Wicepremier i lider Porozumienia Jarosław Gowin był pytany w środę w TVN24, dlaczego PiS nie zgodziło się na przyjęcie senackich poprawek zakładających m.in. przyznanie pracownikom służby zdrowia, dodatkowych testów dla personelu medycznego. Na uwagę, że testy dla pracowników medycznych wydają się w tej chwili koniecznością, zaznaczył, że dla niego priorytetem jest dziś stworzenie polskich szybkich testów. "Do ustawy antykryzysowej wpisujemy, co tu i teraz jest realistyczne. Wprowadziliśmy środki optymalne na tym etapie" - stwierdził. Jego zdaniem, gdyby Sejm przyjął teraz wszystkie senackie poprawki, państwo stałoby się bankrutem.
We wtorek po południu posłowie głosowali nad senackimi poprawkami do rządowych specustaw, z których składa się tzw. tarcza antykryzysowa. Sejm odrzucił poprawki Senatu skreślające z noweli specustawy zmiany w Kodeksie wyborczym i ustawie o RDS, a także część poprawek Senatu do specustawy o pomocy dla firm z powodu pandemii.
"Priorytetem stworzenie polskich testów, a nie dodatkowe testy dla medyków"
Gowin był pytany w środę w TVN24, dlaczego ekipa rządząca nie zgodziła się na przyjęcie senackich poprawek zakładających przyznanie dodatków pracownikom służby zdrowia, testów dla personelu medycznego czy dodatkowych zasiłki opiekuńcze i gdzie jest obecnie "społecznie wrażliwy rząd Zjednoczonej Prawicy", w skład którego wchodzi Porozumienie.
Gowin odpowiedział, że jego zdaniem tzw. tarcza antykryzysowa zawiera "bardzo szeroki repertuar" wsparcia dla polskich pracowników i firm.
- Na tym etapie - podkreślam: na tym etapie, w pierwszej fazie z koronawirusem, to są środki optymalne, gdybyśmy w tym momencie sięgnęli po propozycje klubów opozycyjnych, to de facto państwo stałoby się bankrutem - zaznaczył.
Na uwagę, że testy dla pracowników medycznych wydają się w tej chwili koniecznością, by ograniczyć rozpowszechnianie się koronawirusa, powiedział, że dla niego priorytetem jest dziś stworzenie polskich szybkich testów, bo wtedy możliwe będzie "nieomal codzienne testowanie pracowników służby zdrowia".
Gowin został zapytany, czemu zatem nie wpisano testów dla pracowników medycznych do przepisów tarczy antykryzysowej.
- Wpisujemy do tarczy to, co tu i teraz jest realistyczne - zaznaczył. Wyjaśnił, że jest oczywiste, że jeżeli tylko polskie państwo będzie dysponowało możliwością codziennego testowania - czy to w każdym przypadku, czy codziennego w sensie dni, kiedy pracownik służby zdrowia pojawia się w placówce, "to nie potrzebujemy żadnej tarczy, ustawy, żeby to wprowadzić".
"Pytania z innej epoki"
Pytany, co zatem z przedsięwzięciami jak przekop Mierzei Wiślanej czy realizowane programy społeczne. Czy może tych pieniędzy nie należałoby przeznaczyć na walkę z kryzysem związanym z epidemią.
Gowin stwierdził, że to "pytania z innej epoki" - sprzed epidemii.
- Jak polska gospodarka przyjmie to, co się dzieje, to zależy nie od nas. To zależy od sytuacji na całym świecie, bo chyba nic innego bardziej niż epidemia nie pokazało sensu słowa "globalizacja." I dopiero wtedy, kiedy będziemy widzieli, kiedy zaczną opadać fale tej epidemii, zobaczymy jaki mamy świat. Nowy, podkreślam, nowy świat wyłania się spod tych fal, a wtedy będziemy mogli rozmawiać o takich sprawach jak kontynuacja programów społecznych – stwierdził.
Zaznaczył, że zdaniem części wirusologów, możliwy jest powrót epidemii jesienią.
- Dlatego tak naprawdę w tej chwili każdy odpowiedzialny rząd, nie tylko polski, każdy rząd na świecie stawia krok do przodu, rozgląda się, co się dzieje i dopiero wtedy podejmuje decyzje o tym, w którą stronę postawić następny krok
Dlatego - przekonywał - "jako państwo i jako społeczeństwo musimy się mentalnie przygotowywać do drugiej fazy walki z epidemią". Według niego ta druga faza walki "musi polegać na tym, że opiekę skoncentrujemy na grupach szczególnie zagrożonych".
- Reszta z nas będzie musiała wziąć na siebie ciężar dźwignięcia polskiej gospodarki z głębokiego kryzysu" - zaznaczył Gowin. (PAP)
Wiktoria Nicałek