Piotr Tymochowicz
Nie wierzcie w brednie o tym, że sam popełnił samobójstwo. Andrzej zwierzał mi się z najbardziej intymnych rzeczy i problemów.
Dziś mija 10 rocznica Śmierci nie tylko mojego klienta - z którym rozpocząłem kiedyś długą podróż w świat polityki ale przede wszystkim Przyjaciela - którym w naturalny sposób został po zwycięstwie wyborczym.
Nie wierzcie w brednie o tym, że sam popełnił samobójstwo. Andrzej zwierzał mi się z najbardziej intymnych rzeczy i problemów. Pragnął pomóc swojemu synowi. Był zrezygnowany i przygnębiony to prawda, ale był też jak mało kto oswojony z trudnościami które musiał pokonywać.
Na kilkanaście godzin przed śmiercią powiedział mi "Piotrze tym razem, wiem, że będą chcieli mnie zabić, przechowaj wszystko co ci dam w bezpiecznym miejscu".
Kiedyś przegadaliśmy całą noc o samobójstwie rzekomym Barbary Blidy, mówił mi wtedy, że jako głęboko wierzący człowiek nigdy nie będzie miał zrozumienia dla aktu samobójstwa.
Nie wierzcie, że Andrzej Lepper był wytworem służb specjalnych. To brednie, hien dziennikarskich, które chciały zaistnieć przy okazji śmierci mojego przyjaciela.
To ja osobiście - pierwszy go namawiałem aby przemianował związek zawodowy Samoobrona w partię polityczną i aby startował do parlamentu, tłumacząc mu, że tylko w ten sposób będzie miał realny wpływ na rzeczywistość.
Śmiał się wtedy, "ja do polityki i na Wersal nadaję się jak traktor na tor wyścigowy" - mówił mi wtedy.
Potem - owszem były takie zapędy aby osaczyć go za pomocą ludzi służb - ale przez ponad 3 lata - skutecznie to udaremniałem. Próbowano mnie wielokrotnie przekupić aby dostać się do bezpośredniego otoczenia Andrzeja Leppera.
Najpierw agent WSI Jan Prochowski vel Proch, potem generał WSI Kwiatkowski - współpracujący z SLD.
Nadaremno. Śmialiśmy się z tych podchodów. Jan Prochowski - groził mi śmiercią w razie odmowy.
Andrzej o wszystkim wiedział - na bieżąco.
Nie wierzcie w to, że w jakikolwiek sposób zdradził go - jeden z najbardziej oddanych mu ludzi - Janusz Maksymiuk. To brednie. Janusz miał epizod współpracy ze służbami, ale jawnie nam o tym mówił i dzięki niemu - wielokrotnie udało się Andrzeja ochronić przed ich wpływem.
Nie wierzcie w to, że Andrzej Lepper - chciał się umówić z Kaczyńskim by ostrzec go przed planami Platformy. To brednie. Odradzałem mu tego spotkania. Andrzej wierzył w to, że może Kaczor nie w pełni zdaje sobie sprawę z tego jakich ludzi ma wokół siebie. W swojej własnej partii. Wiedziałem, że to naiwność. Kaczor - to potwór od samego początku.
Nie wierzcie w to, że Andrzej był uwikłany w jakikolwiek skandal seksualny. On nigdy w żadnych orgiach ani pijaństwie nie brał udziału. On był byłym sportowcem, stroniącym od alkoholu.
Bywałem na 300 może 400 bankietach Samoobrony nie tylko w biurach, czy w podejrzanych lokalach ale i u Witaszka i innych działaczy. Wielokrotnie spotykałem tam mizdrzącą się do wszystkich Anetę Krawczyk. Nigdy - pod żadnym pozorem nie nazwalibyście jej wtedy biedną czy wykorzystywaną kobietą - raczej zaprzeczeniem płci pięknej pod każdym względem.
Za wykonanie swojej misji dostała w prezencie w Radomsku piękną piętrową willę - wszyscy z tamtych okolic o tym wiedzą, wszyscy znają jej przeszłość. Wszyscy milczą do dziś.
Andrzej mnie wielokrotnie przestrzegał :"Zobacz zboczeńca chcą ze mnie zrobić na siłę, ty się zastanów czy chcesz się ze mną zadawać, bo tylko patrzeć, jak ci jakieś świństwa podłożą także"
Nie mylił się.
Nie wierzcie w to że wszystkie swoje tajemnice Andrzej zabrał do grobu. Ja byłem powiernikiem wielu jego tajemnic, i dlatego postarano się skutecznie mnie wyeliminować z jakiegokolwiek życia publiczno- politycznego.
Byłem i jestem wciąż śmiertelnie niebezpieczny dla jego oprawców.
Nie wierzcie w to, że Andrzej się kogokolwiek bał. To był bardzo dobry i naiwny ale i odważny człowiek. Naiwny, bo do ostatnich chwil, wątpił w bestialstwo swoich wrogów. Przewidywał - na wszelki wypadek, ale wątpił.
Drogi Andrzeju nie zapomniałem o Tobie.
Ty jeszcze przemówisz zza swojego grobu.
Piotr Tomasz Tymochowicz