej"
Dariusz Frach, thefad.pl / Źródło: "Gazeta Wyborcza"