Ks. Stanisław Walczak
Modlitwa jest ważna. Ale jeśli zastępuje ona ludzki rozum, jeśli nie idą za nią czyny, próżna jest i bezwartościowa taka modlitwa.
Nawet Jasna Góra modli się o zatrzymanie epidemii! Suplikacje rozbrzmiewają po kościołach. Na ulicach chłopy na kolanach. Z różańcami w ręku czyszczą chodniki. Mam zatem pytanie zasadnicze: czy w obliczu zagrożenia usunięto wodę święcona z pojemników przy wejściu do kościołów? Czy zobowiązano wiernych do przyjmowania Komunii Świętej na rękę? Jeśli nie, to każda modlitwa o ustanie epidemii jest wystawianiem Boga na próbę!
Gdyby złodziej prosiłby Boga, by ustrzegł go przed złodziejami, którzy czyhają na jego łup – niczym nie różniłby się od nich. Albo dziewczyna, która przed upadkiem prosi Matkę Bożą, by uchroniła ją od ciąży – te modlitwy o obronę przed wirusem posiadają taki sam charakter.
Mam nadzieję, że kapelani szpitalni zostali wyposażeni w odpowiednie odzienie ochronne, by - w przypadku epidemii - zanieść chorym Komunię Świętą i udzielić im sakramentu chorych. To byłoby logicznym rozwiązaniem problemu nabożnych katolików.
Bóg obdarzył człowieka rozumem, by mógł stawiać czoło przeciwnościom, by walczył ze skutkami grzechu pierworodnego - z chorobami i odbudował na nowo harmonię w świecie. Obecne zagrożenie jest więc wyzwaniem, a nie powodem do religijnej histerii. Trzeba nam modlitewnie wspierać naukowców i badaczy, którzy poszukują skutecznych leków. Trzeba nam wspierać lekarzy, pielęgniarki – narzędzia Bożego daru uzdrawiania. Im należy się wsparcie modlitwą. Mamy o obowiązek dbania o solidarność między narodami, byśmy wspólnie stawili czoła zagrożeniu.
Modlitwa jest ważna. Ale jeśli zastępuje ona ludzki rozum, jeśli nie idą za nią czyny, próżna jest i bezwartościowa taka modlitwa. „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4,3).
Ks. Stanisław Walczak