DW
Podczas niedzielnego pikniku PiS w Chełmie Jarosław Kaczyński przestrzegał, że przegrana jego partii w wyborach może oznaczać koniec swobodnego chodzenia na grzyby. Stwierdził, że "to, że my możemy sobie spokojnie wejść do lasu, to nie jest tak, że wszędzie tak jest".— W bardzo wielu krajach te lasy są w prywatnych rękach albo osób fizycznych, jak to się w prawie mówi, albo korporacji i wstęp wzbroniony. Bardzo rzadko można spotkać las, do którego się spokojnie wchodzi — powiedział.
— My tę wolność mamy, chodzimy na grzyby. Ogromna część Polaków chodzi na grzyby. Chodzimy tam, żeby wypocząć, żeby się przejść, w najróżniejszych celach. I to jeszcze raz powtarzam, bo może czasem sobie tego nie uświadamiamy, to część naszej wolności i nie damy sobie tej wolności zabrać — stwierdził Kaczyński.
Czy ja dobrze rozumiem? Kaczyński chce wpisać chodzenie na grzyby do konstytucji, broniąc nas przed PO? 🤡 pic.twitter.com/4Rm5UkpYA6
— Grzegorz Kot (@gfkot) August 6, 2023
"Kaczyński oświadczył, że stawką tych wyborów jest wolność grzybobrania. Trochę dziwnie się czuję, mając takiego rywala…" — skomentował wieczorem Donald Tusk na Twitterze.
Kaczyński oświadczył, że stawką tych wyborów jest wolność grzybobrania. Trochę dziwnie się czuję, mając takiego rywala…
— Donald Tusk (@donaldtusk) August 6, 2023
Zakaz wstępu do lasów? Sprawdzamy, jak jest w Niemczech
Blisko połowa lasów w Niemczech znajduje się w prywatnych rękach. Niemniej jednak, swobodnie można do nich wchodzić i zbierać grzyby.
"Borowiki, maślaki, kurki" - wymienia Johanna Dalchow w rozmowie z Deutsche Welle grzyby, które znalazła podczas ostatniego spaceru. Mieszka w Grosswoltersdorf, niewielkiej wiosce w Brandenburgii.
W odległości 90 km na północ od Berlina, małe osady domów otoczone są przez lasy, rzeki i jeziora. Wystarczy krótki spacer, by zobaczyć grzyby.
Johanna Dalchow jest członkinią Brandenburskiego Stowarzyszenia Mykologicznego. Potrafi rozpoznać dziesiątki rodzajów grzybów i przemierza okoliczne lasy w celu ich poszukiwania. Warto zaznaczyć, że te lasy mają różnych właścicieli, z których część to lasy prywatne. Dalchow jednak podkreśla: "Nie ma to jednak znaczenia, bo można wejść do wszystkich lasów."
Wolność smakuje jak grzyby
W trakcie niedzielnego wystąpienia w Chełmie, wicepremier Jarosław Kaczyński przestrzegał zgromadzonych przed potencjalną prywatyzacją lasów, jeśli opozycja wygra jesienne wybory do parlamentu.
- To jest nasza własność, a z własnością wiąże się wolność. To, że możemy spokojnie wejść do lasu, to nie jest normą wszędzie. W wielu krajach lasy znajdują się w rękach prywatnych lub w zarządzie korporacji. Spotkanie lasu, do którego można spokojnie wejść, to rzadkość. - powiedział
Dalej dodał bojowo: - My mamy tę wolność. Chodzimy do lasu po grzyby, idziemy odpocząć. To jest część naszej wolności i nie pozwolimy, by była nam zabrana.
Podczas swojego wystąpienia Kaczyński także nawiązał do antyunijnych i antyniemieckich tonów. Ostrzegł przed skupianiem się władzy w Brukseli i zapytał zgromadzonych w Chełmie: - A kto ma tam największy wpływ?" Na co tłumek odpowiedział: - Niemcy!
Las prywatny, czyli otwarty dla wszystkich
Pójdźmy teraz tym tropem rozumowania. Nawet gdyby Niemcy wykorzystali swoje wpływy w unijnych instytucjach, by narzucić kontynentowi własne zasady dotyczące korzystania z lasów, przeciętny spacerowicz, który lubi przechadzać się wśród drzew, nie zauważyłby wielkich zmian.
- Prawo gwarantuje obywatelom wstęp do wszystkich lasów - tłumaczy Juergen Gaulke, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Niemieckich Właścicieli Lasów, w rozmowie z Deutsche Welle.
Około połowa niemieckiego drzewostanu to lasy w rękach prywatnych właścicieli. To imponujący obszar, przekraczający 5 milionów hektarów. Większość właścicieli lasów posiada tylko kilka hektarów. Bez względu na wielkość, nie mają oni prawa ograniczać dostępu do swoich lasów. Czasem postawiony jest jedynie znak informujący o formie własności, ale najczęściej chodzi o uświadomienie mieszkańców, którzy nie zdają sobie sprawy, komu przynależy dany obszar leśny.
Wstęp na tereny leśne może być zabroniony jedynie z powodu prowadzonych prac, takich jak wyrąb czy sadzenie nowych drzew.
Grzybiarzu, zachowaj umiar
Czy las jest prywatny, czy publiczny, nie ma znaczenia dla grzybiarzy. W Niemczech można zbierać runo leśne, w tym grzyby, niezależnie od formy własności. Polacy jednak powinni być świadomi przepisów obowiązujących za Odrą. - Można zbierać tylko na własny użytek - podkreśla Johanna Dalchow. Co to oznacza? - Z pewnością nie można zebrać dużych ilości. Zazwyczaj jedna osoba może zebrać do kilograma grzybów.
Niemiecka policja zazwyczaj interpretuje przepisy w ten sposób. W przypadku opisanym przez niemieckie media, pewien Szwajcar został przyłapany przez niemiecką policję z trzema kilogramami grzybów i musiał zapłacić karę w wysokości 200 euro. Innym razem policja z Badenii-Wirtembergii znalazła w bagażniku samochodu pary seniorów 19 kg borowików. Tym razem kara była znacznie surowsza - za próbę nielegalnego zebra
thefad.pl / Źródło: DW, Łukasz Gajewski
REDAKCJA POLECA