Ks. Stanisław Walczak
Duchowieństwo w większości poparło politykę społecznej nienawiści, świadomego kłamstwa, zniesławienia, zafałszowania rzeczywistości.
Nazywanie stanu Kościoła w Polsce kryzysem wiary jest nadużyciem. Wiara jest darem Bożym i jak wiem olbrzymia liczba ochrzczonych dar ten akceptuje.
Sytuacji tej nie wolno też nazywać kryzysem wiernych.
Od lat w środowisku duchownych w Polsce, w seminariach, na uczelniach, na plebaniach i w miejscach wysokich, mnie dostępnych wybuchła epidemia niechęci od Zachodu Europy.
Rzucono hasła, które tylko w części są prawdziwe: relatywizm, liberalizm, lewicowość, rozwiązłość, rozpad małżeństwa.... No i oczywiście, nie do końca zdefiniowana, „teologia wyzwolenia” z Ameryki Południowej stała się dla nich symbolem wszelkiego zła.
Nad tymi słowami pastwią się katoliccy duchowni z nadzieją, że lud nie pozwoli sobie na tego rodzaju postawy.
Aby nawrócić ów zepsuty Zachód poparli przedstawiciele Kościoła zmianę polityczną w Polsce - zamiast poprzeć zmianę osobową w Watykanie.
Dwa tematy: krytyka „upadłego” Kościoła na świecie i samouwielbienie „nieskażonego” Kościoła w Polsce stały się ideą wiodącą pośród większości duchowieństwa w Polsce. Histeria ta opanowała w dużej mierze także duszpasterzy polonijnych.
Stworzono też rodzaj teologii, która zatruła wiarę pośród ludu. Jej praktycznym przedstawicielem są diecezjalne media oraz oczywiście media Ojców Redemptorystów, reprezentowane przez ks. Rydzyka.
Ogłoszono tezę o nieomylności polskich biskupów i kapłanów, oraz zwodniczą wiarę w szczególną misję zbawczą Polski dla reszty świata.
Aby tego wszystkiego bronić, duchowieństwo uwierzyło, idąc za głosem wpływowych biskupów, że jedynie z PiSem możliwe jest spełnienie tej mitologicznej i baśniowej misji. Duchowieństwo w większości poparło politykę społecznej nienawiści, świadomego kłamstwa, zniesławienia, zafałszowania rzeczywistości. Fakt odrzucenia wszelkich autorytetów przez polityków stał się też udziałem duchowieństwa, które żadnego, oprócz Rydzyka i Kaczyńskiego, autorytetu nie akceptuje. Nawet papieża.
Kto zaś odrzuca każdy autorytet musi liczyć się z tym, że i jego autorytet straci na znaczeniu. No i stało się.
Pod wpływem takich arcybiskupów jak M. Jędraszewski, generał Sławoj-Głódź czy warszawsko-praski Hoser, kilku pomniejszych biskupów emerytów, miało miejsce to, co stało się niezwykłym ryzykiem dla sprawy ewangelizacji: powstała nieformalna koalicja partyjno-kościelna.
Tysiące kapłanów w Polsce jest fanatycznie przekonanych o poprawności tej drogi. A biskupi oraz kapłani, którzy pozostają wierni traktowani są jako niewierni, lewicowcy, liberałowie itd. itp.
W Kościele w Polsce nie ma kryzysu wiary ani kryzysu wiernych. Kryzys wielkiej rzeszy duchownych – tak należy patrzeć na całą aferę! A taki kryzys jest już tragedią.
Ks. Stanisław Walczak