Adam Mazguła
Nie zagłosuję na ludzi, którzy powołują się na nauki kościoła, niezależnie od tego, do jakiej partii należą i jaką wiarę wyznają. Zagłosuję na kandydata, który będzie nośnikiem wartości europejskich, który szanuje poglądy innych, a swoją dotychczasową aktywnością i postawą udowodnił swoją wartość społeczną
ale nie zagłosuję na ludzi, którzy w swoim uzasadnieniu do kandydowania na wysokie urzędy publiczne powołują się na bliżej niesprecyzowane wartości chrześcijańskie. Nie przeszkadza mi ich wiara, żadnego z kandydatów, ale to jest ich całkowicie prywatna sprawa.
Uważam, że jeśli ktoś powołuje się na świętości w kampanii wyborczej, to znaczy, że nie ma wiele do zaproponowania społeczeństwu swoją osobą, swoją aktywnością i zdolnością do służby społeczeństwu i potrzebuje wsparcia innych, nie konieczne wyższych autorytetów.
Rozumiem, kiedy ktoś określi siebie, jako demokratę, liberała, czy faszystę. Te określenia przedstawiają charakter jego ogólnych poglądów.
Co mają jednak na myśli członkowie partii, którzy określają swoją organizację, jako chrześcijańską?
To znaczy, że jej członkowie uznają podporządkowanie administracji kościelnej, że uznają zwierzchnictwo Watykanu i Papieża? Czy to znaczy, że każdy biskup jest tam wyrocznią i głównym ideologiem regionalnym? Czy to znaczy, że kościoły są siedzibami tej partii, a msze zebraniami partyjnymi? Czy to znaczy, że partia, jeśli zwycięży w wyborach wprowadzi obowiązek konsultacji ustaw z władzą duchowną, a biskupi będą mieli władzę w państwie? Czy w takim razie partia chrześcijańska nie jest nośnikiem wiary, którą narzuca innym obywatelom? Czy idąc tym tokiem myślenia, już samo istnienie takich partii nie jest zaprzeczeniem świeckości państwa, a ich program oficjalny, czy mniej jawny, jest dążeniem do narzucenia społeczeństwu ich wiary, a więc państwa wyznaniowego?
Utrzymywanie się od dłuższego czasu przy władzy w Polsce partii, które w każdym zapisie, działaniu i zasadzie państwowego postępowania, wręcz walczą o chrześcijańskie wartości, dziedzictwo, postawę… narzucają Polakom „jedynie słuszną władzę duchową”, która jest zaprzeczeniem wolności wyznaniowej człowieka i prawa Polaków do wolności od religii.
Nie zagłosuję na ludzi, którzy powołują się na nauki kościoła, niezależnie od tego, do jakiej partii należą i jaką wiarę wyznają. Dla mnie są zaprzeczeniem wolności, przykładem mafijnych powiązań i zaangażowania Boga do agresji propagandowej i politycznej w państwie.
Zagłosuję na kandydata, który będzie nośnikiem wartości europejskich, który szanuje poglądy innych, a swoją dotychczasową aktywnością i postawą udowodnił już swoją wartość społeczną.
Adam Mazguła
Dystrybutorem książki jest Ateneum. Na terenie Wielkiej Brytanii książkę można kupić po złożeniu zamówienia TUTAJ >>> |