Prof. Jan Hartman
Uff, aż wstyd pisać te wszystkie rzeczy. Ale jeśli choć jednej osobie pomogłem wyrzucić śmieć z głowy, to warto było.
Dzisiaj mały test durnych „poglądów”, a właściwie klisz społecznych i toksycznych truizmów, za którymi nie kryją się żadna myśl czy idea moralna, a jedynie pycha, lęk, uprzedzenia i niezdolność do krytycznej refleksji, respektującej zasady logiki i elementarne wymogi etyczne. Niestety debilizm ma się w przestrzeni publicznej jak najlepiej, bo chroni go immunitet demokratyczny, hojnie przydzielający każdej niemal bzdurze i niegodziwości status poglądu, a więc „uprawnionego stanowiska w debacie publicznej”.
A skoro trzeba szanować demokrację, to trzeba w jakimś sensie szanować i haniebne brednie, które ludzie opowiadają, przy okazji zaś i tych, którzy je wypowiadają. Bo człowieka szanować trzeba, czyż nie? Byleby tylko nazbyt jawnie nie ogłaszał, że jest rasistą – reszta mu ujdzie. No, może osoby z wyższym społecznym cenzusem muszą jeszcze przestrzegać paru innych reguł politycznej poprawności. Na szczęście ja jestem bezcenzusowy, więc nie muszę się tym za bardzo przejmować.
Głupie poglądy
Oto więc kilka przykładów głupich pseudopogladów, które jak chwasty plenią się w społeczeństwie i w mediach, uchodząc wręcz za coś godnego poszanowania jako „ludzka mowa”. A guzik prawda! Nie mamy obowiązku ani nawet prawa szanować bzdur, nawet tych powtarzanych od stuleci. Jeśli mielibyśmy taki obowiązek, to czym byłby szacunek? Byłby prostytucją, niczym więcej. To właśnie szacunek dla człowieka wymaga, by powiedzieć mu, że wygaduje głupstwa, gdy je wygaduje.
Ten felieton nie służy do prowokowania ani tym bardziej obrażania. Wręcz przeciwnie! Jest zachętą, aby dokonać przeglądu szuflad we własnej łepetynie i do wyrzucenia z nich śmieci. Każdy ma takie, ja również. A że wywalanie swoich starych rzeczy trochę jest przykre, to cóż – nie wszystko w życiu może być przyjemne. No to do dzieła!
1. Nie wiadomo, co będzie po śmierci (a więc lepiej chodzić do kościoła i szanować księży). Po pierwsze, nie ma czego być „wiadomo” lub nie, bo jak kto umarł, to nie ma „po”. A po drugie, księża mają z tym tyle wspólnego co osoba pobierająca opłaty w szalecie z inżynierią kanalizacji. Tylko zabobonny i tchórzliwy dureń chodzi do kościoła na wszelki wypadek, „bo może tam coś jest i pożałuję, jeśli dziś nie będę pokorny”. Oni dokładnie na to liczą (i przeliczają to na pieniądze).
2. Może Kościół katolicki jest taki i siaki (tu wiadomo co…), ale przecież chrześcijaństwo to piękna idea. Nie wiem o żadnej uniwersalnej idei chrześcijańskiej, która nie byłaby doskonale znana innym, w tym znacznie starszym kulturom, lecz niechaj będzie. Tylko co to wszystko ma wspólnego z chodzeniem do kościoła (katolickiego)? Jeśli wierzysz w Boga, to powinieneś czcić go w Kościele, który czyni dobro, a nie zło, i który mówi jakieś rzeczy znośne, a nie bredzi o „genderze” i ma wedle własnych deklaracji 2 proc. pedofilów w kadrze. Inaczej chyba Boga się nie boisz… Albo masz go za idiotę, który upodobał sobie akurat taki Kościół. Pachnie bluźnierstwem. Dziś już nie zabijają za przeniesienie się do innego Kościoła. Więc o co chodzi?
