Kochani,
podobnie jak i wy od miesiąca w domu. Sporo czasu na przemyślenia. Postanowiłem, że w zbliżających się w galopującym tempie wyborach, zagłosuję na… Andrzeja. To jest mój kandydat, kandydat marzeń – On.
Dlaczego? Dlaczego myliłem się? Dlaczego nie dostrzegałem tego, co widać na pierwszy rzut oka? Nie wiem…
Postaram się przedstawić jego zalety.
Wybitny fachowiec, znawca prawa. On prawo ma w… jednym palcu. A ten palec ma w… Dudzie Andrzeju, ogromne znaczenie – ten palec prawa.
Wybitny mówca, orator – bez kartki na każdy temat. Słowa się z niego sypią jak gówno z barana – przepraszam za porównanie, oczywiście chodzi mi o ilość.
Poliglota, zbawca narodu – właściwie. Uratował ciało Chrystusa przed upadkiem. Potrafi zmniejszyć, zwiększającą się ilość wirusa w powietrzu.
Ma też inne zalety: ma żonę, jest niezależny, jest… tak niezależny… wszyscy choćby wokoło mówili mu „nie podpisuj” – on podpisze, nawet jeśli zdrowy rozsądek podpowiadałby „nie podpisuj” – on podpisze. Jest niezależny… nawet od zdrowego rozsądku…
Przystojny, rezolutny, aktywny, doświadczony, doceniany na arenie międzynarodowej, jak i w kraju.
Głosujmy, te wybory muszą się odbyć. Szybko. Przesuńmy je. Przesuńmy je na wcześniej.
Ja mój głos oddałbym na Andrzeja nawet dziś.
Maciej Stuhr
Dariusz Frach, thefad.pl