Jan Hartman
Co czuję jako obywatel? Czuję wstyd, że mogło w ogóle dojść do czegoś tak żenującego jak ustawa cenzorska i do takiego upokorzenia mojego kraju. Ale czuję też ulgę i zadowolenie z tego, że ta upokarzająca reakcja nastąpiła i że głupi rząd musiał się cofnąć.
No i stało się to, o czym marzyli antysemici – coś, co wreszcie potwierdza, że to Żydzi rządzą światem i Polską. Brutalne i prostackie wyzwanie rzucone Żydom przez niedawnych ozdrowieńców z choroby antysemityzmu (co to już od tygodnia „nic do Żydów nie mają, ale nie pozwolą, żeby źle mówili o Polakach”) zostało przez Żydów podjęte z natychmiastowym skutkiem: cenzorska ustawa zakazująca pod karą więzienia mówienia prawdy o tym, co Polacy robili Żydom podczas wojny (poza tym, że ich ratowali, a „nieliczne czarne owce” denuncjowały), została na żądanie USA i lobby żydowskiego natychmiast wycofana.
Co czuję jako obywatel? Czuję wstyd, że mogło w ogóle dojść do czegoś tak żenującego jak ustawa cenzorska i do takiego upokorzenia mojego kraju. Ale czuję też ulgę i zadowolenie z tego, że ta upokarzająca reakcja nastąpiła i że głupi rząd musiał się cofnąć.
Oto dysonans moralno-poznawczy, co się zowie. Nie chcę upokorzenia Polski, nawet osłodzonego przez fakt, że upokarzany jest ten konkretny rząd. A jednocześnie pragnę, aby wydarzyło się właśnie to, co upokarza – czyli zewnętrzna ingerencja w sprawy polskie. Paskudne uczucie.
Dodatkowo potęguje je lektura wspólnej deklaracji premierów Polski i Izraela, którą przechwala się Polska, publikując ją w świecie w formie ogłoszenia prasowego. Żeby wszyscy wiedzieli, że Polacy pomagali Żydom, a od tych, co czynili wręcz odwrotnie, rząd polski się odcina. Miałbyż się nie odcinać? Jakie to dziecinne i naiwne – ogłoszenie w gazecie ma ratować godność kraju, który najpierw dopuścił się wybryku, a potem – po otrzymaniu bezprecedensowej reprymendy – wycofał się „z podkulonym ogonem”, jak to ujął pewien izraelski dyplomata. „Polityka ogłoszeniowa” doskonale oddaje poziom mentalny tej władzy i rangę Polski na arenie międzynarodowej.
To zupełnie niebywałe, że mogliśmy upaść tak nisko, że z pozycji szanowanego za postępy demokracji i rozwój cywilizacyjno-gospodarczy średniej rangi europejskiego kraju spadliśmy do roli politycznego pętaka, któremu i można, i trzeba dawać reprymendy, nakazywać właściwe zachowanie i wymierzać kary.
A gdy się poprawi – poklepuje się go po plecach, aby mógł to sobie ogłosić za ciężkie pieniądze w gazetach. Nie sadziłem, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Gdzie się podziała Polska Geremka, Skubiszewskiego, Kwaśniewskiego? Gdyby można było przewidzieć, co się z nami stanie, ani by myślano, żeby nas do Unii przyjmować – i bylibyśmy sobie taką większą Białorusią. A może na to właśnie zasługujemy? Może za łatwo nam poszło, skoro depczemy to wszystko, co udało się polskiej demokracji osiągnąć?
Tak to było z nieszczęsną ustawą o IPN i tak samo będzie z Sądem Najwyższym. To nie jest tak, jak sobie w swej naiwności wyobraża rząd, że w oficjalnych wypowiedziach i w mediach zagranicznych jest larum, lecz za kulisami jest polityczny „business as usual” i że każdy kraj ma przecież jakieś tam swoje problemy z Unią. Polska i Węgry są jedynymi krajami, które napiętnowano za naruszanie przyjętych w traktatach zasad ustrojowych i związany z tym konflikt ma zupełnie inną rangę niż codzienne spory ekonomiczne w łonie Komisji i innych instytucji unijnych. Tu nie chodzi o żadne przetargi i utarczki, lecz o pryncypia. I będą one bronione niezależnie od wyników wyborów do europarlamentu ani od tego, kto wygra wybory w poszczególnych krajach Zachodu.
Procedur zmierzających do ukarania Polski za łamanie zasad praworządności nic już nie zatrzyma. I tak jak w przypadku ustawy o IPN rząd Kaczyńskiego będzie musiał się cofnąć. Żadna gra na zwłokę ani zamieszanie z dziesięcioma sędziami, którzy nie wiadomo, czy nadal nimi są, niczego nie zmieni.
Nic tu nie poradzą dziecinne przemówienia Morawickiego ani pozostawienie w spokoju paru sędziów. Dopóki prezes Sądu Najwyższego nie uzyska gwarancji dokończenia określonej w konstytucji kadencji, członkostwo Polski w UE de facto będzie zamrożone, a kara finansowa będzie nieuchronna.
I znowu „Żydzi” zwyciężą – Polska zostanie zmuszona do wycofania się z niekonstytucyjnej i rażąco naruszającej zasadę niezawisłości sądów oraz nieodwoływalności sędziów ustawy.
Wstyd i poniżenie znowu połączą się w dziwnym splocie z satysfakcją i radością, że Europa znowu nam pomogła, gdy sami nie umieliśmy obronić naszej demokracji. No i wszyscy przekonamy się raz jeszcze, że taki kraj jak Polska, co to niby „wstaje z kolan”, żeby rozrabiać, bardzo szybko może zostać na kolana rzucony – tym razem naprawdę.