Jacek Lepiarz
Premier Mateusz Morawiecki zapowiada w „Spieglu” notę dyplomatyczną do niemieckiego rządu w sprawie reparacji i zaprasza do rozmów z Berlinem przedstawicieli Izraela.
„Najpierw zwrócimy się do berlińskiego rządu z notą dyplomatyczną” – zapowiedział Morawiecki w udostępnionym w piątek w internecie wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika „Der Spiegel”. Jak zaznaczył, strona polska uważa za błędne niemieckie analizy prawnicze, zgodnie z którymi Polska zrezygnowała w 1953 roku z reparacji w umowie z NRD. „Związek Sowiecki zmusił wtedy Polskę do tego” – wyjaśnił premier i dodał, że nie uznaje tej umowy.
„Chcemy prowadzić rozmowy w Berlinie i zaprosić do udziału w nich także przedstawicieli Izraela. W końcu połowa polskich ofiar była obywatelami żydowskiego pochodzenia” - tłumaczył. „Być może zwrócimy się później z naszymi żądaniami do sądów międzynarodowych. Będziemy przedstawiać w całym świecie nasz raport, który dotyczy nie tylko strat ludzkich i materialnych, lecz także straty dóbr kultury” – zapowiedział.
Przy okazji premier zaapelował do „wszystkich, u których na ścianie wiszą dzieła sztuki, które nagle pojawiły się po wojnie w posiadaniu rodziny”, o zastanowienie się nad ich pochodzeniem. Morawiecki podkreślił, że ustalona w polskim bilansie strat kwota 6,2 bln zł. wcale nie jest „aż tak nierealną sumą”. „Niemal tyle wynosi budżet całej RFN, a więc budżet centralny razem z budżetem landów” – dodał.
Wątpliwy sojusz z Niemcami
„Postawa Niemców, przede wszystkim w pierwszych miesiącach wojny (w Ukrainie), była wielkim rozczarowaniem” – powiedział Morawiecki. Jak zaznaczył, rozczarowanie Polaków wynikało z faktu, iż Niemcy zbyt późno dostrzegli błędy w polityce energetycznej. „Putin posługuje się rurociągami jak bronią, polityka energetyczna jest dla niego instrumentem prowadzenia wojny. Ukraińcy odparli wroga szybciej, niż Niemcy byli w stanie podjąć swoje decyzje” – wyjaśnił premier.
Jego zdaniem opieszałość władz w Berlinie, ich „bezczynność” w kwestii wymiany broni stawia poważnie pod znakiem zapytania wartość sojuszu z Niemcami. Przypomniał, że Polska dostarczyła Ukrainie broń o wartości ponad 2 mld dolarów, w tym 300 czołgów i inny ciężki sprzęt.
Niemiecka polityka energetyczna „legła w gruzach” – ocenił Morawiecki. Rezygnacja z węgla i energii atomowej była „przedwczesna” – ocenił, wskazując na uzależnienie Niemiec od Rosji spowodowane gazociągami Nordstream 1 i 2. Zdaniem Morawieckiego spadkowi prestiżu Niemiec towarzyszy wzrost znaczenia Polski, której głos jest obecnie „bardziej słyszalny”. „Mieliśmy rację, ostrzegając przed Rosją” – podkreślił. Wskazał na wartość wymiany handlowej Niemiec z krajami V4 – Polską, Czechami, Słowacją i Węgrami przewyższającą wartość obrotów z Chinami, USA czy Francją. „Niemcy powinny troszczyć się o takich partnerów, zamiast traktować Polskę protekcjonalnie z góry” – zaznaczył.
Absurdalne zarzuty Brukseli wobec Polski
Odnosząc się do wstrzymywania przez Komisję Europejską wypłat z Funduszu Odbudowy, Morawiecki powiedział, że zarzuty wobec Polski związane z praworządnością są „absurdalne”. Przypomniał, że po zjednoczeniu kraju, Niemcy prześwietliły wszystkich sędziów i prokuratorów pochodzących z NRD, pozostawiając na stanowisku zaledwie 30 proc. „Natomiast u nas komunistyczni sędziowie pozostali na stanowiskach” – zaznaczył.
Zdaniem Morawieckiego problem z praworządnością mają raczej instytucje europejskie, ponieważ roszczą sobie prawo do osądzania reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce, chociaż zgodnie z traktatami UE nie mają takich kompetencji. Morawiecki zarzucił innym szefom rządów, że nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że reforma sądownictwa w Polsce przywraca praworządność. Być może „mają zupełnie inny cel niż podają”.
Czy ktoś chce osłabić Polskę – „lokomotywę rozwoju”?
„Znaczenie Polski wzrasta, pomogliśmy przeforsować sankcje wobec Rosji. W Grupie Wyszehradzkiej razem z Rumunią i Bułgarią stworzyliśmy wspólną środkowoeuropejską politykę. Będąc największym krajem, wskazujemy na problemy naszego regionu. Polska jest lokomotywą rozwoju w Europie. Artykułujemy doświadczenia i interesy krajów, które przeżyły komunizm. Reprezentujemy różnorodność w Europie, która jest wartością samą w sobie. Być może nie wszystkim w Europie podoba się nasza rola” – zasugerował Morawiecki.
Odnosząc się do pytania „Spiegla”, czy Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości UE chcą Polskę osłabić, Morawiecki odpowiedział: „To, że chodzi o pretekst, widać po tym, że w Hiszpanii gremium wybierające sędziów i sędziowie powoływani są w niemal identyczny sposób co u nas. Tam nikomu to nie szkodzi”.
Zastrzegł, że chodzi „nie tylko” o osłabienie Polski. „Pewną rolę odgrywają też błędne wyobrażenia o naszym kraju i radykalizm niektórych, także polskich, europosłów” - powiedział.
REDAKCJA POLECA