Eliza Michalik
Zakrzykiwanie i lżenie ludzi z którymi się nie zgadzamy, zamiast podejmowania dyskusji z ich argumentami, bardzo nas ogranicza
Zdobywa w Polsce popularność pewien ciekawy styl dyskusji, który Jacek Santorski, i słusznie, nazwał kiedyś folwarcznym.
Otóż posługując się tym stylem, nie polemizujemy z poglądami naszych rozmówców, nie spieramy się, tylko od razu, zwinnie i jadowicie niczym kobra, przechodzimy do personalnego ataku. Nie odnosimy się do opinii i faktów (i słusznie, bo mogłoby się okazać, że nasz interlokutor jednak ma trochę racji i jeszcze nas przekona), tylko:
a) robimy mu psychoanalizę (wariat, świr),
b) obrażamy: brzydki, głupi, chłopa/baby dawno nie miał, debil, kretyn)
c) przypisujemy niskie pobudki (od kogo bierze kasę, że tak myśli i mówi?) i poniżamy rodzinę (niech ujawni kim był jego tatuś i mamusia)
d) stosujemy rasizm i nacjonalizm (Żyd, Murzyn, żółtek itp.)
e) jeśli to kobieta (bo istnieje specjalny rodzaj kobrzego ataku stosowany tylko wobec kobiet) - od razu sprowadzamy ją do parteru infantylnym zdrobnieniem imienia i zasugerowaniem, żeby nie przemęczała pięknej główki myśleniem, bo jej nie wychodzi. (Rzecz jasna, jeśli kobieta nie jest atrakcyjna, atak idzie zawsze po linii "sfrustrowana, bo brzydka" , "stara wąsata lesba" tudzież "nikt jej nie chciał").
Na przykład moja dobra i serdeczna znajoma, mądra dziewczyna i na swoje nieszczęście piękna blondynka, po wyrażeniu swojej opinii na temat udziału Mike Tysona w spocie promującym Powstanie Warszawskie (pochwaliła, przedstawiając argumenty uwzględniające także stanowisko tych, którzy, jak ja, myślą inaczej), usłyszała, nie od "pisowców", tylko od "swoich", czyli osób broniących demokracji, uważających się za centrowe i równościowe, że jest infantylna, że "coś się z nią stało", a w ogóle to jest "Karolcią", a nie Karoliną (tak ma na imię) i powinna "pomyśleć" zanim coś napisze.
Mój znajomy z kolei, któremu nie podobają się rządy PiS, ale ośmielił się kiedyś pochwalić jedną jedyną rzecz w tej partii usłyszał od swoich, że jest sprzedawczykiem i koniukturalistą i że pewnie szykuje się już do rządów dobrej zmiany i zaczyna, jak to ładnie ujął Kisiel "urządzać się w dupie". A wszystko z powodu jednej, uargumentowanej zresztą opinii.
Jak mówili mi zawsze rodzice, nie jest żadną sztuką szanować i być kulturalnym wobec ludzi, którzy myślą tak samo. Prawdziwą miarą kultury człowieka i jego klasy, jest stosunek do osób z którymi się nie zgadza, a nawet ich nie lubi. Wtedy widać, kto jest kim. I jaki poziom trzyma.
Od siebie dodam, że zakrzykiwanie i lżenie ludzi z którymi się nie zgadzamy, zamiast podejmowania dyskusji z ich argumentami, bardzo nas ogranicza i sprawia, że przestajemy się rozwijać i rozumieć tę podstawową i ważną prawdę, że jedną z największych ludzkich umiejętności jest umiejętność patrzenia na jedną sprawę z wielu różnych punktów widzenia. Ba! Dostrzeżenie, że mogą istnieć różne punkty widzenia.
Ten tekst dedykuję wyjątkowo nie fanom PiS, którzy powyższe opanowali do perfekcji i traktują jako metodę wywierania społecznego wpływu, ale tak zwanych "naszym", czyli wykształconym, na ogół miłym i wydawałoby się dobrym i rozsądnym ludziom, z których, przy najmniejszej różnicy zdań na temat dowolny, wychodzą takie oto kwiatki.
Eliza Michalik