Kazimierz Marcinkiewicz
Nawet jeśli referendum wskaże w jakim kierunku należy zmieniać konstytucję, nikt tego nie uchwali, więcej nikt się tym nie zajmie.
Oszustwo,
Adrian znów się wygłupia i oszukuje Polaków. Piszę Adrian, bo nie jest on już prezydentem, odkąd sprzeniewierzył się konstytucji. Jest właśnie podpisywaczem ustaw wprowadzających postkomunizm w naszym kraju, a inaczej - zajmuje stanowisko prezydenta w uzurpatorskim państwie PiS.
Jego referendum konstytucyjne jest oszustwem, propagandowym oszustwem. I nie ważne, że przedstawił głupie, infantylne, kompletnie niepotrzebne pytania. Pytania, które są skierowane do ludu PiSowskiego, by pokazać jak Adrian „dba o naród”. Robić tak drogie, opłacane z naszych podatków i angażujące całe państwo referendum, które będzie nic nie znaczącą hucpą propagandową, to barbarzyństwo, bezczelność i idiotyzm. Mam nadzieję, że naród to dostrzeże i „oleje” referendum.
Dlaczego oszustwo? To proste.
W Polsce nie ma możliwości zmiany konstytucji. Nie ma takiej możliwości w tej kadencji parlamentu, ale nie widać perspektyw, by taka zmiana była możliwa w następnym parlamencie. Jaroslaw Kaczyński po pierwsze totalnie podzielił polskie społeczeństwo, napuścił nas na siebie nawzajem, a po drugie wyeliminował z polskiej polityki kompromis. A zmiana konstytucji wymaga większości, łączenia sił i kompromisu.
Nawet jeśli referendum wskaże w jakim kierunku należy zmieniać konstytucję, nikt tego nie uchwali, więcej nikt się tym nie zajmie. Gdyby ktoś na poważnie chciał zająć się zmianą konstytucji, to zacząłby od powołania specjalnej komisji konstytucyjnej z ważną rolą opozycji, nawet pozaparlamentarnej. Podjąłby dialog ze społeczeństwem. Dialog, którego końcowym efektem mogłoby być referendum wskazujące główne kierunki zmian. To byłoby efektywne, sprawiedliwe, wspólnotowe i poważne. Dziś mamy do czynienia z oszustwem w wykonaniu tragikomicznego Adriana.
Kazimierz Marcinkiewicz