Po długich zabiegach ambasadora RP o zorganizowanie pokazu filmu „Smoleńsk“ w Berlinie, 06.01.2016 pokaże go.. Klub Polskich Nieudaczników. To nie żart, jest taki klub. Ambasada polska w Berlinie sprawy nie komentuje.
Nieco spóźniona, ale jednak będzie. Premiera filmu "Smoleńsk" miała właściwie odbyć się w ubiegłym roku. Ambasador RP Andrzej Przyłębski rozesłał już nawet zaproszenia, ale berlińskie kino Delphi w ostatniej chwili wycofało się z pokazu. Oficjalny powód? Środki bezpieczeństwa i chęć ochrony gości obiektu. Potem, niczym domino, odmawiały kolejne kina, ale ambasador Polski w Niemczech nie ustawał i - jak udało nam się ustalić - nadal nie ustaje w poszukiwaniu kina, które w stolicy Niemiec pokaże film Antoniego Krauzego. Tyle tylko, że jeśli to się uda, trudno będzie mówić o premierze, bo ta odbędzie się w piątek (06.01.2017) wieczorem. Sprawę w swoje ręce wzięli Polscy Nieudacznicy.
- Byliśmy zdziwieni, że nie udało się pokazać w Berlinie tego filmu i postanowiliśmy sprawdzić, czy to takie trudne. Okazało się, że wcale nie jest to skomplikowane - mówi w rozmowie z Deutsche Welle Adam Gusowski z Klubu Polskich Nieudaczników.
W kilka tygodni udało się znaleźć kino, sprowadzić twardy dysk z filmem do Berlina. - Wydaje mi się, że ambasadorowi nie udało się doprowadzić do pokazu filmu, bo kina nie chciały dostać propagandowego stempla - twierdzi Adam Gusowski, zaznaczając, że to jego prywatna opinia, podparta wieloletnim doświadczeniem w organizacji życia kulturalnego w stolicy Niemiec.
Koszty pokazu pokryją "Nieudacznicy". Będzie to pokaz otwarty, na który nie wysłano ani jednego zaproszenia. Przyjść może każdy, wystarczy kupić bilet.
- Film urósł do roli takiego latającego Holendra. Stał się filmem-widmo - mówi Gusowski. - Sugerowano, że Niemcy boją się prawdy, nie chcą go pokazać. Balon urósł i pomyśleliśmy, że dobrze byłoby spuścić zeń trochę powietrza. Tym napompowaniem „Smoleńska“ wszyscy już jesteśmy zmęczeni – dodaje satyryk.
Poprzeczka nie była postawiona wysoko
Klub Polskich Nieudaczników został założony w latach 90-tych, otwarto go w 2001 roku. Jest on krytycznym, często satyrycznym komentatorem polskiego życia.
"Nieudacznikom" nieobcy jest absurd. -Teraz jednak zostaliśmy zaskoczeni poprzez absurdalność tego filmu i wszystkiego, co wokół niego się dzieje - zaznacza Gusowski.
Według niego absurdem jest również to, że tyle zamieszania powstało wokół organizacji berlińskiej premiery, przy czym, jak zaznacza, „poprzeczka wcale nie była postawiona wysoko“.
- Kierownictwo kina zaznaczyło jedynie na początku naszych rozmów, że nie chce, by to był pokaz polityczny czy propagandowy. Nie pytano nas o żadne kwestie bezpieczeństwa - dodaje satyryk.
Film „Smoleńsk“ nie uszedł uwadze niemieckich krytyków. Media obszernie informowały zarówno o filmie jak i o nieudanych próbach ambasady, aby go w Berlinie pokazać. Wielu filmowców, pomijając polityczne tło filmu, uważa go za kiczowaty i źle zrealizowany. W niektórych programach telewizyjnych oceniano, że jest to faworyt do tytułu najgorszego filmu roku.
Po pokazie „Smoleńska“ odbędzie się dyskusja z udziałem żyjącego w Berlinie polskiego tłumacza i pisarza Piotra Olszówki i dziennikarza "Berliner Zeitung" Philippa Fritza.
- Pomysły, jak to zorganizować, kogo zaprosić, były różne. Ale wszyscy mamy dość tego krzyczenia. Chcemy zwykłą rozmową zakończyć ten pokaz - podsumowuje Gusowski.
Niemałe i niepozbawione ryzyka wyzwanie, zważywszy na to, że tragedia pod Smoleńskiem głęboko podzieliła Polaków i jest największą w historii powojennej Polski. Mimo prób, nie udało nam się uzyskać komentarza ambasady w tej sprawie.
Deutsche Welle