Manuela Gretkowska
Wydaje się, że Polską rządzi od niedawna para Kaczyński - Pawłowicz. Wśród celebrytów byliby power couple, w kraju autorytarnym parą dewiantów przy korycie, lub pudełku z karmą wyżeraną w parlamencie.
Tak wygląda ostatni tydzień w Polsce, a może kilka ostatnich lat i następnych. Jak na obrazku poniżej. To nie żaden mój product placement. Przypadkowa kupa w obesranym, zaśmieconym polskim lesie. W podmiejskim rezerwacie przyrody, gdzie władza rżnie najpiękniejsze, chronione drzewa nie na produkcję papieru toaletowego, ale banknotów.
Wydaje się, że Polską rządzi od niedawna para Kaczyński - Pawłowicz. Wśród celebrytów byliby power couple, w kraju autorytarnym parą dewiantów przy korycie, lub pudełku z karmą wyżeraną w parlamencie. Pawłowicz - O tempora, o mores! - ( po angielskim czas na łacinę) została sygnalistką. Jej opinia, czy należymy prawnie do Europy ( już dawno nie) może uświadomić Brukseli w jakim gównie tkwi prawnie jedno z państw Unii.
Gówno zostanie tym razem dedykowane, podpisane i dostanie twarz. Dotąd zalatywało do Parlamentu Europejskiego tylko polaczkowatym smrodem. Do nas dociera on z prawa i lewa. PiS naobiecywał Lewicy socjalnych błyskotek na wierzbie, na której mentalnie powieszą się jej wyborcy czyli także ja.
Lewica zatriumfuje popierając PiS w parlamentarnym głosowaniu. Jednodniowy triumf jednodniowych idiotów, nawet nieużytecznych. Nie zażądają przecież czegoś realnego - tu i teraz - zniesienia prawa antyaborcyjnego. Nie są przecież przeciw Konstytucji, dlatego wspierają praworządny PiS.
Co na to polski feminizm? Polega głównie na przysrywaniu sobie wzajemnie celebrytek, w imię kobiecej solidarności. Z tego wszystkiego pisarz Twardoch, dawniej symetrysta, dostał depresji. Przynajmniej tak głosi tytuł jego felietonu. Wiem czym jest ta choroba i nie szydzę, szukam natomiast jej dobrej strony. Twardoch ma wreszcie coś z podziwianego Maraia. Węgierskiego pisarza melancholika, na którego przenikliwą mądrość stylizują się nasi piszący, również dzienniki, chłopaczkowie. Pozbawieni stylu do tego stopnia, że lecą pilchem, jak molierowski mieszczanin prozą nieświadom swojej naśladowczej maniery. My przynajmniej wiemy, że Kaczyński naśladuje Orbana.
Manuela Gretkowska