Bogumiła Nowak
Alergicy to mają teraz przerąbane. Ani kichnąć nie można, ani zakasłać publicznie. A tylko spróbuj to potraktują ciebie jak trędowatego… alergik jak kasłał i kichał, tak będzie to robić nadal. Zlitujcie się kochani nad alergikami i nie traktujcie ich jak zarazy.
Alergicy to mają teraz przerąbane. Ani kichnąć nie można, ani zakasłać publicznie. A tylko spróbuj to potraktują ciebie jak trędowatego… I będą uciekać, gdzie pieprz rośnie. Taka to dola alergika, który zmaga się z kichaniem i kasłaniem przez całe życie. I nikomu nie uda się wyperswadować, że to żadna zaraza, że żaden covid, czy inne licho.
Znam ten problem z autopsji. Sama jestem alergikiem. Jak tylko nastanie grzanie z centralnego ogrzewania to jak w banku mam drażniący i męczący kaszel, który szarpie mi całą krtań. Mam tak od ponad 40 lat. Kaszel mija, gdy przestają grzać kaloryfery. Z reguły grzeję minimalnie, bo wtedy mam lepiej. Czasem kaszel drażni, gdy kwitnie roślinność lub jest solidny kurz i zbyt duże upały. Po prostu jako alergik mam wtedy przerąbane. Pomaga na to tylko wilgotne powietrze i picie dużych ilości napojów. Ale nie zawsze to jest możliwe i nie zawsze mam czas, by przyssać się do szklanki.
W takiej sytuacji jak ja są rzesze alergików, na których teraz wszyscy patrzą jak na żywe wcielenie covida.
„Przecież ja jestem zdrowa, a tylko przeziębiona i mam zwykłą anginę” - mówi jedna ze znajomych i czuje dyskomfort jak patrząca nią jak na Lukrecję Borgię, która zaraz wleje truciznę do kielicha i poczęstuje nim wszystkich wokół.
„Gdyby spojrzenia mogły zabijać, to pewnie wielokrotnie padłabym trupem”, dodaje inna z chorych na alergię i astmę. Kiedy one to mówią, czuję się ciut lepiej, bo nie tylko ja jestem teraz na tapecie. Inni też skarżą się na ten styl mimowolnego prześladowania i ostracyzmu.
Czasem w pracy koledzy żartobliwie śmieją się, że jestem koronka, bo kaszlę. Jednak to nie przytyk, tylko taki sobie żarcik. Wiedzą, że nie złoszczę się o to. Odkąd pracuję, to zawsze kaszlę i prycham zimą. Koledzy przywykli do tego. Tylko wychodząc do sklepu pilnuję się by broń boże gdzieś nie prychnąć, by mnie nie potraktowano jak trędowatej. Przecież nie przykleję sobie na czole kartki „Jestem alergik”. A pracować i robić zakupy w spożywczaku muszę. Nie mam lokaja ani pokojówki.
Tylko zastanawia mnie to bezrefleksyjne traktowanie wszystkich pod jedną sztancę. Dziś usłyszałam od jednej z rozmówczyń (przez telefon) słowa, które oddają istotę tego, co się dzieje.
– „Nagle okazało się, że w Polsce nie ma innych chorób, że wszyscy błyskawicznie wyzdrowieliśmy i są tylko chorzy na koronawirus. A przecież to nieprawda. Boję się, że jak tak będą niektóre szpitale traktować pacjentów to okaże się, że człowiek z zawałem umrze pod szpitalnymi drzwiami, bo służba zdrowia będzie się bała udzielić mu szybko pomocy, zajmując się medycznymi procedurami. Przecież inne choroby nagle się nie skończyły. Nadal są i ludzie chorują. Nie tylko na covid”.
I to zalecam pod rozwagę kompetentnym osobom. Ta kobieta nie panikowała, nie histeryzowała, ale prosiła, aby lekarz zbadał ją i przepisał odpowiednie leki na przeziębienie.
Teraz wskutek medycznych korowodów jej kuracja zamiast trzech dni trwać będzie trzy tygodnie.
Ona jednak nie krytykuje służby zdrowia, ale prosi o to by się mniej bać. My, jako pacjenci byli, obecni i przyszli wystarczająco się boimy o swoje życie i zdrowie. Jednak strach nie powinien blokować rozsądku i ograniczać udzielania pomocy.
A alergik jak kasłał i kichał, tak będzie to robić nadal. Zlitujcie się kochani nad alergikami i nie traktujcie ich jak zarazy.
Bogumiła Nowak