Anna Widzyk
Nie zważając na protesty, PiS przeforsował korespondencyjne wybory prezydenckie w maju – relacjonują dzienniki „Sueddeutsche Zeitung” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
„Sueddeutsche Zeitung” zauważa we wtorkowej (07.04.2020) relacji z Warszawy, że według premiera Mateusza Morawieckiego najwcześniej w maju, a może dopiero w czerwcu Polskę czeka kulminacja epidemii koronawirusa. ”Wybory mają się odbyć mimo to. Możliwe, że już 10 maja, w pierwotnym terminie, którego trzymać się chce Jarosław Kaczyński faktyczny szef rządu i szef partii rządzącej PiS” – pisze korespondent gazety Florian Hassel w artykule zatytułowanym „Ze wszystkich sił”.
Dodaje, że gdyby wybory zostały przesunięte o pół a może nawet o rok, jak żądała opozycja, szanse prezydenta Andrzeja Dudy na reelekcję znacznie by się zmniejszyły w obliczu zaostrzającego się kryzysu. „I tak oto Sejm postanowił stosunkiem głosów 230 do 226, że wybory odbędą się wyłącznie korespondencyjnie” – pisze „SZ”.
Rząd niewzruszony
Gazeta cytuje profesor Ewę Łętowską, według której uchwalona ustawa „łamie wszelkie podstawy prawne”, bo zasad wyborów nie zmienia się, gdy procedury wyborcze już się rozpoczęły. Hassel zauważa, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 3 listopada 2006 roku zabrania zmian w prawie wyborczym w ciągu sześciu miesięcy poprzedzających wybory, a ustawę skrytykował też Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
„SZ” dodaje, że ze względu na ograniczenia w czasie epidemii nie ma regularnej kampanii wyborczej. „Jedynie sprawujący urząd Duda uprawia kampanię, szczegółowo pokazywaną przez kontrolowaną przez partię państwową telewizję TVP. Nawet przełożenie wyborów o kilka miesięcy nie zmieniłoby tego, że konkurencja jest pomijana” – ocenia autor.
Jak dodaje, na rządzie nie robią wrażenia zarówno protesty opozycji, czołowych prawników, obrońców praw obywatelskich, jak również ponad 100 polskich miast i gmin, które oświadczyły, że nie są w stanie zorganizować wyborów w czasie epidemii.
Gdy zaś szef poczty sprzeciwił się ekspresowej organizacji głosowania korespondencyjnego, rząd mianował na jego miejsce wiceministra obrony – odnotowuje niemiecki dziennik. Według gazety opozycja uważa, że zapis ustawy przewidujący karę do trzech lat więzienia za zniszczenie karty do głosowania to „faktycznie wprowadzenie obowiązku głosowania”.
Trzy czytania w ekspresowym tempie
„SZ” odnotowuje też m.in., że minister nauki i wicepremier Jarosław Gowin podał się do dymisji „rzekomo na znak protestu” przeciwko wyborom 10 maja. Jego partyjni koledzy pozostali jednak w rządzie.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze we wtorek na pierwszej stronie o sejmowych głosowaniach.
Odnotowuje, że w wyniku sporu o majowy termin wyborów prezydenckich w Polsce pod znakiem zapytania stanęła większość rządząca w Polsce.
„Rządząca narodowokonserwatywna partia PiS chce utrzymania terminu wyborów. W tym celu wprowadza dla wszystkich 30 milionów uprawnionych do głosowania dotychczas niepraktykowane w Polsce głosowanie korespondencyjne. Dzięki temu urzędujący prezydent Andrej Duda, który jest z PiS, byłby wyraźnym faworytem” – pisze „FAZ” z relacji z Warszawy.
Odnotowuje, że wprawdzie w poniedziałek wniosek PiS o wprowadzenie projektu ustawy w sprawie głosowania korespondencyjnego do porządku obrad Sejmu najpierw nie uzyskał większości. Jednak wieczorem PiS udało się wprowadzić podobny wniosek pod obrady, „w ekspresowym tempie” przeprowadzić trzy czytania projektu i przegłosować ustawę.
REDAKCJA POLECA