Ks. Wojciech Lemański
Póki rządzi ta podła zmiana, nie będą nam żadne chore dzieci sprowadzać do Polski pasożytów, chorób i terrorystycznego zagrożenia
O przyjecie u nas tych okaleczonych syryjskich dzieci zabiegał od dawna Jacek Karnowski w Sopocie, a potem Jacek Majchrowski w Krakowie.
Bardzo wielu Polaków publicznie dołączyło wtedy do ich apelu. Niestety wśród głosów wspierających tę, zdawać by się mogło, absolutnie oczywistą i jednoznaczną inicjatywę, zabrakło głosu ludzi Kościoła. Głos emerytowanego biskupa Pieronka brzmiał wówczas, niczym wołanie na puszczy.
Mijały kolejne miesiące, a ekipa "podłej zmiany" z cynizmem i bezdusznością powtarzała niczym mantrę, argument o obronie Polski przed terroryzmem.
Tysiące Polaków wyjeżdżało co weekend na polskie drogi na podwójnym gazie siejąc zagrożenie i śmierć.
Kolejne tysiące terroryzowały swoje rodziny w zaciszu domowego ogniska. Prezes obiecywał, że całą opozycję posadzi do więzienia.
Jedni faszyści biegali po lasach, zaś inni maszerowali po ulicach polskich miast. I oto ministerstwo paralizatora, pałki i ochrony partyjnych miesięcznic w stolicy, znów przemówiło.
Póki rządzi ta "podła zmiana", nie będą nam żadne chore dzieci sprowadzać do Polski pasożytów, chorób i terrorystycznego zagrożenia.
Co na to Caritas, co na to KEP, co na to biskupia komisja do spraw turystyki i uchodźców, co na to księża Isakowicz-Zaleski, Zieliński, jezuita Kowalczyk?
Bo o takich Terlikowskich, Pospieszalskich, Sakiewiczach, Lisickich, Reszczyńskich, Semkach i braciach Karnowskich, przy okazji tragedii dzieci syryjskich, nie będę w ogóle wspominał.
(af) thefad.pl / Źrodlo: Facebook / ks. Wojciech Michał Lemańki