3. Kościół może ma to i owo na sumieniu, ale przecież te szpitale, te misje, te uniwersytety… I ci wspaniali księża, jak np. ks. X, Y, Z. Doprawdy bardziej się już podłożyć nie da. Skoro wzywasz do zważenia na szalach zasług i win, to choćbyś o połowie zbrodni nawet nie słyszał, a w rachubie szpitali pomylił się o dwa rzędy wielkości, to szala ze zbrodniami będzie przykuta na amen do ziemi, a na szali zasług będą pióra i mierzwa. Zresztą co to za debilny pomysł, żeby usprawiedliwiać wieki mordów, tortur i totalitarnej pandoktrynacji jakimiś zasługami? To bardzo, zaiste, po chrześcijańsku w stosunku do ofiar. A „cudowni księża”? No, chyba nie aż tak cudowni, skoro pracują dla tego systemu i tej organizacji. A poza tym: ile ich jest w proporcji do „niecudownych”? Może tyle, ile księży pomagających niegdyś opozycji w proporcji do tych, którzy donosili na SB? Oj, to by było za dobrze…
4. Polska jest krajem katolickim i dlatego Kościół musi zajmować w tym kraju szczególną pozycję. Fantastycznie, tylko czy ta pozycja ma być zajmowana mocą wiary wyznawców czy mocą prawa świeckiego państwa? Co ma katolickość kraju do uprzywilejowania Kościoła? No, chyba że katolickość nie oznacza upowszechnienia wiary w świętych i posłuszeństwa papieżom (gratulacje!), lecz ni mniej, ni więcej właśnie przywileje Kościoła…
5. Polacy są konserwatywni i nie ma tu miejsca dla takich „nowinek” z Zachodu jak małżeństwa jednopłciowe itp. Rodzina musi być chroniona i Polacy mają prawo do takiej ochrony. Doprawdy? A jakoś znalazło się miejsce na takie nowinki jak transfuzje krwi, równouprawnienie wyznań, demokracja, zniesienie kar cielesnych, antykoncepcja i wiele, wiele innych. Każdą z tych rzeczy Kościół zwalczał do upadłego. A co do rodziny, to której rodzinie katolickiej i w jaki sposób miałoby przeszkadzać, że po sąsiedzku mieszka para gejów korzystająca z analogicznych jak małżeństwo heteroseksualne praw? Gdzie tu jest krzywda?
6. Co komu przeszkadza krzyż wiszący w szkole albo urzędzie? A symbol muzułmański zamiast krzyża nie zdziwiłby Cię (nieprzyjemnie)? Przecież to jest Polska! Ano właśnie. Symbol religijny na ścianie znaczy, a przynajmniej sugeruje, że dana religia jest w tej przestrzeni uprzywilejowana. Tymczasem w wolnym, demokratycznym społeczeństwie przestrzeń publiczna kontrolowana przez państwo (urzędy, szkoły, komisariaty…) musi być wolna od znaków sugerujących, że jakiś światopogląd czy religia są przez to państwo traktowane lepiej niż inne. W przeciwnym razie przeciwnicy tej religii lub światopoglądu będą czuli się zagrożeni dyskryminacją. Właśnie dlatego konstytucja gwarantuje neutralność religijną i światopoglądową państwa – żeby wszyscy byli równi i czuli się w tym państwie u siebie, bez względu na swoje przekonania i przywiązania. Kto to wie i rozumie, temu krzyż właśnie przeszkadza – bo pokazuje nie tylko to, że katolicyzm czy chrześcijaństwo są faworyzowane, ale i to, że konstytucją władza się nie przejmuje, a obietnica neutralności jest pustosłowiem.
7. Trzeba chronić nasz kraj przed zalewem imigrantów. Jakoś Zachód nie chronił się przed imigrantami z Polski. I teraz mają tłumy polskich pijaczków w parkach i na dworcach. Czy mamy być zakładnikami jednostek aspołecznych i rezygnować z dobroci, otwartości i tolerancji? Wielkie i wspaniałe społeczeństwa są pluralistyczne i żyją w nich ludzie wielu nacji i kultur. Dlatego tak podziwiamy Paryż, Londyn, Nowy Jork… Tak też było w Polsce aż do II wojny światowej. To właśnie homogeniczność jest zła i zubaża. A lęk przed obcymi upokarza człowieka. Podczas gdy otwartość wzbogaca i uszlachetnia.
8. Rolą kobiety jest wychowywać dzieci, a mężczyzny zarabiać i przewodzić rodzinie. Trzeba bronić tradycyjnego modelu rodziny. Nie istnieje taki model. Nikt nie chciałby dziś żyć tak jak w rodzinie chłopskiej (90 proc. społeczeństwa) przed stu laty ani nawet w rodzinie mieszczańskiej. A jak się komuś podoba podległość kobiet wobec mężczyzn, to bardzo proszę, niech tak sobie żyje (pod warunkiem, że i kobiecie się to podoba). Ale niech nie wymaga od innych praktykowania nierówności.
