Manuela Gretkowska
Gdyby starcie Wałęsa - Kaczyński komentował behawiorysta uznałby przegraną Jarka - po mierzeniu się wzrokiem, typowym dla samców alfa , podwinął ogon i uciekł z ringu.
Scena szekspirowska, w sądzie dwaj polityczni wrogowie, a w ich tle zdrady, zemsta, śmierć. Obaj przeszli teatralne zmiany losu i dekoracji - z politycznego pariasa wyrzuconego na bruk - władca kraju. Z prezydenta - "upadły kapuś". Ich spotkanie mogło być szekspirowskie, było knajackie.
Pokazało kim jest Jaruś nie otoczony kordonem sanitarnym jak podczas miesięcznic.
Paranoja i wredota są przecież zaraźliwe. Charakter despoty staje się charakterem jego rządów. Histerycznych w zmianach decyzji, nie liczących się z realem (27:1), bez kontaktu z ludźmi czyli pogardzaną hołotą, dla której marchewka kasy albo kij łamanego prawa. Do tego bezwstydne zakłamanie zwane politycznym cynizmem - dzisiaj jestem za, jutro przeciw.
Wałęsa opędził się od dyplomatycznych rozterek słynnym: „Jestem za a nawet przeciw”. Szacun jak na robotnika.
Problem, że w przeciwieństwie do Frasyniuka, czy Janasa został nadal prostym człowiekiem, z biegiem czasu prostakiem. Nie rozumie żony, polityki, Polski. Rozumie siebie w instytucie imienia siebie samego.
Co może wyniknąć ze starcia neurotycznego chama i chama szczerego? Trybuna ludowego o formacie Obelixa pokrzykującego tubalnie na zminiaturyzowanego Lorda WADera ( nie Vadera), mamroczącego coś spod twarzy-maski? Żenada.
Zrugali się politycznie, osobiście a nawet metafizycznie - „ nie spotkamy się w niebie”.
Gdyby starcie Wałęsa - Kaczyński komentował behawiorysta uznałby przegraną Jarka - po mierzeniu się wzrokiem, typowym dla samców alfa , podwinął ogon i uciekł z ringu. Wcześniej wołając o pomoc, bo ktoś zawołał go po imieniu.
- Panie Jarku…
- Policja!!!!
Przejdzie do historii kabaretu.
Jedyna rozsądna, Sędzina, chcąc zakończyć ten żałosny spektakl patriarchalnego pierdzielnika, namawiała do ugody. Musi wydać wyrok. Po 1000 tysięcy kary dla każdego, z wpłatą na cele dobroczynne?
Wałęsa - Kaczyński otoczeni greckim chórem kodziarzy, dziennikarzy i ochrony. Ta nieprawdopodobna scena została odegrana dla nas. Żebyśmy zobaczyli kto nami rządził i rządzi. Jak wyglądają szczyty knajackiej władzy niewidoczne sprzed telewizora.
Przy występie prezesa i noblisty, Tusk jest Einsteinem inteligencji emocjonalnej. My idiotami rozgrywanymi przez mafię wołomińską, albo pruszkowską.
Nie wiem kto ma się bardziej wstydzić obciachu w gdańskim sądzie oni, czy my. Chociaż dla nas jest nadzieja na zmianę. W przyszłych wyborach.
Manuela Gretkowska