Panie Patryku,
mam kilka spraw do Pana, ale zacznę od pewnej anegdoty.
„Przyszedł kiedyś student do swojego profesora z takim pytaniem: jak można zostać inteligentem? A profesor na to: do tego potrzebne są trzy dyplomy.
Minęło kilka lat, student przychodzi do profesora i pokazuje trzy skończone fakultety i mówi: teraz jestem już inteligentem!
A profesor na to: zaszła pomyłka, chodziło o Pana dyplom, Pana ojca i dziadka.”
I tak to właśnie jest, Panie Patryku, z warszawiakami.
Nie wiem, czy zdaje Pan sobie sprawę, ilu ludzi było w Warszawie 17 stycznia 1945r, kiedy weszła tu Armia Czerwona. Otóż było 400 osób (czterysta).
To było tak politycznie, a teraz powiem jak warszawiak z dziada i pradziada, syn powstańca warszawskiego i człowiek herbowy:
A, spadaj, wsiochu jeden, z tego miasta! Tobie kury prowadzać i owce pasać, a nie miastem naszym rządzić. Niedoczekanie Twoje, byś został prezydentem jakiegokolwiek miasta, że o Warszawie nie wspomnę.
To na tyle.
Na Pragę nawet się nie wybieraj (to prawa strona Wisły a nie stolica Czech; wieśniakowi trzeba to wyjaśnić!).
Jacek Drożyński