TheFad.pl – Polska i Świat. Opinie i komentarze

Najlepsze filmy z kolekcji Bartosza Węglarczyka – lata 70

Bartosz Węglarczyk

Bartosz Węglarczyk

 

Pora na lata 70. w mojej kolekcji DVD. I poddaję się, nie jestem w stanie wskazać jednego zwycięzcy z każdego roku. Pokażę więc Wam trójkę finalistów i jednego zwycięzcę wśród nich. Piszcie, czy się zgadzacie.

1970: „Rejs”, „Tylko dla orłów” i „MASH”. Wybieram REJS, bo to w końcu kluczowy film dla mojego pokolenia i nie tylko 🙂

1971: najlepszy film Jane Fondy „Klute”, startujący w tym roku „Columbo” oraz „Francuski łącznik”. Wygrywa niewątpliwie COLUMBO, bo oglądałem każdy jego odcinek co najmniej 10 razy.

1972: „Brylanty panny Zuzy”, czyli James Bond na miarę PRL-owskich możliwości, telewizyjny „MASH” oraz „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale boicie się zapytać”, czyli przewodnik Woody Allena po wszystkim, co w życiu ważne. Zdecydowanie MASH, bo kocham jego telewizyjną wersję miłością bezgraniczną.

1973: „Sting”, czyli Vabank, tylko nie po polsku, „17 mgnień wiosny”, czyli rosyjski James Bond i „Dzień szakala”. Wiadomo, nie ma nic lepszego, niż polowanie na polującego na prezydenta Francji.

1974: „Płonące siodła”, czyli najśmieszniejszy western w historii z najwspanialszym zakończeniem w historii komedii w kinie w ogóle, najlepsza ekranizacja „Morderstwa w Orient Expressie” i „Chinatown”, czyli najlepszy hołd złożony kinu noir, jaki można sobie wyobrazić. I CHINATOWN chyba obejrzę dziś po raz kolejny 🙂

1975 to rok, gdy wprowadziliśmy się wszyscy do „Hotelu Zacisze”, „Francuski łącznik” ścigał handlarzy narkotyków po raz drugi, a Robert Redford jako oficer CIA ukrywał się przez TRZY DNI KONDORA. I wybieram opowieść o tajnej komórce wywiadu USA zbierającej informacje o powieściach kryminalnych, którą ktoś wycina w pień z nieznanych powodów.

1976 to początek „07 zgłoś się”, „Wszyscy ludzie prezydenta” oraz oczywiście „Przepraszam, czy tu biją?”. Wybieram O7 ZGŁOŚ SIĘ, choć robię to częściowo z prywatnych powodów, bo w końcu tam zagrałem 🙂

1977: „Anne Hall”, czyli najlepszy Woody Allen, „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, czyli najlepsze sci-fi dekady iraz oczywisty zwycięzca, GWIEZDNE WOJNY, czyli najlepsza bajka w historii kina.

1978 to oczywiście genialny Jerzy Stuhr w jakże aktualnym dziś nadal „Wodzireju”, przerażająca „Śpiączka” (czyli „Coma”) oraz „Konwój”. Wybieram „Wodzireja”, bo nie zestarzał się niestety w ogóle.

1979: najlepszy z klasycznych Jamesów Bondów, czyli „Moonraker”, pierwszy „Mad Max” oraz montypythonowskie „Żywot Briana”. Z oczywistych względów, że Monty Python jakimś cudem opisał w 1979 r. polską politykę AD 2018, wybieram ŻYWOT BRIANA.

Ufff, mordercze wybory.

Bartosz Węglarczyk

Exit mobile version