Marcin Zegadło - poeta, publicysta
Wyczuwalne coraz większe napięcie. Nawet u tych, którzy jeszcze kilka dni temu kwitowali sytuację wzruszeniem ramion, dzisiaj widoczne jest lekkie wytrącenie z równowagi. Czego nie wiemy, z tego, co wie (coraz bardziej czerwony na twarzy) minister Szumowski? Przecież 47 przypadków infekcji to nie jest jeszcze powód do paniki
W Biedrze biją się o makaron jak kiedyś o świeżaki. Kilkadziesiąt metrów dalej w Lewiatanie można kupić wszystko niemal bez kolejki. Najwyraźniej część z nas odnajduje się w apokaliptycznej atmosferze, podświadomie pragnie żyć w czasach nadzwyczajnych. Na co liczą? Że będą o tym opowiadać wnukom?
Z drugiej strony, to wydaje się rozsądne – wykupić wszystko, co się da i zostać w domu. Na tym to, mniej więcej, polega. To rozumiem. Dziwi mnie tylko, że ten Grunwald odbywa się w marketach i dyskontach, podczas gdy można zrobić zakupy gdzieś indziej i zamiast Grunwaldu mieć tam okoliczności bardziej przypominające warunki z fraszki „Na lipę” Kochanowskiego.
Syn zostaje dzisiaj w domu. Szkoła nie prowadzi zajęć dydaktycznych. W piątek miał mieć sprawdzian z matematyki. Myślałem, że będzie się cieszył. Tymczasem wydaje się tym wszystkim odrobinę przestraszony.
Od 12 do 25 marca br. funkcjonowanie jednostek systemu oświaty zostaje czasowo ograniczone. Oznacza to, że w tym okresie przedszkola, szkoły i placówki oświatowe zarówno publiczne, jak i niepubliczne nie będą prowadziły zajęć dydaktyczno-wychowawczych.
— Ministerstwo Edukacji Narodowej (@MEN_GOV_PL) March 11, 2020
➡️ https://t.co/uXfLXfqgx8 pic.twitter.com/FCL5ckqlrO
Córka nie idzie do przedszkola i przyjmuje tę informację z takim entuzjazmem jak ja w liceum przyjmowałem informację o chorobie mojej nauczycielki od matematyki (niechaj mi będzie przebaczone w obliczu światowej pandemii), to była cudowna kobieta. O takich pedagogach mówimy, że są „starej daty”. Dzisiaj nikt już nie wie o co chodzi, kiedy przywołany zostanie ten argument. Ale z drugiej strony „wszystko psieje” jak mawiała moja niedawno zmarła babcia. Swoją drogą tak wziąć i umrzeć przed pandemią. To się nazywa timing.
W urzędach rozdają pracownikom ściereczki i płyn przypominający płyn do mycia okien. Cel: przetarcie biurek, pulpitów. Woń alkoholu nie jest wyczuwalna, ale może jest tam jakaś inna, magiczno-czarodziejska substancja odkażająca. Nie wiem. Nie znam się. Zakładam, że jest.
47 potwierdzonych przypadków koronawirusa. Wciąż podejrzanie mało, chociaż od wczoraj liczba zdiagnozowanych przypadków uległa niemal podwojeniu.
Nagłówki prasowe z godzin porannych:
„Wuhan. Tylko osiem nowych przypadków zakażenia. Zamykają szpitale”,
„Bełżyce: 6 pracowników szpitala chce kwarantanny zbiorowej, niedomowej”,
„Tom Hanks i jego żona mają koronawirusa”.
Ktoś liczy głośno, że jeśli u Chińczyków to zamieszanie trwało od grudnia do marca, to u nas powinno skończyć się, mniej więcej w czerwcu. Właściwie nie słyszałem dzisiaj rozmowy na inny temat.
Tymczasem tyle się wydarza: „Blanka Lipińska pomieszkuje z Baronem” (dodam, że nie chodzi o arystokratę, tylko o muzyka zespołu Afromental), „Małgorzata Rozenek próbuje wygramolić się z samochodu z torebką i w obcisłych dżinsach”, a Wojciech Mann odchodzi z Trójki (trochę późnawo, warto zauważyć).
Wyczuwalne coraz większe napięcie. Nawet u tych, którzy jeszcze kilka dni temu kwitowali sytuację wzruszeniem ramion, dzisiaj widoczne jest lekkie wytrącenie z równowagi. Jeśli tak dalej pójdzie to po wsiach i przysiółkach kichający i kaszlący będą bez zbędnych testów na obecność, po prostu, przekłuwani widłami. Mam wrażenie, że ogół zaczyna tracić grunt pod nogami. A przecież to dopiero 47 potwierdzonych przypadków zachorowań. Czego nie wiemy, z tego, co wie (coraz bardziej czerwony na twarzy) minister Szumowski? Przecież 47 przypadków infekcji to nie jest jeszcze powód do paniki, której pierwsze przejawy widoczne są na półkach w Biedronce. Jeśli ktoś pamięta czym była gospodarka niedoborów, ten wie o czym mówię.
Pod koniec lutego, szef Kancelarii Premiera deklarował, że Polska jest gotowa na epidemię koronawirusa. Wczoraj stwierdził, że "nikt nie był przygotowany na taką skalę problemu". A w całym kraju jest dopiero 47 osób❗️
— Partia Zieloni 🌻 (@Zieloni) March 12, 2020
Czy jesteśmy przygotowani❓❗️#koronawiruspolska pic.twitter.com/B9efSkDfH9
Marcin Zegadło