Im jestem starszy, tym mniej rzeczy mnie wkurwia. Są jednak pewne stałe, które będą chyba podnosić mi ciśnienie już zawsze, niezależnie od wieku. W tym zaszczytnym gronie na pewno są tak wspaniałe ludzkie przymioty jak głupota, ignorancja i hipokryzja. Okazji do tego, żeby cała trójka zmaterializowała się w jednym miejscu nie brakuje, wystarczy włączyć obrady Sejmu. Ostatnio padł tam pomysł świętowania objawień fatimskich, równolegle zaś jedna z katolickich organizacji wypuściła spot, który objawieniem jest, ale co najwyżej kretyńskim.
Pamiętacie spot „Nie zdążyłam zostać mamą”, który wpędzał miliony polskich kobiet w poczucie winy, że mimo sukcesów, spełnienia i fajnego życia, i tak mogą spisać swój życiorys na straty, bo nie powiły dziecięcia? Fundacja Mamy i Taty nie poprzestała jednak na przypominaniu niewiastom, że rozrodczość to najważniejsze i zarazem jedyne błogosławieństwo jakie na nie spłynęło. Teraz, podczas krótkich przerw w dążeniu do macierzyństwa, należy też walczyć z największym wrogiem rodziny – homoseksualistami. Zachęta do walki z tęczowymi jeźdźcami apokalipsy została oczywiście ubrana w przepięknie dramatyczną realizację wideo. Ciężko to jakoś specjalnie streszczać, to trzeba po prostu zobaczyć.
Nigdy nie jestem pewien, czy takie projekty są bardziej śmieszne czy straszne? Bo z jednej strony hehe, pośmiejemy się z tych, którym ich własny bóg poskąpił oleju w głowie, drugiej odbiorców podobnych przesłań nie brakuje, a w międzyczasie prokuratura zaczyna prowadzić „spis homoseksualistów” budzący jednoznaczne swastyczne skojarzenia. Z natury jestem raczej wesołkiem, więc skupmy się na komediowej części zjawiska, jakim jest powyższy spot, mianowicie na obsadzie. Pierwsze skrzypce gra tu bowiem niepokalane małżeństwo RP czyli Dominika Figurska i Michał Chorosiński. Wiem, wiem, te nazwiska mogą niewiele mówić, ale nie można ich tak szybko skreślać, bo historia tej wielkiej miłości jest niezwykle frapująca. Dominika, aktorka jakich wiele, wyciera się w serialach, grywa w teatrze i regularnie zachodzi w ciąże, co skrzętnie dokumentuje w gazetach i śniadaniówkach. Najsłynniejszą rolę odegrała nie na scenie, a w życiu, gdy 10 lat temu więzy małżeńskie musiały ustąpić seksualnym uniesieniom i licznym romansom. Cóż to był za spektakl! Dominika trochę odeszła od męża, trochę chciała do niego wrócić, zaszła w ciążę, zadając sobie nieśmiertelne pytanie „z kim?”, a wszystko relacjonowała z wypiekami na twarze prasa bulwarowa.
Ostatecznie, doczekaliśmy się katolickiego happy endu, bo Dominika do męża wróciła, urodziła (formalnie jego) dziecko, powstydziła się w zaciszu domowym i po kilku latach znalazła w sobie siłę, żeby bronić wartości rodzinnych na forum publicznych i promować ideę rodzenia minimum raz na rok. Bo pewnie gdyby mogła, robiłaby to częściej. I tu tylko mam jedno delikatne pytanie – to ma być, kurwa, autorytet? Sorry, nie skleja mi się to zupełnie i głęboko w zakamarkach analnej wyobraźni mam chrześcijańskie przypowieści o grzesznej ludzkiej naturze, o błędach i ich naprawianiu, wracaniu na ścieżkę prawdy i tak dalej, i tak dalej. Jakim prawem ktoś o mocno wątpliwej moralności, ma mi prawić kazania i nazywać mnie zagrożeniem dla „tradycyjnej” rodziny? Chociaż jeśli się dłużej nad tym zastanowić, Figurska w łóżkach innych mężczyzn dołożyła wielu starań, aby jej rodzina była mocno polska i tradycyjna. Bo tak to u nas wygląda – robienie pały przed niedzielnym obiadkiem i mszą świętą, niekoniecznie swojemu mężowi. Żal mi tylko dzieci tej uroczej pary, bo jeśli nie spotkają na swojej drodze otwartych umysłów i prawdziwych autorytetów, powielą piękne rodzinne wzorce i ich kolana będą czerwone nie tylko od klękania przed ołtarzem.
W komentarzach autorstwa wspomnianej wyżej fundacji możemy dowiedzieć się też m.in. o tym, że lesbijki biorą narkotyki. Inny bohater ich spotu, Marcin Kwaśny, najwyraźniej nie potrzebował narkotyków, by mieć wizje z Jezusem w roli głównej, który pomógł mu wyjść z problemów z alkoholem czy spłacić kredyt. A wszystko to dzięki modlitwie. Dlatego teraz Marcin pewnie modli się za to, żeby jego pan uleczył homoseksualistów. Ciekawe tylko, czy miałbyś odwagę powiedzieć to wszystkim gejom i lesbijkom, których znasz, osobiście, w cztery oczy? Jesteś aktorem, spotykasz ich codziennie – to twoi znajomi fotografowie, koledzy z teatru, producenci, reżyserzy. Bądź na tyle odważny i przeprowadź z każdym z nich rozmowę o tym, że „choroba” dyskwalifikuje ich w twojej wizji społeczeństwa i rodziny, że są zagrożeniem dla Polski i w ogóle dla przyszłości świata, bo do tego ta wyliczanka prowadzi. Nie bądź małym frajerem, który chowa się za wzniosłymi hasłami na YouTube. Postąp jak mężczyzna, wiesz, taki prawdziwy.
W spocie jest też mały akcent polityczny, bo jednym z obrońców polskiej heteroseksualnej rodziny jest ojciec prezydenta Dudy, Jan. Ojciec musi być dumny z syna, bo ten, nie dalej jak dwa lata temu, powiedział w wywiadzie, że nie miałby nic przeciwko temu, żeby homoseksualista pracował w kancelarii prezydenckiej, ale nie mógłby paradować w niej półnago. Takie wyobrażenie o gejach ma przywódca tego kraju, przecież to można się zajebać czytając takie rzeczy. Teraz przynajmniej już wiemy, że to po prostu rodzinne, więc ignorancja, w przeciwieństwie do homoseksualizmu, jest dziedziczna.
Autorytetem w kwestii rodziny, tradycji i moralności został też niedawno Jacek Kurski, który tłumaczył mi przed kamerą, że tęczowe randki kłócą się z zapisami w polskiej konstytucji. Mówił to zupełnie serio, z uśmiechem na twarzy, a kilka metrów dalej stała jego kochanka. Przepraszam, nowa narzeczona, bo będzie ślub, niestety nie pierwszy w życiu pana Jacka. I takich właśnie mamy bohaterów i obrońców tego, co szlachetne. Mało tego, przez najbliższe lata to będą ludzie decydujący o naszym życiu. Puszczadła, rozwodnicy, stare panny i kawalerowie przytulający się oficjalnie tylko do kota. Czekam jeszcze tylko na Frytkę w roli rzeczniczki prasowej Telewizji Trwam. To co, śmiejemy się czy płaczemy?Źródło: Grabari.pl