Krystyna Janda, tak jak wiele innych osób kultury i sztuki, niezgadzających się z działaniami obecnej władzy i angażujących się w działalność opozycyjną, poddawana jest fali krytyki i hejtu.
Pod wpisami znanych osób w mediach społecznościowych - na Twitterze czy Facebooku, pojawiają się setki głosów poparcia, ale również mnóstwo obraźliwych i wulgarnych komentarzy.
Czy osoby publiczne, które znamy z kina, teatru i sceny muzycznej, powinny angażować się w politykę czy raczej powinny pozostać neutralne? Na to pytanie Krystyna Janda odpowiedziała jednemu z widzów, który napisał do niej list:
"Szanowna Pani, czytam teraz często pani wpisy w dzienniku internetowym i na pani stronie fb, przestała pani prawie poruszać sprawy zawodowe i osobiste, nawet teatralnymi się nie zajmuje, udostępnia pani natomiast to, co panią ciekawi, albo wydaje się pewnie pani ważne ze spraw politycznych i społecznych. Zdaje sobie pani sprawę, że czyta te strony wiele osób i nie wszystkie się zgadzają z pani poglądami, które są wyraźne, powiedziałbym jednoznacznie. Bardzo panią cenię jako aktorkę, ale czy nie uważa pani, że takie angażowanie się, moim zdaniem często przesadne, odcina pani sztukę aktorską i pani teatry od znacznej ilości widzów? Czy wydaje się pani, że ludzie uprawiający zawody publiczne, powinni stawać tylko po jednej stronie, czy raczej być neutralni? Często dziwi mnie, że wybrała pani i popiera inicjatywy i artykuły nieobiektywne, tak jak ja je oceniam. Zaczynam się zastanawiać, czy artysta nie powinien być dla wszystkich. Mnie osobiście pani zaangażowanie przeszkadza w oglądaniu pani ról, wolałbym żeby była pani bardziej powściągliwa w wyrażaniu opinii i demonstrowaniu swoich sympatii politycznych. Przepraszam za ten list, ale coraz trudniej oddzielić mi pani role od pani poglądów osobistych i na wszystko patrzę przez ten filtr. Wybaczy mi pani, jeśli uraziłem. Jestem stałym gościem obu teatrów prowadzonych przez pani fundację i czuję to także, w innych sztukach, wybieranych przez panią i wystawianych. Napisałem do pani, bo chciałbym aby pani to wiedziała. Oczywiście dyskurs o angażowaniu się lub nie, ludzi o statusie publicznym jest stary i mówię tu i o prawnikach i lekarzach i dziennikarzach, także o księżach itd., ale artyści są tu grupą według mnie wyjątkową. Nie jesteście bezimienni. Grzegorz – widz."
Szanowny Panie, przede wszystkim dziękuję za ten list.
Początek mojej kariery przypadł na okres szczególnie intensywnego konfliktu z panującą wtedy władzą, na okres kina „moralnego niepokoju”, na czas rodzącej się Solidarności”. Byłam jedną z twarzy ówczesnego protestu, a katalog moich ról i filmowych i teatralnych i telewizyjnych, a także moje wystąpienia prywatne, wywiady służyły protestowi przeciwko czasom i sytuacji politycznej, braku wolności, sytuacji w której przyszło nam żyć i tworzyć. Potem 27 lat robiłam co do mnie należało zawodowo, przestałam się angażować w sprawy polityczne, bo uważałam, że Polska i wszystkie sprawy lepiej lub gorzej, idą w dobrą stronę. Stworzyłam fundację, otworzyłam dwa teatry i dałam pracę wielu ludziom i służyłam wolnemu rozwijającemu się krajowi i społeczeństwu. Dostąpiłam, za to wszystko, zaszczytu otrzymania miana Człowieka Wolności a także medal Karola Wielkiego za wkład w zjednoczenie Europy w dziedzinie sztuki ze szczególnym wyróżnieniem mojego udziału w filmie „Wróżby kumaka” według Guentera Grassa, filmu o pojednaniu polsko – niemieckim.
Od roku wszystko się odwróciło i idzie w stronę, której zupełnie nie akceptuję, zapanowała władza, która niszczy wszystko, co zdobyliśmy. Zabiera nam wolność i odbiera godność człowieka i Polaka. Niszczy nasze życie zawodowe i prywatne. I teraz odpowiedz: uważam, że moim obowiązkiem jest protestować. Mówić głośno i publicznie, że przyszło zło, które nas zabija i niszczy nasz kraj. Każdy ma do tego prawo. I obowiązek. Nie tylko ja. A poza tym wszyscy powinniśmy żyć i pracować w zgodzie z obowiązującym prawem, najlepiej jak potrafimy. Tyle tylko, że prawo jest coraz gorsze, a wolności coraz mniej.
Dodatkowo powiem, że siedzieć cicho jest dużo łatwiej niż protestować, ale jak ładnie ostatnio powiedział Maciek Stuhr, mój młodszy kolega, milczenie jest współudziałem w zbrodni, niezależnie więc od konsekwencji protestuję z pełnym przekonaniem o słuszności tych protestów i z emocjami, bo chodzi o nasz kraj, naszą przyszłość, nasze życie.
Nie wiem, kto w rezultacie siedzi na widowni, kiedy gram, ale godzę się na to, żeby ci którym to nie odpowiada, nie kupowali do nas biletów. To nie jest obowiązkowe. Poniosę konsekwencje.
Pozdrawiam Pana. Krystyna Janda.