Gabriela Lazarek
Ja wiem jedno. Jeżeli ktoś kocha życie, kocha również uśmiech na twarzach innych ludzi.Ten prawdziwy, radosny i szczery. I nie pozwoli, żeby jakakolwiek ideologia wpłynęła na jego stosunek do innych.
O ile łatwiej walczyć o nieistniejące życie nieistniejącego jeszcze człowieka, który nie wymaga jeszcze opieki i wsparcia - zamiast wlasnym nakładem, wysiłkiem i poświęceniem walczyć o godne życie narodzonych już ludzi ?
Walka o nienarodzonych, to walka, która nic nie kosztuje, a za to bardzo wzniośle się prezentuje. "Jesteśmy za życiem" !
Jakież to szlachetne i piękne, prawda? Jakiż to słodki miód na misie ! Wystarczy tak naprawdę chwycić w dłoń ogromny transparent , ubrać się w niewinną białą sukienkę, odklepać trzy "zdrowaśki" za zdrowie innych i sprawa załatwiona. Jesteś dobry! Czynisz dobro! Troszczysz się o innych i jesteś wspaniałym człowiekiem, który będzie się kiedyś za te wspaniałe czyny rozkosznie obracał z boku na bok w mięciutkich obłoczkach na niebie,machając anielskimi skrzydełkami.
Dlaczego walka o żyjących już ludzi jest trudniejsza? Ponieważ w tej walce trzeba realnie pomagać. Trzeba dać nieraz wcale niemały kawałek siebie i oddać innym. Trzeba często poczuć i zrozumieć ich ból i cierpienie. Trzeba nierzadko samemu tego bólul i cierpienia doświadczyć żeby ulżyć tego cierpienia drugiemu człowiekowi, a jedyną uzyskaną korzyścią, nagrodą za włożony trud, jest uśmiech drugiego człowieka.
Czy w takiej sytuacji ma znaczenie czy zarówno ten który pomaga i ten kto pomocy potrzebuje, jest wierzący, jest ateistą, homoseksualistą, jest biały, czarny, żółty czy czerwony?
Czy to z jakiego zakątka świata pochodzi jest ważne?
A może to jakie książki czyta i jaką wyznaje ideologię?
A może to czy porusza się na wózku czy na własnych nogach? Może to, że nie potrafi butów zawiązać a nieraz nawet wstać z łóżka a jedyny uśmiech jaki potrafi okazać to ciepłe spojrzenie ?
Czy ma znaczenie o czyj uśmiech na twarzy chodzi ?
Ja wiem jedno. Jeżeli ktoś kocha życie, kocha również uśmiech na twarzach innych ludzi.Ten prawdziwy, radosny i szczery. I nie pozwoli, żeby jakakolwiek ideologia wpłynęła na jego stosunek do innych. Zostawi wyznanie, ludzi, partię i wszystko inne,co sprawiałoby, że musiałby swój stosunek do życia i ludzi zmienić.
Dlatego to jakim sztandarem czy symbolem ktoś macha przed moimi oczami, naprawdę nie ma dla mnie znaczenia.
Jeżeli potrafi uszczęśliwić innych ludzi, nierzadko swoim kosztem, to mi wystarczy, żeby było mi z tym człowiekiem po drodze.
Wystarczy, żeby wzbudzał mój największy podziw i szacunek.
Istnieje jeszcze jeden rodzaj uśmiechu. Ten nienawistny, szyderczy i kpiący.
Uśmiech, który pojawia się na twarzy ludzi tylko wtedy, kiedy uda się zgasić uśmiech na twarzach innych.
Ten uśmiech, który może wywołać tylko cierpienie innych ludzi.
To często uśmiech tych "obrońców życia",
Uśmiech tych, którzy obojętnie przechodzą teraz po korytarzach sejmowych, mijając leżących tam chorych ludzi z opiekunami.
Ci ludzie uśmiechną się dopiero wtedy, kiedy ci leżący tam ludzie przegrają i stamtąd znikną. Uśmiechną się tak jak ci, którzy nie ukrywali radości, kiedy tonęły kolejne łodzie pełne ludzi, uciekających przed wojną.
Uśmiechną się jak ci, którym uda się kogoś "zaorać", obrazić, pobić, znieważyć.
Zabijanie radości,to największe niszczenie życia.
To jedna z największych zbrodni.
Za życiem - znaczy dla mnie - za uśmiechem u drugiego człowieka. Tylko tyle i aż tyle.
Gabriela Lazarek