Marcin Zegadło - poeta, publicysta
Kościół Katolicki od zarania nie ma w zwyczaju czynienia za darmo dobra i nie ma w zwyczaju czynienia nieodpłatnie zła. W związku z tym jego posłuszeństwo wobec tej władzy jest i będzie wynagradzane. Tak jak wynagradzany jest arcybiskup Jędraszewski, który zamiast ostracyzmu ze strony wiernych i rządzących, spotyka się z wyróżnieniem bądź po prostu z brakiem sprzeciwu.
Kościół Katolicki ma różne oblicza. Większość z nich pozostawia wiele do życzenia, większość z nich nie przypomina w niczym tego, co chcielibyśmy identyfikować z nauką żydowskiego nauczyciela z Judei, ale umówmy się, że żydowski nauczyciel z Judei nie miał z Kościołem Katolickim nic wspólnego, trudno zatem, żeby było odwrotnie.
Tak czy inaczej, gdyby tej władzy, chociaż odrobinę zależało na ociepleniu swojego wizerunku, na odejściu od kato-faszystowskiej wersji tegoż Kościoła, która dominuje w przestrzeni publicznej, odkąd ci ludzie doszli do władzy, wtedy ta władza mogłaby starać się uniknąć sytuacji, w której mszę pogrzebową Kornela Morawieckiego, zmarłego ojca urzędującego premiera, odprawia "pistolet" ciskający faszystowskie hasła z ambon, z których raczył przemawiać w ostatnim czasie. Tę mszę mógłby odprawić inny kapłan, który w przeciwieństwie do Jędraszewskiego nie musi być kojarzony z nienawistnym językiem podziału i stygmatyzacji. Nie musiał tej mszy odprawiać „młot na środowiska niehetoronormatywne”. Tylu ich tam, że jest z czego wybierać. Wszyscy, w gruncie rzeczy, myślą podobnie, nie wszyscy jednak mówią na głos to, co mówi Jędraszewski.
Czy rzeczywiście nie musiał? A może to jest, po prostu, świadomy i konsekwentny gest tej władzy, która takiemu właśnie Kościołowi daje swoje poparcie. Taki oto Kościół tej władzy odpowiada, taką funkcję Kościoła, ta władza widzi jako tę właściwą – Kościół, wchłonięty przez Prawo i Sprawiedliwość, Kościół posłuszny tej władzy, Kościół tej władzy służący jak partyjna przybudówka. Oczywiście nie za darmo.
Kościół Katolicki od zarania nie ma w zwyczaju czynienia za darmo dobra i nie ma w zwyczaju czynienia nieodpłatnie zła. W związku z tym jego posłuszeństwo wobec tej władzy jest i będzie wynagradzane. Tak jak wynagradzany jest arcybiskup Jędraszewski, który zamiast ostracyzmu ze strony wiernych i rządzących, który powinien być konsekwencją uprawianej przez niego narracji pogromowej, spotyka się z wyróżnieniem bądź po prostu z brakiem sprzeciwu.
Wobec tego właśnie ktoś taki jak on, hierarcha pełen buty, gniewu, pogardy i podłości odprawia mszę pogrzebową ojca urzędującego premiera, w której uczestniczy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, prezes partii rządzącej, premier z rodziną oraz cała rządowa wierchuszka. Wszyscy tak samo rozmodleni, tak samo po chrześcijańsku zadumani, tak samo zgodni co do tego, że tę mszę powinien poprowadzić nienawistnik, który z nauki Chrystusa zrobił sobie bat na to, co Kościół i prawica określa mianem „ideologii LGBT”, cokolwiek to znaczy.
Bez żalu obserwuję proces moralnego upadku Kościoła Katolickiego w Polsce, który z roku na rok staje się ponurą parodią samego siebie. Z żalem jednak przyglądam się Polkom i Polakom, którzy uczestniczą w tym przedstawieniu przekonani o tym, że ich uczestnictwo w upadku tego Kościoła nie ma nic wspólnego z ich wiarą i z ich Bogiem. Otóż ma.
Nie istnieje jedno bez drugiego. Nie w polskim wydaniu. Jeżeli mylę się i jest inaczej, cóż stoi na przeszkodzie, żeby zabrać swojego Boga i swoją wiarę z tego Kościoła, i jak żydowski nauczyciel z Judei przepędzić „kupców” ze świątyni i zrobić z tym w końcu porządek.
Życzę polskim katolikom i katoliczkom odwagi. Idą czasy, w których będzie im ta odwaga potrzebna. W przeciwnym razie pójdą na dno razem z okrętem, który już od dawna nabiera wody. Jeszcze tego nie widać, ale tonie. Proszę mi wierzyć, idzie na dno. Jak kamień. Jak amen w pacierzu.
Marcin Zegadło