9. Każdy powinien sam zadbać o siebie – skoro jest biedny, to sam sobie jest winien. No, faktycznie. Straszna to jest wina – skończyć naukę i iść do roboty za dwa tysiące. Dobrze ci tak! A jak ci się nie podoba, to żryj szczaw. Z faktu, że kapitalizm promuje przedsiębiorczych i pracowitych, nie wynika, że jest sprawiedliwy. Czy wrażliwi, delikatni i mający dobre serca są gorsi? Ich akurat nie promuje… Nie każdy ma to, na co zasługuje. Jedni mają więcej, inni mniej. Ale to odkrywcze, jak cię mogę!
10. Liberalizm prowadzi do rozwiązłości, a religia utrzymuje moralność w społeczeństwie. No, faktycznie. Czesi mają pięć razy więcej partnerów seksualnych, Holendrzy dwa razy więcej rozwodów, Francuzi kradną na potęgę, a w Danii szerzy się libertynizm. Za to Maltańczycy nie biją żon, a Polacy cudzego nie ruszą. Nie mówiąc już o klerze katolickim, gdzie pedofilia i złodziejstwo są prawie nieznane.
11. Poprawność polityczna knebluje usta i nie pozwala mówić prawdy. Tak, tak, a u jednej pani w Anglii to nawet policja była, bo powiedziała, że z małżeństw gejowskich nie ma dzieci (Kaczyński). Właśnie dzięki pewnym normom kultury językowej w debacie publicznej da się powiedzieć wszystko – bez obrażania i poniżania.
12. Patriota jest dumny z tradycji narodowych i własnej historii. Dumny? A cóż to za uczucie? Patriota ma pracować na rzecz swojej ojczyzny i wspierać ją moralnie. A duch moralny narodu tym jest mocniejszy, im bardziej zna on i rozumie jego dawne zbrodnie i potrafi odróżniać mity i legendy od bolesnej i złożonej prawdy historycznej. Nie duma jest sama przez się uczuciem patriotycznym, lecz miłość i przywiązanie do swojego kraju. Dumnym można (i trzeba) być czasami – z powodu tego czy innego osiągnięcia. A czasami można (i trzeba) odczuwać wstyd za zbrodnie swego narodu. Ale ani duma, ani wstyd nie stanowią same przez się o patriotyzmie.
13. Nie znamy dalekosiężnych skutków upraw GMO. Nie znamy też dalekosiężnych skutków upraw setek nowych odmian, które każdego roku tworzymy sztucznie, na przykład wywołując mutacje w ziarnach za pomocą promieni Rentgena. Za to nie mamy żadnych, ale to żadnych powodów, aby być ostrożniejszymi w sprawie odmian powstałych dzięki inżynierii genetycznej niż w sprawie innych odmian, które tworzymy innymi metodami, a które za Chiny ludowe same by na polu nie wyrosły.
14. Szczepienie dzieci jest szkodliwe. Oczywiście – nawet można od tego umrzeć. Wychodząc na ulicę też. Dzięki szczepieniom żyją na świecie dziesiątki milionów ludzi, którzy w przeciwnym razie nie dożyliby dorosłości. A ryzyko związane ze szczepieniami jest znacznie niższe niż ryzyko zachorowania przez dziecko na chorobę, na którą je szczepimy. Za to gdyby tak wszyscy przestali szczepić dzieci… Strach pomyśleć. Na szczęście wciąż niewielu durniów pozbawia swoje potomstwo szczepień. Dzięki temu, że jest ich niewielu, ich dzieci korzystają z faktu, że zaszczepione są pozostałe. To bardzo prospołeczna i uczciwa postawa – cieszyć się zdrowiem, nie podejmując ryzyka, a za to korzystając z ryzyka podejmowanego przez innych. Nawet jeśli to ryzyko jest bardzo małe.
15. Katolik powinien głosować na katolika, a Żyd na Żyda. A to czemu? Czyżby katolik nie mógł uznać w Żydzie jego kompetencji i cnót? Albo odwrotnie? Wybory to nie rywalizacja egoistycznych plemion, a demokracja współczesna to nie parlamentaryzm stanowy. Poseł ma stanowić prawo nie katolickie i nie żydowskie, lecz świeckie i dla wszystkich. I ma się wystrzegać kierowania się religią i interesami etnicznymi. Jego narodowość, orientacja seksualna i w ogóle jego tożsamość są bez znaczenia. Liczą się wiedza, cnoty, doświadczenie, kompetencje, charakter.
Uff, aż wstyd pisać te wszystkie rzeczy. Ale jeśli choć jednej osobie pomogłem wyrzucić śmieć z głowy, to warto było.