Szukaj w serwisie

×
17 lipca 2022

Lewandowski opuszcza Niemcy. Kiedyś był obiektem drwin, dziś jest legendą

Dominik Owczarek

Dominik Owczarek

Robert Lewandowski to żywa legenda niemieckiej Bundesligi. Teraz, po ponad dziesięciu latach, żegna się z Niemcami. Będzie grał w Barcelonie.

"Dziękuję kolegom z drużyny, członkom sztabu, kierownictwu klubu i wszystkim pracownikom, którzy zawsze mnie wspierali i którzy sprawili, że wspólnie mogliśmy zdobywać trofea dla FC Bayern Monachium. Jestem dumny z tego co razem osiągnęliśmy. Przede wszystkim dziękuję jednak kibicom, bo to wy tworzycie ten Klub. My piłkarze jesteśmy tu tylko przez chwilę. Dla mnie ta chwila trwała 8 wspaniałych lat i na zawsze pozostanie w moim sercu." - napisał w mediach społecznościowych

Robert Lewandowski opuszcza Bayern Monachium i przechodzi do Barcelony, gdzie ma podpisać czteroletni kontrakt. W zamian Bayern otrzyma łącznie 50 milionów euro.

Przechodząc do Barcelony, będzie grał i rywalizował z piłkarzami, których znał do tej pory głównie z Ligi Mistrzów, choćby ze spotkań z Realem Madryt. A to właśnie mecz z drużyną „Królewskich” z Madrytu był tym, który sprawił, że w 2013 roku o Lewandowskim usłyszał cały piłkarski świat. Aspirujący do grona czołowych piłkarzy strzelił wielkiemu Realowi cztery gole w półfinale Ligi Mistrzów. Był to wówczas rekord bramek zdobytych na tym etapie rozgrywek przez jednego piłkarza.

„Lewandoofski”

Wyczyn Lewego utorował Borussii Dortmund, w której barwach wówczas występował, drogę do finału, w którym silniejszy okazał się jednak Bayern. Rok później Bawarczycy zaoferowali mu kontrakt. W ciągu ostatnich lat w Monachium Lewandowski osiągnął wszystko, co było tylko możliwe.

Wróżąc mu taką kariery na przełomie 2010 i 2011 roku można było być posądzonym o niebywały optymizm, ocierający się o szaleństwo. Bo początki w Niemczech nie były łatwe - musiał nawet walczyć o miejsce w podstawowym składzie. Dziennik „Bild” nazwał go nawet „Lewangłupskim” (Lewandoofski - doof oznacza głupi) za sprawą wielu niewykorzystanych okazji w ligowym meczu ze Stuttgartem.

Przeszkodą blokującą Lewandowskiemu występy w podstawowej jedenastce był także Lucas Barrios. Gwiazda Bundesligi była naturalnym wyborem trenera Juergena Kloppa na pozycji napastnika Borussii. Paragwajczyk brylował, a Polak musiał zadowolić się pozycją ofensywnego pomocnika lub skrzydłowego i rolą „jokera” wchodzącego z ławki rezerwowych. Jednak nieszczęście jednego okazało się szczęściem drugiego. Kontuzja Barriosa dała Lewemu szansę. Lekceważony młody zawodnik przestał pudłować i cała reszta potoczyła się jak w hollywoodzkim filmie. Do scenariusza dopisać można również wątek, zazdrości ze strony dotychczasowej gwiazdy.

U Barriosa rosła frustracja. Jeszcze niedawno słyszał o zainteresowaniu ze strony Realu, by teraz stracić miejsce w składzie na rzecz szerzej nieznanego Polaka. Był to początek jego końca w BVB. Według niemieckich mediów miało nawet dojść między nimi w szatni do rękoczynów.

Dwa lata później obu snajperów nie było już w Dortmundzie. Gwiazda Lewandowskiego rozbłysła na dobre i postanowiła świecić pełnym blaskiem w Bayernie. Barrios z kolei został sprzedany do Chin i zniknął z radarów europejskiego futbolu.

Najskuteczniejszy obcokrajowiec

Koniec „polskiego trio” (wraz z Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem) w Dortmundzie oznaczał nowe wyzwania. Robert Lewandowski przybył do Monachium jako król strzelców Bundesligi, pogromca Realu oraz mistrz Niemiec. W Bawarii miał jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.

Tym razem obyło się bez okresu adaptacji. W pierwszym sezonie nie udało mu się zdobyć jeszcze korony króla strzelców, jednak w następnych latach tylko raz komukolwiek udało się strzelić więcej goli w sezonie. Był nim jego następca w Dortmundzie – Pierre-Emerick Aubameyang, który wkrótce powita Lewego w szatni w Barcelonie.

Tytuły króla strzelców i mistrza Niemiec stały się tak powtarzalne, że w pamięć zapadły głównie wyczyny, które nie zdarzają się na co dzień. W wypadku pięciu goli z Wolfsburgiem trudno nawet stwierdzić, by miały miejsce raz na kilka lat. Pep Guardiola wpuścił Lewandowskiego na boisko na początku drugiej połowy. Do strzelenia pięciu bramek potrzebował zaledwie dziewięciu minut. Cały stadion nie dowierzał, podobnie jak bramkarz Wolfsburga, gdy wyjmował piłkę z siatki odpowiednio w 51., 52., 55., 57. i 60. minucie meczu.

W niemieckich mediach od dłuższego czasu nikt już nie odważył się nazwać Lewandowskiego „Lewangłupskim”. Prestiżowy magazyn piłkarski „Kicker” okrzyknął go najlepszym napastnikiem ligi prezentującym „klasę światową”.

Jeszcze jeden tytuł

Kolejne lata przyniosły kolejne tytuły i indywidualne rekordy. Rok po roku został najlepszym zagranicznym strzelcem w historii Bayernu (2018) oraz Bundesligi (2019). W 2020 roku udało mu się wygrać potrójną koronę – mistrzostwo Niemiec, krajowy puchar DFB Pokal oraz Ligę Mistrzów. Wygrał już wszystko, nie licząc tytułu najlepszego piłkarza świata.

Złota Piłka FIFA w ostatnich latach nieustannie przypadała duetowi Leo Messi-Cristiano Ronaldo. Przez ostatnich 15 lat wyjątkiem był Luka Modrić nagrodzony po mistrzostwach świata w 2018 roku.

Niejedni dziennikarze oraz eksperci domagali się tytułu dla Roberta Lewandowskiego, jednak w ostatniej edycji plebiscytu zajął drugie miejsce tuż za Messim.

Z legendarnym Argentyńczykiem Barcelona znajdowała się na samym szczycie. Ostatnie lata Messiego w Katalonii oznaczały również regres klubu, który jeszcze niedawno nie miał sobie równych.

Lewandowski będzie próbował wrócić z Barceloną do ścisłej czołówki europejskiego futbolu. Będzie o to niebywale trudno – „Blaugrana” boryka się z problemami finansowymi. Indywidualnie również znacznie straciła na jakości w porównaniu do czasów, gdy mogła sobie pozwolić na kupowanie najlepszych piłkarzy na świecie.

Transfer Lewandowskiego jest dla kibiców przebłyskiem nadziei, że Katalończycy wrócą do ścisłej czołówki. Pierwszych sukcesów na pewno będzie można upatrywać w kategoriach marketingowych. Nowe środowisko będzie dla Lewandowskiego kolejnym wyzwaniem. Po 12 latach w Niemczech podejmie w Hiszpanii próbę utrzymania się na szczycie piłkarskiego olimpu.

 

REDAKCJA POLECA

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję