Niemieccy komentatorzy uważają, że nominacja Mateusza Morawieckiego, którego nazywają "cywilizowaną twarzą PiS", na premiera RP wynika z chęci poprawy relacji z Brukselą i nie spowoduje istotnych zmian w polityce rządu.
"Dlaczego w ogóle doszło do zmiany, wie w końcu tylko sam Kaczyński" - pisze Florian Hassel w "Sueddeutsche Zeitung". Jego zdaniem sytuacja w Polsce po dwóch latach rządów PiS jest z punktu widzenia tej partii doskonała, w głównej mierze dzięki "wspaniałomyślnym" dodatkom na dzieci i obniżeniu wieku emerytalnego. "Budowa autorytarnego systemu rządów posuwa się naprzód nie napotykając na masowe protesty Polaków" - stwierdza niemiecki dziennikarz.
Zastanawiając się nad przyczynami odwołania cieszącej się dużą popularnością Beaty Szydło, Hassel wysuwa przypuszczenie, że Jarosław Kaczyński chce być może "przygotować swojego następcę, zachowując na razie władzę w swoich rękach". Ponieważ Morawiecki wstąpił do PiS dopiero w 2016 roku, nie ma w partii mocnego oparcia i traktowany jest jak ciało obce, co sprawia, że Kaczyński może go bez problemu odwołać - czytamy w "SZ".
Szukając dalszych przyczyn zmian kadrowych, komentator zwraca uwagę, że Morawiecki dysponuje atutami, których brak jest Kaczyńskiemu i innym partyjnym liderom: "mówi płynnie po angielsku i po niemiecku, a jako bankowiec zdobył międzynarodowe doświadczenie". "W czasach, gdy Polska izoluje się na arenie międzynarodowej, (Morawiecki) miałby spróbować poprawić wizerunek Polski na Zachodzie i zapobiec lub przynajmniej złagodzić sankcje UE i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości" - pisze Hassel.
Hassel spodziewa się, że Morawiecki będzie jako premier usprawiedliwiał "coraz bardziej autorytarną politykę" Polski rządzonej przez PiS.
Reinhard Veser w "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zaznacza, że ze względu na dotychczasową karierę, Morawiecki "jednoznacznie należy do elity Polski". Autor dodaje, że desygnowany na premiera, już jako nastolatek działał w antykomunistycznej opozycji, a jako szef Banku Zachodniego wspierał patriotyczne inicjatywy.
"Jego zdolność do poruszania się po międzynarodowym parkiecie i do komunikowania się z innymi ma pomóc w poprawie wizerunku Polski w UE" - pisze Veser.
Komentator "FAZ" zaznacza, że nie ma co liczyć na zmianę polityki PiS, a dowodem na to były piątkowe wydarzenia w polskim parlamencie. "Równocześnie z operą mydlaną dotyczącą zmiany na stanowisku szefa rządu, partia (PiS) kontynuowała pracę nad reformą wymiaru sprawiedliwości" - pisze Veser, cytując posłów opozycji, mówiących, że przyjęcie ustaw jest "końcem demokratycznego państwa prawa" w Polsce.
"Czas rewolucji skończył się"
Warszawski korespondent niemieckiego radia publicznego Deutschlandfunk, Florian Kellermann, nazywa Morawieckiego "cywilizowaną twarzą" PiS.
Zmieniając premiera, Kaczyński chce zdaniem Kellermanna zasygnalizować, że "czas rewolucji skończył się". "Rząd podporządkował sobie już większość instytucji państwa" - zaznacza komentator.
"Nowy etap w pracy rządu ma przebiegać mniej konfrontacyjnie, co dotyczy przede wszystkim relacji z innymi krajami UE. Morawiecki jest właściwym człowiekiem, by do tego doprowadzić" - czytamy na stronie internetowej Deutschlandfunk. "Morawiecki ma nadać twardej autorytarnej polityce PiS rozsądną cywilizowaną twarz" - tłumaczy Kellermann. Jego zdaniem wynika to z faktu, że Polska potrzebuje zagranicznych inwestycji.
"Nie jest jasne, dlaczego Szydło musiała odejść" - zauważa Gabriele Lesser w "Tageszeitung". "Jako posłuszny żołnierz partii, wspólnie z prezydentem Andrzejem Dudą, zniszczyła na polecenie jej szefa - Kaczyńskiego, polskie państwo prawa" - podkreśla.
"Prawie nikt nie ma złudzeń, że Morawiecki mógłby być kimś innym niż tylko marionetką Kaczyńskiego" - uważa Lesser.
Autorka pisze, że Morawiecki, nazywany "cudownym dzieckiem PiS", był jak dotąd mniej zainteresowany programami partyjnymi, a bardziej władzą. Przypomina, że od 2010 roku należał do sztabu doradców ówczesnego premiera Donalda Tuska.
"Wasal Kaczyńskiego"
Desygnowanie na premiera RP "kosmopolitycznego bankiera" Mateusza Morawieckiego nie oznacza zmiany polityki rządu w Warszawie - pisze Jan Puhl w komentarzu "Następny wasal Kaczyńskiego" opublikowanym w piątek w wydaniu internetowym tygodnika "Der Spiegel".
"Morawiecki jest przeciwieństwem swojej poprzedniczki - mieszka w stolicy (...), przychodzi z biznesu, przez lata kierował Bankiem Zachodnim WBK, zarabiał miliony. Był stażystą w Deutsche Bank, studiował w Hamburgu, w Stanach Zjednoczonych i w Bazylei" - wylicza autor komentarza, dodając, że Morawiecki mówi po niemiecku, angielsku i rosyjsku.
"Mająca czar troskliwej mamusi z prowincji i charyzmę przewodniczącej komitetu rodzicielskiego, Szydło była idealną postacią identyfikacyjną dla drobnomieszczańskiej prowincji polskiej. To jej zasługą jest rekordowo wysokie poparcie dla PiS" - tłumaczy Puhl. "Natomiast Morawiecki należy do światowej i zamożnej elity, której PiS właściwie nienawidzi" - uważa niemiecki dziennikarz.
Puhl zastrzega, że pomimo tych różnic, nie należy po zmianie na stanowisku premiera oczekiwać, iż zmieni się "konfrontacyjna polityka Polski". Nowy premier nie dokona zwrotu w sporze z UE, nie odwoła kontrowersyjnej reformy konstytucyjnej, ani też nie wpuści nagle uchodźców do kraju - przewiduje.
Puhl podziela ocenę innych niemieckich dziennikarzy, że powodem powołania Morawieckiego na szefa rządu jest chęć poprawy relacji z Brukselą.
Zdaniem Puhla rząd w Warszawie obawia się raczej "nieformalnych kar". "Krnąbrna Warszawa" może ponieść straty w negocjacjach finansowych - tłumaczy autor. "W tych sprawach ma interweniować ugodowy Morawiecki. Czy jednak jego płynny angielski wystarczy, by uratować nadwerężoną reputację Polski?" - pyta na zakończenie komentarza Puhl.