Wojciech Szymański
Niemiecki dziennik zarzuca rządowi PiS, że uniemożliwia jakąkolwiek formę konstruktywnej współpracy polsko-niemieckiej. Jak czytamy w „Die Welt”, insynuacje i zarzuty płynące z Warszawy wobec Berlina przekroczyły europejską normę.
„Proponując przekazanie Ukrainie swoich czołgów typu Leopard, Polska chce zaprezentować się jako najwierniejszy sojusznik Kijowa, a jednocześnie wywrzeć presję na Niemcy”, czytamy w komentarzu opublikowanym w piątkowym (13.01.23) wydaniu niemieckiego dziennika „Die Welt”.
„Dawno już skończyły się czasy, gdy Warszawa i Berlin starały się porozumieć, aby dojść do wspólnego stanowiska. A może tych czasów nigdy nie było?” – zastanawia się autor tekstu Jacques Schuster.
Jego zdaniem polsko-niemieckie małżeństwo, jeśli w ogóle istniało po roku 1989, stało się zgorzkniałą instytucją, w której rzadko kiedy panowała zgoda. „Jak w każdym zniszczonym małżeństwie obie strony ponoszą za to winę. Berlin za bardzo oglądał się na Moskwę i dawał polskim partnerom odczuć, że Rosja, jako osłabione mocarstwo, była dla Niemiec ważniejsza. Dochodziły go tego własne korzyści, których symbolem było trzymanie się budzącego wątpliwości projektu Nord Stream 2”.
Jacques Schuster ocenia, że Niemcy, być może naiwnie, ale głęboko wierzą, iż w stosunkach międzynarodowych zawsze da się uniknąć konieczności podejmowania trudnych wyborów. Wierzą, że da się jednocześnie pielęgnować stosunki gospodarcze z Rosją i zachować dobre relacje z Polską; przytulać wschodnich Europejczyków, uparcie trzymając się tradycyjnych zasad polityki odprężenia: „Z psychologicznego punktu widzenia kryje się za tym głęboka niemiecka potrzeba sympatii. W gruncie rzeczy Berlin chce wszystkich kochać i być kochanym przez wszystkich. Na tym polega różnica między (Berlinem) a polskim rządem”.
„Karykatura szpetnego Niemca"
Jak czytamy, od objęcia władzy w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość używa karykatury szpetnego Niemca do celów polityki wewnętrznej. Zarzuty i insynuacje płynące z Warszawy przekroczyły już jednak to, co uchodzi za normalną dozę pomniejszych antagonizmów w Europie.
„Polski rząd działa brutalnie i nienawistnie. Konsekwentnie zamyka się na fakt, że naród sędziów i katów z lat 1933-1945 stał się całkiem cywilizowanym, pokojowym społeczeństwem, które stara się o pojednanie i chce porozumienia z sąsiadami. Po 1945 roku Niemcy musieli ujarzmić dzikie zwierze w sobie i to się udało” – pisze publicysta.
Jego zdaniem PiS nie chce przyjąć tego do wiadomości, czego przykładem są choćby wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o nadchodzącej IV Rzeszy: „Owinięty w grube kłębowisko nieliberalnego światopoglądu pozostaje on, i większość jego partyjnych przyjaciół, niedostępny dla wszelkich prób zwrócenia uwagi na rzeczywistość". Jak czytamy, polski rząd raz atakuje Niemców za to, że robią za mało dla Ukrainy na arenie europejskiej, a jednocześnie skarży się, że Niemcy chcą zdominować Europę. Nikogo nie obchodzi też to, że Niemcy wyprzedziły Polskę w pomocy dla Ukrainy.
Niemożliwa współpraca
Komentator zarzuca rządowi Prawa i Sprawiedliwości, że uniemożliwia jakąkolwiek formę konstruktywnej współpracy polsko-niemieckiej. Jego zdaniem Warszawa oferuje tylko frazesy, a nie odpowiedzi na pytania, jak miałyby wyglądać relacje polsko-niemieckie, gdyby Berlin zapłacił Warszawie reparacje. Jacques Schuster pisze też, że PiS-u nie obchodzi, iż przyjęcie Ukrainy do UE, na co naciska Polska, wymagać będzie głębokich reform Wspólnoty, a nawet powstania tak zwanej Europy kilku prędkości: „Interesuje to PiS tak samo mało, jak fakt, że gdyby Niemcy zapłaciły Polsce reparacje, to na całe dekady przestałyby być płatnikiem netto (w UE)”.
„Razem z Niemcami i Francuzami Polska mogłaby jak równy z równym pracować nad przyszłym kształtem UE i nad tym, czy powinna powstać europejska wspólnota obronna. Ale nic takiego z Warszawy nie dociera. Grasuje tam bieda idei w polityce zagranicznej, która znika tylko wtedy, gdy chodzi o wykorzystanie nienawiści wobec Niemiec” – czytamy.
Ponure perspektywy
Autor tekstu ocenia, że Jarosław Kaczyński potrzebuje obrazu złego Niemca, aby w roku wyborczym odwrócić uwagę od własnych porażek. Jacques Schuster pisze o problemach gospodarczych kraju, m.in. wysokiej inflacji i rosnącym niezadowoleniu wyborców. Oskarża też PiS o znane z czasów PRL zawłaszczania instytucji państwowych przez partyjnych działaczy, podważanie trójpodziału władzy czy traktowanie politycznych przeciwników jak wrogów, a nie jak konkurentów.
„Także dlatego perspektywy dla poprawy relacji polsko-niemieckich są ponure. Można tylko mieć nadzieje, że powiedzenie Abrahama Lincolna, iż 'Można oszukiwać wszystkich (ludzi) przez pewien czas, a część ludzi przez cały czas, ale nie da się oszukiwać wszystkich przez cały czas.' ma zastosowanie także wobec Polski. Do tego momentu Niemcy muszą czekać. A gdy przyjdzie odpowiedni chwila, z polsko-niemieckiej relacji może wyrosnąć siła, która wyraźnie popchnie Europę do przodu” – czytamy w „Die Welt”.
REDAKCJA POLECA