Szukaj w serwisie

×
18 maja 2020

Marcin Zegadło: setna rocznica urodzin Karola Wojtyły – postaci, którego ocena jest niejednoznaczna

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Marcin Zegadło - poeta, publicysta

Kult Wojtyły pozwala zrozumieć, dlaczego kondycja polskiego katolicyzmu jest taka, a nie inna. Dlaczego nikomu nie przeszkadza, że ten papież odpowiada za zbrodnie Kościoła, których zbrodnia pedofilii jest ostatnim żywym przykładem

 

Dzisiaj setna rocznica urodzin Karola Wojtyły, papieża Polaka Jana Pawła II.

Jan Paweł II. Fot. wikipedia

To jest postać z gatunku tych postaci, o których powinno mówić się, że ich ocena jest niejednoznaczna. W Polsce ocena tej postaci nie budzi natomiast żadnych kontrowersji i zamyka się w odrobinę gombrowiczowskim stwierdzeniu, że "papież Wojtyła wielkim papieżem był". Lubimy dodawać również, że był przy okazji, a może przede wszystkim "wielkim Polakiem".

Myślę, że co innego jest istotne, kiedy pochylamy się nad papieskim truchłem. Istotne jest to, że stosunek polskich katolików do postaci Wojtyły oddaje doskonale charakter polskiego katolicyzmu. Mianowicie wskazuje w sposób niebudzący wątpliwość, że nasze rozumienie Kościoła, Boga, chrześcijaństwa w ogólności niewiele różni się od tego czym są wierzenia ściśle pogańskie. Że ten nasz katolicyzm synkretyzuje z lubością pogańskich bożków, którymi są w gruncie rzeczy "zastępy świętych" uczynionych świętymi przez ludzi i dla ludzi, a że jest pośród tych świętych cała masa mętów i zbrodniarzy to akurat nikomu nie przeszkadza.

Sam ze wzruszeniem towarzyszyłem jako dziecko i nastolatek papieskim wizytom w ojczyźnie i wzruszony przyglądałem się temu jaki "nasz papież" jest fajny. Tak było.

Zatem z Wojtyłą sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ jego pogański kult uprawiany w Polsce jeszcze za jego życia, nasycony jest w tym wypadku tym, co "tygryski na tej ziemi, lubią najbardziej" - mianowicie "polskością" rozumianą jako "naszość", "swojskość" czy jak chciałby Koterski "najmojszość".

Jest zatem Wojtyła "naszym" świętym. Polskie go zrodziło plemię i zdaje się, że gdyby istniała możliwość zastąpienia całej Trójcy Świętej jednym Wojtyłą wszyscy poszliby ma to bez specjalnego namysłu nie oglądając się specjalnie na ukrzyżowanego Jezusa, Boga Ojca i Ducha Świętego, tym bardziej, że spośród wymienionych jedynie Jezus ma jako takie historyczne kształty, a nam w kulcie wyjątkowo pomaga jak widać "historyczność" postaci, jej ludzki wymiar, wspomniana już "naszość".

Dowodem na to może być kult Matki Boskiej, którego przedmiotem jest nie tyle Matka Boska, co po prostu, jej wizerunki (obrazy). Już to samo w sobie, dla każdego szanującego się protestanta stanowić będzie herezję wartą stosu, nie wspominając już o pogańskim kulcie bożków, dla niepoznaki nazywanych przez Kościół "świętymi".

W związku z powyższym pogański kult Wojtyły pozwala zrozumieć, dlaczego kondycja polskiego katolicyzmu jest taka, a nie inna. Dlaczego nikomu nie przeszkadza, że ten papież odpowiada za zbrodnie Kościoła, których zbrodnia pedofilii jest ostatnim żywym przykładem. Dlatego nie ma znaczenia, że ten papież nie tyle nie utrudniał, co wręcz ułatwiał popełnianie tych zbrodni i do samego końca swojego jakże długiego pontyfikatu tkwił w tej zbrodni po uszy. Nie ma znaczenia również jego betonowy konserwatyzm to, że zamroził Kościół na długie lata wraz z jego nauką społeczną i gotowością do podejmowania wyzwań, które przed Kościołem stawiała współczesność.

Nie ma to znaczenia, ponieważ polski katolicyzm to już od dawna nie jest chrześcijaństwo, co nie jest spostrzeżeniem specjalnie błyskotliwym. To Kościół narodowy, w którym wyznaje się głównie ksenofobię, homofobię, antysemityzm, mizoginizm, przemoc wobec kobiet i dzieci oraz czci się "stworzenia" nie "stwórcę".

Karol Wojtyła jest mniej więcej tak "święty" jak my jako "naród" nie jesteśmy umoczeni w Zagładę. Kolejny raz w przypadku tej postaci, podobnie jak w przypadku Zagłady Żydów, uprawiamy ów "mit naszej niewinności", co daje nam pewnien rodzaj wytchnienia i "lepszość", na którą naszym zdaniem z jakiegoś powodu zasługujemy.

Być może, zanim rozpęta się dzisiaj narodowa ekstaza z powodu urodzin polskiego świętego Wojtyły, warto zdać sobie sprawę, że świętymi na przestrzeni wieków zostawały przeróżne figury, a część z tych ludzi, doprawdy, za swoje uczynki współcześnie otrzymałaby konkretne wyroki.

Tak że to jest wszystko takie trochę zawracanie głowy - jak powiedziałby docent Szelestowski żywcem wzięty z "Barw ochronnych" Zanussiego. Szelestowski przynajmniej zdolny był do trzeźwej oceny ludzkiej kondycji. Mając na uwadze katolickiego świętego Jana Pawła II, warto brać przykład z Szelestowskiego.

Marcin Zegadło

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję