Krzysztof Podgórski
Nie trzeba znać i rozumieć obcych pojęć, jak pluralizm, standardy demokratyczne, tolerancja i zasady współżycia społecznego, aby wiedzieć, że nie wolno na gruncie różnicy poglądów politycznych poniżać drugiego człowieka, odmawiać mu prawa do patriotyzmu i grozić śmiercią
16 grudnia 1922 r. w atmosferze nagonki prowadzonej przez prawicowych polityków i prasę, został zamordowany pierwszy prezydent niepodległej Polski Gabriel Narutowicz. Zbrodni w galerii „Zachęta”, zaledwie pięć dni od zaprzysiężenia dokonał fanatyk Endecji (Narodowa Demokracja Romana Dmowskiego), Eligiusz Niewiadomski.
Prezydenta po serii głosowań wyłonił polski parlament. Polska prawica forsowała hrabiego Maurycego Zamoyskiego, jednak głosami polityków lewicy, ludowców i mniejszości narodowych wybrano Gabriela Narutowicza, syna powstańca styczniowego, inżyniera hydrotechnika, profesora politechniki w Zurychu i byłego ministra spraw zagranicznych.
Pamiętajmy, że przedwojenna Polska w 37 proc. składała się z mniejszości narodowych, Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Niemców. W imię tolerancji i poszanowania ich odrębności narodowych, religijnych i kulturowych głosowali oni na kandydata przeciwnego prawicy, uznającej prymat „prawdziwych Polaków, prawicowców katolików”, nad resztą społeczeństwa.
To tak jak dziś prawica wyklucza „zdradzieckie mordy”, „gorszy sort”, „komunistów i lewactwo”, „totalną opozycję”, odmawiając im prawa do patriotyzmu, prawa to budowania europejskiej, barwnej wielonurtowej i tolerancyjnej Polski. Gazety prawicowe podgrzewały obrzydliwe nacjonalistyczne nastroje. Nowego prezydenta nazywały: „masonem”, „niewierzącym emigrantem”, „elektem żydowskim”, „ten, co obraża naród polski”, „złodziejem”, „żydowskim pachołkiem”.
Prezydenta Narutowicza prześladowano również za to, iż poparł go marszałek Józef Piłsudski, który tak witał pierwszego obywatela:
- Panie Prezydencie Rzeczpospolitej! Jako jedyny oficer polski czynnej służby, który dotąd przed nikim nie stawał na baczność, staję oto na baczność przed Polską, którą Ty reprezentujesz, wznosząc toast: Pierwszy Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej niech żyje.
Prawica rozpętała jednak histerię. Przemawiali do tłumów Warszawy jej politycy i niektórzy księża. Haniebną rolę odegrał generał Józef Haller, którego pomnik wybudowano niedawno w Toruniu. Skrajny antysemita i wojskowy nieudacznik, o którym Piłsudski pisał: „Straci powagę u podwładnych w bardzo szybkim tempie z powodu swoistej demagogii i szukania za wszelką cenę popularności zaczynając od podoficera, kończąc na swoim ordynansie. Gadatliwy bez miary i końca. Żadna tajemnica nie jest pewna w jego ręku”.
Wzywano „prawdziwych Polaków” do rozprawy z „żydowskim elektem” i „dyktatem lewicy”. Znalazł się wiec fanatyk prawicowy, „prawdziwy Polak”, który zdradziecko strzelając prezydentowi w plecy, zamordował Gabriela Narutowicza, plamiąc jego niewinną krwią historię polskiego parlamentaryzmu. „Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni. Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie” - pisał wstrząśnięty poeta Julian Tuwim.
Polski Sejm jednak się prawicy wówczas nie uląkł, wybrał kolejnego prezydenta, socjalistę i działacza spółdzielczego Stanisława Wojciechowskiego.
Polska lewica, tak szczególnie historycznie doświadczona, jest wiec wyczulona na przejawy agresji, na „mowę nienawiści”. Wybitny karnista, profesor, były dyplomata i poseł Jan Widacki pisze na łamach tygodnika „Przegląd”, o swoistym „domu wariatów”, w jaki zamienia się dziś Polska. Wojuje się bowiem z czymś, czego nie ma. „Obojętne, czy otwieram gazetę, telewizor czy Internet, natykam się na polityków nawołujących do dekomunizacji i lustracji. Widzących wszędzie komunistów, agentów i ubeków, choć komunizm skończył się w Polsce 4 czerwca jak mówiła znana aktorka”.
„Zdradzieckie mordy”, „gorszy sort” i „lewactwo” to wyrażenia mające odczłowieczyć opozycję, socjaldemokratów, ludzi barwnych mających inne poglądy niż dominująca dziś konserwatywna prawica. Ale to nie wystarcza. Pojawiają się marsze, do złudzenia przypominające te z lat 30. w Niemczech, a na nich transparenty „śmierć wrogom ojczyzny”. A kto nimi jest? To określą stadionowi troglodyci. W Katowicach narodowcy sprzeciwiający się działaniom posłów Platformy Obywatelskiej po Marszu Niepodległości powiesili na szubienicach zdjęcia tych polityków. Wieszali zdjęcia posłów opozycji, „bo chcą ukarać zdrajców”. Przekonywali też, że nawet jak minister Szyszko wytnie wszystkie drzewa w Polsce, to szubienic nie zabraknie.
Jak to się ma do standardów europejskich, do norm prawa? Gdzie jest policja, gdzie jest prokuratura, gdzie są polskie władze państwowe? Dokąd My zmierzamy?
„Mowa nienawiści to wypowiedzi, które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nietolerancji, podważające bezpieczeństwo demokratyczne, spoistość kulturową i pluralizm” - mówi definicja stosowana przez Radę Europy.
Nie trzeba być prawnikiem. Nie trzeba znać i rozumieć obcych pojęć, jak pluralizm, standardy demokratyczne, tolerancja i zasady współżycia społecznego, aby wiedzieć, że nie wolno na gruncie różnicy poglądów politycznych poniżać drugiego człowieka, odmawiać mu prawa do patriotyzmu i grozić śmiercią. Wyborcy i politycy prawicy, opamiętajcie się!