Jan Hartman
Ludzie dzielą się na dobrych i złych, mądrych i głupich, uczciwych i zakłamanych, wolnych i zniewolonych. I chociaż nie jest to podział manichejski, bez żadnych szarości i przemieszania, to jednak realny. Nie ma żadnego powodu, żeby głupi byli w jedności z mądrymi, dranie z ludźmi uczciwymi, wolni i racjonalni z niewolnikami przesądów i uprzedzeń.
Wypraszam sobie jedność z wyborcami PiS i zwolennikami Kościoła rzymskokatolickiego! Nie tylko jej nie chcę, lecz uważam dążenie do „pojednania” za niemoralne i obłudne.
Nie ma jedności bez przymusu, bez presji tę jedność wymuszającej. Jedność jest ideałem władzy, która pragnie zjednoczonego w poparciu dla niej społeczeństwa. Wezwania do jedności padały wszędzie tam, gdzie ktoś pretendował do niepodzielnej władzy i przywództwa. Kościół rzymskokatolicki wzywał Kościoły prawosławne do zjednoczenia – oczywiście na warunkach Rzymu. Członkowie Kościoła, rzecz jasna, też cieszą się pokojem i braterstwem, za cenę posłuszeństwa przełożonym i przyjmowania w pokorze tego wszystkiego, co władza kościelna, w imię Boże, nakazuje. Jedność jest jednolitością i ujednoliceniem – wszędzie i zawsze kłóci się z wolnością.
A czy jest może jakaś jedność w wolności? Ależ owszem – jedność na poziomie „meta”, polegająca na wspólnej i powszechnej zgodzie na różnorodność oraz powszechnym szacunku dla praw gwarantujących ochronę tej różnorodności jako następstwa wolności. Ale nie o taką jedność chodzi tym, którzy wciąż nawołują do „zgody narodowej” i śpiewają „abyśmy byli jedno”. Tak się jakoś dziwnie składa, że owi piewcy zjednoczenia i komunii dusz, a co najmniej szacunku wzajemnego są akurat tymi, którzy potwarzą, oszczerstwem i kalumnią rzucają w tych wszystkich, którzy nie chcą się im podporządkować.
Wezwania do jedności to obrzydliwy szantaż moralny. Przecież ten, kto jedności nie chce, ten bodaj jest za konfliktem, a nawet wojną domową! Przecież jedność jest pokojem i miłością! Otóż trzeba umieć temu szantażowi powiedzieć „nie”. Jedność ze złem, jedność pod sztandarami opresyjnej władzy albo kłamliwych mitów – jest obłudą i niczym więcej niż wymuszonym posłuszeństwem oraz gwałtem na wolności. A konflikt jest dobry, gdy jest konfliktem dobra ze złem. Nie wolno tego konfliktu bagatelizować w imię kłamliwego relatywizmu, głoszącego, że można się ponad konflikt wznieść i zająć wobec niego jakieś bezstronne, pojednawcze, a jednocześnie protekcjonalne stanowisko. To wstrętne, gdy rozmaici mędrkowie „wzywają strony konfliktu do opamiętania” – słuszność i prawda nigdy nie leżą pośrodku. Zawsze więcej racji ma jedna strona, choćby i wiele miała win na sumieniu oraz spaczonych wyobrażeń o przeciwnikach. Zawsze są opresorzy i ofiary – nawet jeśli te ofiary też są winne. To proste prawdy, w które trzeba się uzbroić, stając na wprost szantażystów biorących nas pod włos.
Na czym miałaby polegać jedność, do której z obłudnym uśmieszkiem namawiają nas pisowcy i biskupi? Do jakich miałaby się odwoływać wartości i symboli? Niech zgadnę! Otóż ta wasza jedność miałaby polegać na tym, że my, wasi przeciwnicy polityczni, mielibyśmy uznać wasze imaginarium symboliczne za własne oraz odnosić się z wielkim szacunkiem do Kościoła katolickiego. Wyliczmy wasze domniemane warunki, na jakich miałaby zostać zawiązana „zgoda narodowa”:
1. Kościół katolicki i głoszone przez niego poglądy („wartości chrześcijańskie” i „nauczanie”) stanowią niepodważalny fundament polskiej tożsamości i trwałą wartość życia społecznego. Odpowiedź: bzdura, kłamstwo, uzurpacja! Kościół jest i zawsze był tragicznym ciężarem kulturowym dla Polski, a jego historia i współczesność to pasmo wyzysku, patologii i zdrad, przetykane nielicznymi wątkami zdarzeń i sytuacji, gdy akurat interes mieszkańców Polski zgadzał się z interesem Watykanu i biskupów, co w groteskowym wyolbrzymieniu jest kłamliwie prezentowane jako „niepodważalne zasługi Kościoła dla Polski”.
2. Wspólnie oddajemy cześć polskim bohaterom, takim jak powstańcy Warszawy i „żołnierze wyklęci”, a upamiętnienie ich bohaterstwa będzie miało oprawę religijną. Odpowiedź: jest czymś moralnie niedopuszczalnym, aby w imię wytwarzania wrażenia jedności kneblować usta tym, którzy chcą mówić o tragiczności powstania warszawskiego oraz o zbrodniach popełnianych przez wielu spośród tych, których Bronisław Komorowski nazwał niegdyś żołnierzami wyklętymi. Natomiast uroczystości patriotyczne i wszelkie inne uroczystości państwowe muszą mieć charakter świecki, gdyż w przeciwnym razie zapewnienie, jakie państwo złożyło w konstytucji, iż wszystkie religie i światopoglądy będzie traktować jednakowo, będzie całkowicie niewiarygodne. Nie ma mowy o żadnym porozumieniu, dopóki religia katolicka i Kościół będą faworyzowane!
