Roman Giertych złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego. Giertych argumentuje, że Kaczyński “zaniechał zawiadomienia prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczącego korzystania przez kandydatów Solidarnej Polski ze środków Funduszu Sprawiedliwości w ramach kampanii wyborcze."
Giertych poinformował o swoich zamiarach w poniedziałek, a w piątek opublikował na platformie X zdjęcie potwierdzające przyjęcie zawiadomienia przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. W piśmie Giertycha możemy przeczytać, że Kaczyński miał zaniechać zawiadomienia prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez kandydatów Solidarnej Polski, co mogło wpłynąć na kampanię wyborczą do Sejmu RP.
"Działając w imieniu własnym zawiadamiam o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ówczesnego funkcjonariusza publicznego, tj. Jarosława Kaczyńskiego - posła na Sejm RP, polegającego na niedopełnieniu obowiązków w zakresie dbałości o interes finansowy budżetu państwa w ten sposób, że działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w postaci dotacji podmiotowej oraz subwencji przez partię Prawo i Sprawiedliwość (…) zaniechał zawiadomienia prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczącego korzystania przez kandydatów Solidarnej Polski ze środków Funduszu Sprawiedliwości w ramach kampanii wyborczej do Sejmu RP, czym wypełnił ustawowe znamiona czynu z art. 231 par. 2 Kk" - czytamy w piśmie opublikowanym przez Giertycha na platformie X.
Zawiadomienie na J. Kaczyńskiego z art. 231 par.2 kk złożone. Miał świadomość, że ziobryści kradną z FS, a nie zawiadomił organów ścigania chcąc uniknąć utraty dotacji przez PiS. Potem wysłał list, który znaleziony podczas przeszukania u Romanowskiego stanowi dowód jego winy. pic.twitter.com/29LfouO4Vo
— Roman Giertych (@GiertychRoman) July 5, 2024
Art. 231 par. 2 Kodeksu karnego mówi, że funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Dowody i reakcje
Dowodem na poparcie swoich zarzutów Giertych wskazuje na list, ujawniony przez Gazetę Wyborczą w artykule "Tajny list Kaczyńskiego", który miał zostać znaleziony przez ABW podczas przeszukania domu byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. W liście tym, datowanym na okres przed wyborami w 2019 roku, Kaczyński miał zwracać się do Zbigniewa Ziobry o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej.
Kaczyński, pytany o ten list, stwierdził, że nie pamięta, aby takie pismo zostało wysłane. Romanowski jednak potwierdził otrzymanie takiego listu, co wskazuje, że sprawa mogła mieć miejsce, choć prezes PiS wyraził możliwość, że jego pamięć zawodzi.
- Ja tego nie pamiętam, nie pamięta tego też minister Ziobro. Natomiast minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że może po prostu mnie pamięć zawodzi. Zakładając, że taki list został wysłany, ja za to stu procent nie daję, ale zakładam na chwilę, to był on wynikiem czegoś, co zdarza się w każdej kampanii wyborczej. Mianowicie tego, że posłowie przeżywają pewien specyficzny stan psychiczny, który powoduje, że strasznie się denerwują tym, co robią inni posłowie, ich kampaniami wyborczymi. Chodzi oczywiście o tych, którzy konkurują w jednym okręgu - tłumaczyl Kaczyński.
Kontekst Polityczny
Giertych w swoich publicznych wypowiedziach podkreślał, że zespół ds. rozliczeń PiS planuje złożyć zawiadomienie do prokuratury, zarzucając Kaczyńskiemu niezawiadomienie organów ścigania o przestępstwie. Argumentuje, że Kaczyński posiadał wiedzę o możliwym nielegalnym wykorzystaniu środków publicznych przez jego partyjnych kolegów, ale nie podjął żadnych działań z obawy przed utratą dotacji dla PiS.
Jarosław Kaczyński, odpowiadając na pytania dotyczące możliwości utraty subwencji przez PiS za naginanie prawa, stwierdził, że ugrupowanie nie naruszyło żadnych przepisów. Podkreślił, że sprawa została już rozliczona i jest "res iudicata", czyli osądzona.