Anna Widzyk
Nagroda Nobla dla Mariana Turskiego byłaby symbolem dla wszystkich ocalałych z zagłady, którzy zrobili tak wiele dla pojednania – powiedział wiceprezydent MKO Christoph Heubner.
Z inicjatywą zgłoszenia kandydatury 93-letniego Mariana Turskiego, byłego więźnia obozu Auschwitz, do Pokojowej Nagrody Nobla wyszła redakcja tygodnika „Polityka”, z którą związany jest Turski. Impulsem było jego poruszające przemówienie wygłoszone 27 stycznia podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau. Przemawiając do zgromadzonych przestrzegł przed obojętnością na zło, kłamstwa historyczne, dyskryminację i nagnanie umów społecznych przez jakiekolwiek władze. Jego słowa, że „Auschwitz nie spadło z nieba” były cytowane przez media na całym świecie.
„Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana.”https://t.co/VZyHqeniFs
— Ben Stanley (@BDStanley) January 27, 2020
– Marian Turski kazał współczesnemu społeczeństwu i zgromadzonym na uroczystości przywódcom jeszcze raz przejrzeć się w lustrze – powiedział w Christoph Heubner w rozmowie z Deutsche Welle w Berlinie. – Postanowiliśmy szeroko poprzeć inicjatywę „Polityki” i wykorzystać nasze możliwości, aby oficjalnie zgłosić jego kandydaturę do Pokojowej Nagrody Nobla – dodał.
Troska o los przyszłych pokoleń
Marian Turski jest jednym z wiceprzewodniczących Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. Komitet został założony w 1952 roku przez ocalałych z niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Zadaniem MKO jest przekazywanie wiedzy o historii obozu i Holokaustu. Reprezentowanie interesów byłych więźniów oraz walka z rasizmem i antysemityzmem, a także negowaniem zagłady.
W ocenie Heubnera Turski to „jedna z najbardziej znanych twarzy ocalałych z Auschwitz”. – Od kilkudziesięciu lat uczestniczy w spotkaniach i rozmowach jako świadek historii. Nie chodzi mu jednak tylko o pamięć o cierpieniach ofiar i ich bliskich. Zawsze leży mu na sercu także los współczesnego i przyszłych pokoleń – powiedział.
Jak dodał, wskazując na nienawiść, antysemityzm, prawicowy populizm i jego pogardę dla demokracji jako największe zagrożenia dla demokracji, Turski „wyznaczył politykom zadanie domowe: zajmijcie się tym!”.
Nagroda dla tych, których wkrótce zabraknie
Pokojowa Nagroda Nobla dla ocalałego z zagłady Żydów miałaby – zdaniem Heubnera, symboliczne znaczenie dla wszystkich ocalałych, których niebawem zabraknie wśród nas. Ocalałych, którzy tak wiele zrobili w minionych dziesięcioleciach dla edukacji historycznej, dla kultury pamięci oraz pojednania między ludźmi. – I mimo swych przeżyć, trudnych wspomnień nigdy z nienawiścią nie odnosili się na przykład do Niemców – podkreślił Heubner.
Zastrzegł, że stanowisko Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego „nie ma nic wspólnego z polską polityką”.
– Pan Turski ani raz w swoim przemówieniu nie wspomniał o polskim rządzie, ani o węgierskim czy amerykańskim. Ten zaś, kto poczuł, iż go to dotyczyło, powinien zastanowić się nad przemówieniem – ocenił Hebner, zapytany o komentarze niektórych polskich publicystów i internautów, którzy uznali wystąpienie za zawoalowany atak na polski rząd.
Marian Turski został deportowany do Auschwitz w sierpniu 1944 roku z łódzkiego getta. Wiosną 1945 r. przeżył marsz śmierci byłych więźniów do Buchenwaldu. Po wojnie od 1945 roku działał w młodzieżowej organizacji Polskiej Partii Robotniczej. Później pracował w Wydziale Prasy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Od 1958 r. kierował działem historycznym tygodnika „Polityka”. Działa w wielu organizacjach żydowskich, był m.in. współzałożycielem Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.
REDAKCJA POLECA