Marcin Zegadło - poeta, publicysta
Jest jeszcze jedno, czego w poparciu dla Hołowni nie mogę ogarnąć. Jak to jest możliwe, że w kraju, w którym odbiera się kobietom elementarne prawo do decydowania o własnych ciałach, zabierając im prawo do godnej aborcji będącej wynikiem podjętej przez nie decyzji, w tym samym kraju istotną siłą polityczną staje się celebryta, katolicki publicysta, który zapisał kilogramy stron swoimi świadectwami katolickiej wiary, który jest praktykującym katolikiem, który w związku tym nie może być zwolennikiem aborcji, nie jest nim i nigdy nie będzie.
Wiem, że to mało rozsądne pisać krytycznie w Polsce o Szymonie Hołowni i że stronnicy Hołowni chcieliby, żeby o Hołowni tylko „dobrze” albo wcale (trochę tak jak o zmarłych, co też swoją drogą uważam za słaby pomysł), ale kiedy przyglądam się rosnącemu poparciu dla Hołowni, spokoju nie daje mi świadomość jak bardzo Polki i Polacy, w gruncie rzeczy, uciekają od polityki.
Ostatecznie, począwszy od upadku poprzedniego systemu politycznego w roku 1989, co pewien czas zjawia się ktoś, kto deklaruje „antysystemowość” lub „bycie poza układem”.
Zaczęło się od Stana Tymińskiego, co wtedy wydawało się czymś kuriozalnym, w efekcie okazując się zapowiedzią tego co miało nastąpić.
Poznajecie Droga Młodzieży? Na pewno nie. No to wyjaśniam: tak wyglądał Hołownia w 1990. pic.twitter.com/pl8anxFoqg
— Piootr (@peter___101) March 5, 2021
Los Kukizów i Palikotów powinien być dla wyborców antysystemowych kandydatów jakąś tam przestrogą, ale gdzie tam. Polak/Polka wciąż żywią przekonanie, że można robić politykę bez polityki i poza polityką, można ją robić bez politycznego zaplecza i kapitału i nie widzi w tym Polak oraz Polka zagrożenia. Na przykład, że taki „antysystemowiec” zblatuje się w końcu z kimś, kto mu ten kapitał zapewni, a przecież będzie tego kapitału i tego zaplecza potrzebował, bo inaczej pochłonie go otchłań pełna politycznych wyjadaczy, którzy od lat żyją z pieniędzy podatników, wypełniając sejm i senat swoimi kosztownymi dla podatnika osobami.
Polak i Polka wciąż wierzą, że poparcie wyborców to jest to samo, co polityczne zaplecze, więc głosują na swoich „antysystemowców” przegapiając ów nieuchwytny moment, w którym antysystemowiec staje się częścią systemu, bo przecież o nic innego mu nie chodzi jak właśnie o to i trudno go za to winić – inaczej polityki robić się nie da.
Jest jeszcze jedno, czego w poparciu dla Hołowni nie mogę ogarnąć. Jak to jest możliwe, że w kraju, w którym odbiera się kobietom elementarne prawo do decydowania o własnych ciałach, zabierając im prawo do godnej aborcji będącej wynikiem podjętej przez nie decyzji, w tym samym kraju istotną siłą polityczną staje się celebryta, katolicki publicysta, który zapisał kilogramy stron swoimi świadectwami katolickiej wiary, który jest praktykującym katolikiem, który w związku tym nie może być zwolennikiem aborcji, nie jest nim i nigdy nie będzie.
Opublikowany przez Szymona Hołownię Czwartek, 28 stycznia 2021
Więc z czym w tym wypadku mamy do czynienia? Co powoduje tymi, którzy chcą poprzeć Hołownie politycznie? Bo jeśli są to jego deklaracje, że będzie rozliczał księży pedofilów z ich zbrodni, to „daj Boże”, żeby w końcu ktoś te mendy powsadzał do więzień. Ale jeśli są to pobekiwania Hołowni o rozdziale Kościoła od państwa to doradzałbym jednak pewną nieufność w tym względzie.
Co do aborcji i prawa kobiet do wyboru w tej kwestii jedno jest pewne – wybór Hołowni jako wybór polityczny gwarantuje zamrożenie tej kwestii na długie, ciągnące się w nieskończoność lata.
Poza tym Hołownia to jest oczywiście fajny facet, podobno otwarta głowa i bardzo spoko katolik.
Pamiętajcie tylko, że jak mówicie o rewolucji to na jej czele nie może stać ani Ludwik XVI, ani Mikołaj II. To nie jest po prostu ta strona barykady.
Marcin Zegadło