3. Jan Paweł II będzie osobą czczoną publicznie i wszyscy będą mówić o nim z najwyższym szacunkiem. To niesłychane – kto dziś chciałby wmawiać innym, że sam wierzy, iż ostentacyjna przyjaźń i ochrona, jaką Wojtyła zapewniał najgorszym zwyrodnialcom, była następstwem jego ignorancji i łatwowierności, ten robi z siebie idiotę. Kult Jana Pawła II jest policzkiem dla ofiar pedofilii, która na całym świecie przybrała za czasów jego pontyfikatu rozmiary niebotyczne, a stworzony system jej ukrywania i ochrony był szczelny i bezwzględny.
Nie jest też prawdą, jakoby Karol Wojtyła miał jakieś szczególne zasługi dla polskiej wolności. Nie tylko nie działał w opozycji, nie był represjonowany, lecz w ogóle nie uczynił niczego na rzecz Polski wolnej, to jest demokratycznej, świeckiej i niezależnej od obcych mocarstw i potęg, takich jak Stolica Apostolska. Co więcej, podpisał poniżający Polskę konkordat, który to dokument zaczyna się od hołdu złożonego przez państwo polskie jego osobie. Kult jednostki, który to sam wobec siebie Karol Wojtyła uprawiał, jest jednym z najgorszych przejawów zepsucia stosunków publicznych i jednym z największych zagrożeń dla wolności. Mówiąc językiem Kościoła – kult ten jest zgorszeniem i bałwochwalstwem. Na szczęście Watykan już się z niego całkowicie wycofał, czego nie chce przyjąć do wiadomości zacofana i egzotyczna polska prowincja katolickiego imperium.
4. Wszyscy będziemy uznawać istnienie prawa naturalnego, którego treść tłumaczy Kościół. Odpowiedź: prawo naturalne to pojęcie religijne (prawo ustanowione przez Boga i wpojone każdej, nawet niewiernej duszy), służące do wymuszania na ludziach posłuszeństwa dla doktryn kościelnych – jako rzekomo mających uniwersalną ważność. Nie poddamy się tej sofisterii i manipulacji. Nie ma żadnego prawa naturalnego, a tym bardziej żadnej specjalnej kompetencji Watykanu i biskupów w jego odczytywaniu.
5. Zgodzimy się na bardzo daleko idące ograniczenia prawa do aborcji. Odpowiedź: każdy człowiek przejęty troską o to, żeby faktycznie aborcja zdarzała się jak najrzadziej, ma obowiązek propagować powszechny dostęp do taniej antykoncepcji oraz wychowanie seksualne w szkole. Ma też obowiązek poświęcić kilka minut na dowiedzenie się, że surowe prawo antyaborcyjne nie pomaga w ograniczeniu liczby dokonywanych aborcji, a za to niesie z sobą zagrożenie dla zdrowia i życia kobiet. Jeśli tego nie uczyni, da dowód na to, że los zarodków ani płodów nic go nie interesuje, a za to interesuje go sam zakaz jako taki, bez względu na jego konsekwencje. Nie ma zgody na to, aby przemycać prawa wyznaniowe oraz kościele obsesje do prawa stanowionego!
6. Lech Kaczyński będzie szanowany. Odpowiedź: Lech Kaczyński był słabym, otwarcie subordynowanym względem swego brata prezydentem o minimalnej popularności i prawie żadnych szansach na reelekcję. Niczym specjalnie się nie zasłużył, a niektóre jego poczynania, jak Możejki czy ostentacyjna przyjaźń z Saakaszwilim, okazały się z perspektywy paru lat wielkimi błędami. Fakt śmierci w katastrofie lotniczej nikogo nie uświęca i nie zwiększa jego zasług.
7. Dmowski będzie szanowany. Odpowiedź: okazywanie szacunku zoologicznemu antysemicie jest antysemityzmem. Po prostu.
8. Nie będzie się mówić o stosunkach polsko-żydowskich w czasach wojny i w czasach okołowojennych inaczej, niż podkreślając zasługi Polaków ratujących Żydów i umniejszając krzywdy doznane przez nich ze strony niektórych Polaków. Odpowiedź: prawda historyczna jest w tej materii szalenie niekorzystna dla Polaków, jako że Żydzi doznali ze strony polskich sąsiadów nieporównanie więcej krzywd, niż zaznali pomocy. Nie ma zgody na zakłamywanie historii relacji polsko-żydowskich, podobnie jak nie ma zgody na całą resztę kłamstw, manipulacji i przemilczeń w ramach tzw. polityki historycznej.
9. Afery KNF, SKOK, Srebrnej, afera taśmowa i inne nie będą uważane za skandale całkowicie i nieodwołalnie odbierające legitymację rządowi i domagające się pełnego wyjaśnienia i osądzenia. Odpowiedź: niedoczekanie! Nie ma jedności z gangsterami!
Oto i wasze warunki „zgody narodowej”. Bardzo dziękujemy. Stawiamy całkiem odwrotne. Ludzie dzielą się na dobrych i złych, mądrych i głupich, uczciwych i zakłamanych, wolnych i zniewolonych. I chociaż nie jest to podział manichejski, bez żadnych szarości i przemieszania, to jednak realny. Nie ma żadnego powodu, żeby głupi byli w jedności z mądrymi, dranie z ludźmi uczciwymi, wolni i racjonalni z niewolnikami przesądów i uprzedzeń. Wręcz przeciwnie – jednanie się z draństwem i głupotą jest hańbą dla przyzwoitych ludzi. Chcecie jedności narodowej? Świetnie! Porzućcie obłudę, pychę, nienawiść, pogardę i ignorancję, a wtedy może pogadamy.
Jan Hartman