Jurek Owsiak
Dlaczego do Pani kieruję te słowa? Nie wiem, czy cokolwiek można już odwrócić, zmienić, więc pomyślałem sobie – niech Pani o tym wie. A może dlatego, że darzę ogromnym szacunkiem Pani rodziców.
Szanowna Pani Agato,
Kieruję do Pani te słowa o nic nie prosząc, a bardziej informując, bo sprawa dotyczy Pani męża. Nie widzę innej możliwości wskazania adresata, bo słowa kierowane do męża po prostu utkną i przepadną. Może więc Pani pochyli się nad tym i weźmie je sobie do serca. Tak! Do serca, bo o serce tu chodzi.
W zeszłym roku Ministerstwo Zdrowia postanowiło w swoim reformatorskim dziele stworzyć coś, co zostało nazwane siecią szpitali. Następnie przeprowadzono procedurę, która jedne szpitale w tej sieci zatrzymała, inne wyrzucała. Samo słowo „wyrzucenie” na pewno rozumie Pani tak jak ja – do czegoś nie będzie dostępu, coś będzie ograniczone, czegoś nie dostaniemy, a czegoś może nawet zabraknie. Wtedy także ważyły się losy geriatrii, zreformowanej przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy z udziałem milionów Polaków, także poza granicami kraju. Geriatria otrzymała zastrzyk w postaci najnowocześniejszego sprzętu o wartości ponad 100 milionów złotych. Jej oblicze zmieniło się diametralnie! Mówiąc najprościej – wyrzucone zostało stare, a nawet bardzo, bardzo stare, wjechało nowe i nowoczesne. To stare, Pani Agato, to często wstyd i porażka naszego systemu ochrony zdrowia! To był złom, który mógłby grać główną rolę w popularnym programie „Złomowisko”. Po raz pierwszy od wielu, wielu lat, na oddziałach geriatrycznych pojawiły się nowe urządzenia takie jak densytometry, rentgeny, ultrasonografy, kardiomonitory, wszelkiego rodzaju pompy do precyzyjnego dozowania leków. Nie mówiąc o najbardziej spektakularnym sukcesie, jakim była wymiana na nowe ponad 8000 łóżek dla seniorów. Kiedy wymieniliśmy wszystko w kilkudziesięciu oddziałach geriatrii, podobny sprzęt kupowaliśmy dla tych zwykłych, przeciętnych, często jeszcze bardziej zaniedbanych niż geriatria Zakładów Opiekuńczo Leczniczych.
O geriatrii dużo mówił w swoich planach wyborczych nawet Pani mąż. Losy seniorów często w takich właśnie momentach odmieniane są przez wszystkie przypadki. I jak to bywa, następuje wielkie, przeogromne, gigantyczne sadzenie gruszek na wierzbie. My wszystkie nasze obietnice, związane z pięcioma Finałami dla seniorów, nie tylko wypełniliśmy, ale daleko przekroczyliśmy.
Natomiast rok 2017 okazał się dla geriatrii fatalnym. Najpierw minister, następnie Sejm, a potem także podpis Pani męża spowodował, że geriatrię wyrzucono z sieci szpitali. Nie ma ochrony budżetowej, nie ma ochrony systemowej. Jej odbudowa i przywracanie szacunku, jako ważnej w systemie opieki zdrowotnej dziedzinie medycyny, utknęło w martwym punkcie. To dlatego ostatni Finał, w którym zebraliśmy rekordową sumę pieniędzy, nie był poświęcony seniorom. Kompletnie nie wiemy, co się z tymi szpitalami i oddziałami stanie.
A dzieje się źle.
Właśnie dowiedzieliśmy się, że oddział geriatryczny w Szpitalu Wolskim w Warszawie, który został niemal w całości wyposażony przez naszą Fundację będzie działać do końca marca. Oddział ten wraca do statusu tak zwanego „ oddziału wewnętrznego”. Zdaje sobie Pani sprawę, że będzie to wyglądało, mówiąc wprost, następująco – starszy w stosunku do średniej, ale młodszy od naszego leczonego już seniora pacjent, wyrzuci z systemu „geriatrycznego” tego pacjenta, który na ten oddział powinien być zaproszony, zdiagnozowany i skonsultowany, aby mógł jak najdłużej aktywnie żyć we własnym otoczeniu. Taki był zamiar oddziałów geriatrycznych i do tych planów my tak chętnie dołożyliśmy swój wkład w postaci zakupu nowoczesnego sprzętu. Brak ochrony ze strony tak zwanej „sieci” naszym zdaniem wyrzuci „w kosmos” kolejne oddziały geriatryczne.
I żeby nie było, że do Państwa nie pisałem. Dokładnie rok temu zwróciłem się z prośbą, aby Pani mąż tego nie podpisywał. Ten drobny element w układance reformy ochrony zdrowia niczego nie przewróciłby do góry nogami. Pani mąż podpisał, czyli geriatrię wyrzucił! Próbowałem jeszcze o tym rozmawiać z poprzednim Ministrem Zdrowia, ale powiem Pani szczerze, że był to stracony czas i drugi raz nie pójdę do niego nawet z bólem głowy. Swoją nonszalancją podczas naszej wizyty w Ministerstwie Zdrowia zrobił mnie i mojej żonie wielką przykrość.
Dlaczego do Pani kieruję te słowa? Nie wiem, czy cokolwiek można już odwrócić, zmienić, więc pomyślałem sobie – niech Pani o tym wie.
A może dlatego, że darzę ogromnym szacunkiem Pani rodziców.
Pozdrawiam,
Jurek